Czego nas uczą toruńskie rekolekcje z symulowaniem gwałtu

0
0
0
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / prawy.pl

Nie milkną echa kontrowersyjnych rekolekcji w Toruniu, podczas których grupa młodych świeckich ewangelizatorów symulowała gwałt, a chłopak poniżał dziewczynę, zdzierając jej spodnie, obrażając ją i ciągnąć w samych majtkach na smyczy do klatki. To wszystko zaś działo się przed ołtarzem. Nagranie z tego wydarzenia wyciekło do internetu. Dla Lewicy jest to okazja, żeby uderzyć w Kościół. Warto popatrzeć na to wydarzenie jednak z bardziej katolickiego, duchowego punktu widzenia.

W kościele pw. Maksymiliana Kolbego w Toruniu miały miejsce rekolekcje, za które odpowiedzialny był nie byle kto, bo ks. Mariusz Wojnowski, dyrektor Wydziału Katechetycznego Kurii Diecezji Toruńskiej. Katecheci obecni na rekolekcjach tłumaczyli, że ich nie przerwali, bo organizatorem była sama kuria (jakby to miało jakieś znaczenie zresztą). Ks. Wojnowski tłumaczył, że ewangelizatorzy pochodzili z innej diecezji i prowadzili już rekolekcje w kilku parafiach. Już z tych kilku pierwszych doniesień dowiadujemy się kilku gorszących informacji. Po pierwsze, wydarzyło się coś złego, ale nikt nie chce wziąć za to odpowiedzialności. Po drugie, organizator rekolekcji nie wiedział, co zostanie zaprezentowane w ich ramach, a przecież za to odpowiada. Za coś takiego powinien natychmiast podać się do dymisji, bo był przyczyną zgorszenia dla dzieci i świętokradztwa. Po trzecie, ks. Wojnowski powiedział dla toruńskiego portalu, że przeprasza, iż dzieci musiały na to patrzeć. Nie wspomniał jednak, że było to oburzające także dlatego, że miało miejsce w kościele, przed ołtarzem i Najświętszym Sakramentem. Skwitował zaś wszystko słowami, które same w sobie są oburzające: „Młodych trochę poniosły emocje”. Problem wydaje się dużo szerszy i wykracza poza jeden incydent. Chodzi tu o same podejście do ewangelizacji. Widzę w tym przejaw tzw. nowej ewangelizacji, która w praktyce sprowadza się do tego, żeby wszelkimi możliwymi środkami przedstawiać Ewangelię w nowej, „fajnej” odsłonie. Tu też tak zapewne było. Wszyscy myśleli, że jak dadzą młodym wolną rękę, to stworzą dzieło, które spodoba się innym młodym. Nikt ich nie kontrolował, bo przecież nie można zaburzać inwencji twórczej. Problemem jest też sam pomysł tworzenia pantomim i przedstawień w kościele, który nie służy do takich celów. Inną kwestią jest zła teologia, którą młodzi zaprezentowali. Na nagraniu widać, jak młody chłopak najpierw krzyczy na dziewczynę, że jest szmatą, a potem sugeruje dzieciom obecnym na sali, że każde z nich także jest szmatą. Jest to przekaz czysto protestancki, w którym ludzie są przedstawiani jako obrzydliwi grzesznicy, którym pomóc może jedynie Zbawiciel. Oczywiście potrzebujemy Chrystusa, ale katolicy zawsze cenili ludzką naturę i nie upokarzali ludzi w ramach ewangelizacji.   Mateusz Nowak

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną