Ks. Piotr Kieniewicz MIC, rzecznik Zgromadzenia Księży Marianów, w rozmowie z Gazetą Wyborczą skomentował kontrowersyjne rekolekcje w Toruniu i wypunktował, gdzie kuria toruńska mija się z prawdą w swoim oświadczeniu.
Ksiądz Kieniewicz zabrał głos w związku z tym, że grupa, która przeprowadzała rekolekcje, skupiona we wspólnocie ELO funkcjonowała przy licheńskiej parafii św. Doroty prowadzonej przez księży marianów. Ks. Kieniewicz podkreślił, że grupa nie funkcjonuje od roku, a teraz zebrała się, aby ratować diecezję, która nie mogła znaleźć nikogo do przeprowadzenia rekolekcji.
Co najważniejsze jednak, według ks. Kieniewicza, nie jest prawdą, jak twierdzi toruńska diecezja, że kuria nie wiedziała, co zostanie przedstawione. Miesiąc wcześniej dostała bowiem kompletny scenariusz inscenizacji, a w dodatku dzień wcześniej odbyła się próba generalna.
Poza tym grupa ELO miała przygotować swój występ na salę, a to diecezja zażądała, aby odbył się w kościele.
Ks. Kieniewicz bronił też samych rekolekcji: "Ta scena była wyrwana z kontekstu. To 30 sekund z trzygodzinnego programu. Scena,która brutalnie pokazuje, czym jest grzech,ale towarzyszy jej lektura z Ewangelii, są wyjaśnienia, jest katecheza. Projekt „Klatka" w którym jest kontrowersyjna scena, pokazuje, że seksualizacja życia i przemoc są poważnym problemem. Młodzież się z nimi styka na co dzień. Na rekolekcjach pokazano je jednak w konfrontacji z dobrem, z Ewangelią, z Bożym zbawieniem, m.in. poprzez osobiste świadectwo młodzieży z ELO".
W poniedziałek 27 marca w parafii pw. św. Maksymiliana Kolbe w Toruniu miały miejsce kontrowersyjne rekolekcje dla młodych ludzi. W ich ramach grupa młodzieży przedstawiła scenkę w kościele. Uczestnicy wychodzili zniesmaczeni ze świątyni, a jeden z nich nagrał fragment i umieścił w internecie. Widać na nim, jak chłopak zamyka dziewczynę w klatce, prowadzi ją na smyczy, wyzywa od "szmat" i "kundli", a następnie ściąga jej spodnie. Dziewczyna w bieliźnie przebiega przed ołtarzem.
ks. Mariusz Piotr Wojnowski, organizator kontrowersyjnych rekolekcji z Torunia, tłumaczył: "Dla nas to było przekroczenie granic, ale chcemy dokończyć rekolekcje tak, jak powinny one wyglądać". Dodał też, że organizatorów "poniosły trochę emocje".
Powiedział też: "O poprowadzenie rekolekcji poprosiliśmy grupę z zewnątrz, spoza naszej diecezji. To pierwsze takie rekolekcje miejskie dla uczniów szkół ponadpodstawowych. A to młodzież poszukująca i jest potrzeba, aby w dobrym tonie przeprowadzić dla nich rekolekcje".