Platforma wspierana przez Tuska próbuje podnieść się po klęsce
Nikt rozumny nie ma chyba wątpliwości, że Platforma, która parła do debaty o sprawach Polski w Parlamencie Europejskim, w wyniku takiego a nie innego jej przebiegu, poniosła spektakularną klęskę.
Przyznają to nawet najbardziej zagorzali jej zwolennicy, czego chyba najdobitniejszym przykładem jest wtorkowy wpis Waldemara Kuczyńskiego (byłego ministra w rządzie Tadeusza Mazowieckiego) na jednym z portali społecznościowych Platforma.org: „Daliście ciała tchórzliwa bez klasy. Mówią, że nawet zwialiście z sali".
Z kolei w środę Kuczyński umieścił kolejny wpis nie pozostawiający złudzeń "Mocne końcowe przemówienie B. Szydło. Wygrała, a tchórzliwa PO na łopatkach", na co Leszek Miller napisał na tym samym portalu: " Waldemarze, co prawda, to prawda".
Generalnie w internecie od wtorkowego wieczora dominuje narracja o klęsce Platformy w związku z debatą w PE poświęconą Polsce, a niektórzy komentatorzy posuwają się nawet do wpisów ", że Platforma tak nie lubi Polski, że nawet pogrzeb urządziła sobie w Strasburgu".
W tej sytuacji europosłowie Platformy zwołali wczoraj rano konferencję prasową w PE na której tłumaczyli dziennikarzom, że we wtorkowej debacie nie atakowali Polski ponieważ chcieli dać szansę premier Szydło ale skoro ona w swoim przemówieniu oskarżała rządy Tuska i Kopacz, to teraz już jej "nie odpuszczą".
Wynikało z tych wypowiedzi, że będą atakować rząd Beaty Szydło na europejskim forum, że są zadowoleni z tego, że sprawa Polski nie zejdzie z agendy instytucji europejskich (Komisji i Parlamentu). Ba, nie maja nic przeciwko temu, żeby Parlament uchwalił w lutym rezolucję w sprawie naszego kraju (choć nie poinformowali jak będą głosować w tej sprawie).
Skoro takiej rezolucji chcą europejscy socjaliści, a europosłowie Platformy nie powstrzymają chadecji do której należą aby taką rezolucję wsparła, to zapewne zostanie ona uchwalona na najbliższej sesji PE w lutym.
Platformę w tych działaniach szkalujących Polskę niestety wspiera przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, który prawdopodobnie już wie że jego 2,5 letnia kadencja w Radzie będzie pierwszą i ostatnią i w związku z tym dobrze jest "nie wypaść" z polskiej polityki.
Stąd jego uszczypliwości jakich nie szczędził prezydentowi Andrzejowi Dudzie na konferencji prasowej po zakończeniu spotkania które odbyło się w ostatni poniedziałek w Brukseli.
Była więc sugestia o konieczności przejścia prezydenta Andrzeja Dudę "na jasną stronę mocy", czy też stwierdzenia o tym "że w Brukseli pracuje się w dzień, a nie w nocy, a to wyklucza teorie spiskowe".
Ale nie tylko te uszczypliwości pod adresem obecnego prezydenta świadczą o tym, że Tusk wspiera Platformę w walce z Prawem i Sprawiedliwością i że chce odegrać jeszcze jakąś rolę w polskiej polityce.
Okazało się, że Tusk zmienił o 180 stopni także swoją opinię w sprawie legalności postępowania KE wobec naszego kraju.
Najpierw on i służby prawne Rady stały na stanowisku, że uruchomienie procedury sprawdzającej przez Komisję wobec Polski nie ma podstaw prawnych i oznacza próbę rozszerzenia przez nią swoich uprawnień, ale już wczoraj podczas debaty nad podsumowaniem prezydencji luksemburskiej w UE, Tusk powiedział zupełnie co innego.
Stwierdził, "że decyzja Komisji w sprawie Polski jest optymalna i on się z nią zgadza i będzie ją popierał", co dobitnie pokazuje, że Tusk i Platforma są żywotnie zainteresowani tym, żeby sprawy Polski były cały czas na agendzie instytucji europejskich.
Wszystkie te działania Platformy i wspierającego ją Tuska wydają się jednak przeciwskuteczne po wtorkowej zwycięskiej debacie dla rządu Beaty Szydło w Parlamencie Europejskim.
Platforma, "donosząc" na Polskę i przyczyniając się do przeprowadzenia debaty w PE w jej wyniku, poniosła spektakularną klęskę i żadne konferencje prasowe i wyjaśnienia nawet wspierane przez przewodniczącego Tuska już jej nie pomogą.
Dr Zbigniew Kuźmiuk
WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl