Sąd: KŁAMALI ws. krzyża smoleńskiego
/
Ministrowie Julia Pitera oraz Paweł Graś zaprzeczali, jakoby na Krakowskim Przedmieściu pod krzyżem dochodziło do aktów agresji po katastrofie tupolewa. Sąd nie dał wiary ich publicznym wypowiedziom na ten temat.
Akty agresji pod krzyżem koło Pałacu Prezydenckiego były – potwierdza Sąd Okręgowy Warszawa-Śródmieście. Ich ofiarą stał się między innymi Piotr Strzembosz z Prawicy Rzeczpospolitej, były kandydat na urząd prezydenta Warszawy.
Jak relacjonował na swoim blogu, do poturbowania doszło na skutek zwrócenia uwagi jednemu z kilku agresorów, nachalnie domagających się sfotografowania innych osób znajdujących się pod krzyżem 6 sierpnia 2010 roku. „W jednej chwili mężczyzna odwrócił się do mnie, wyrwał i połamał moją parasolkę i… uderzył mnie pięścią w twarz” - relacjonował zdarzenie Piotr Strzembosz.
Na reakcję członków PO nie trzeba było długo czekać. - To ładnie brzmi w kampanii wyborczej, że jest jakaś ofiara, zwłaszcza ofiara, która jest kandydatem – argumentowała minister Julia Pitera w jednej z rozgłośni radiowych - Ja byłabym sceptyczna, ponieważ często rozmaite osoby opowiadają straszliwe rzeczy, natomiast później jak się sięga do postanowienia prokuratury, to się okazuje, że nic takiego nie było – kontynuowała swój wywód.
W podobnym tonie wypowiadał się także rzecznik rządu Paweł Graś. - Nieprawdą jest, że przy bezczynności policji bito i znieważano ludzi na Krakowskim Przedmieściu pod krzyżem – uznał. Dodał także: - Sprawdziliśmy tę kwestię bardzo dokładnie. Policję wzywano 48 razy, głównie chodziło o przepychanki i zaczepki słowne.
Dziś już wiadomo, że obaj politycy – mówiąc delikatnie – nie mieli racji. Wyrok sądu jest nieprawomocny.
Każdy, kto był w tym czasie na Krakowskim Przedmieściu wie, do jakich aktów przemocy i pokazów nienawiści dochodziło w okolicach smoleńskiego krzyża. O wielu z nich świadczą m.in. amatorskie nagrania w internecie. Jednak z niespotykanym niezrozumieniem spotkał się natomiast prezes PiS Jarosław Kaczyński, który twierdził, że w pobliżu Pałacu Prezydenckiego dochodziło do „łamania praworządności” przy milczącej zgodzie policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
- Krzyż był profanowany, bici byli ludzie, obrażani byli ludzie, kobiety. (...) Miały miejsce fakty bicia, gaszenia papierosów na szyjach modlących się kobiet, miały (...) miejsca takie fakty, jak oddawanie moczu na palące się znicze, które miały uczcić poległych w katastrofie smoleńskiej, w tym szczególnie znienawidzonego prezydenta, byłego dziś, nieżyjącego, ś.p. mojego brata – mówił w październiku 2010 roku Jarosław Kaczyński.
Jego wypowiedziom wiary nie chcieli dać jednak przedstawiciele policji. - Takie informacje nie mają żadnego potwierdzenia w faktach. Gdyby do czegoś takiego doszło, policjanci natychmiast by zareagowali – ripostował rzecznik prasowy policji Mariusz Sokołowski.
„Dzisiejszy nieprawomocny wyrok wydany w rocznicę pogrzebu Lecha Kaczyńskiego, dedykujemy w formie apelu o odpowiedzialność Pani Prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz oraz Prezydentowi Krakowa Panu Jackowi Majchrowskiemu, który – niestety – w dniu dzisiejszym nie przeciwstawił się skandalicznym wystąpieniom naruszającym powagę żałobnych uroczystości ku czci Prezydenta Rzeczypospolitej” - czytamy w oświadczeniu Prawicy Rzeczpospolitej.
Michał Polak
fot: A. Bruchwald
Źródło: prawy.pl