Unia - droga w niewiadome

3
0
1
Unia Europejska
Unia Europejska / Pixabay

To już postanowione: wybory do nowego europarlamentu odbędą się 6-9 czerwca 2024 roku. Do jakiej Unii będziemy za rok wybierać swoich przedstawicieli? I czy mamy jakiekolwiek narzędzia, by ich kontrolować?

O ile przed poprzednimi wyborami tliły się jakieś nadzieje na zmiany w układzie sił politycznych w Parlamencie Europejskim, to po nich opadły skrzydła nawet największym euroentuzjastom. Po „królu Europy” Donaldzie Tusku namaszczonym na stanowisko przewodniczące PE przez Angelę Merkel, wbrew opinii polskiego rządu, jego miejsce zajęła też bardzo mierna Ursula von der Leyen, również desygnowana przez Merkel. Sami Niemcy zachodzili w głowę, jak na tak ważnym stanowisku można postawić kogoś, kto się kompletnie skrompromitował niedołęstwem w kierowaniu niemieckim ministerstwem obrony, do tego stopnia, że Bundeswhera nie miała uzupełnianego stanu broni, ale i wyposażenia ekwipunku żołnierzy.  Widać nawet na tych przykładach, że to Niemcy w Brukseli i Strasburgu rozdają karty i przeforsują wszystko, co im pasuje. A do do ich rozdawania pchają się jeszcze Francuzi ze swoim prezydentem, którego ego zahacza o sufit.

Kanclerz Olaf Scholz domaga się zreformowania Unii Europejskiej  w stronę przekształcenia Europy w "Unię geopolityczną". Jednocześnie stwierdził, że UE powinna znieść zasadę jednomyślności ws. podatków oraz polityki zagranicznej. Czy chcemy takiej Unii, w której mamy coraz mniej do powiedzenia? I znów staniemy przed pytaniem: na jaką Unie głosujemy? Unię wspólnoty narodów, czy Unię partykularnych interesów poszczególnych państw członkowskich, z których większe i gospodarczo silniejsze dominują dyktując warunki? Europoseł prof. Zdzisław Krasnodębski mówi wręcz o trwającej walce, w którą stronę dokona się ewolucja UE. - Zachodzą w Europie, w UE, procesy, które są dla nas niebezpieczne. To zagrożenie o tyle jest trudniejsze, że wymaga innych umiejętności, których być może jeszcze nie nabyliśmy w takim stopniu, jakim wymagałaby sytuacja –zauważa Krasnodębski.  

Coraz więcej ludzi w Europie jest rozczarowanych poczynaniami Brukseli. Wyjście z Unii Wielkiej Brytanii niczego eurokratów nie nauczyło. Masowe  antyunijne protesty w Czechach czy we Włoszech mogły dziwić, ale część Europejczyków chętnie by się z Unii wyniosła i z takim postulatami protestuje. Najnowszy Eurobarometr pokazuje jednak że Polacy nadal pozostają euroentuzjastami:58 proc. ufa Unii, a nie ufa 33 proc.

Wymyślone i narzucone przez Brukselę obostrzenia ekologiczne, które jakoby mają zatrzymać ocieplanie klimatu, kłócą się ze zdrowym rozsądkiem i poprzez kary są czynnikiem niszczącym słabsze ekonomicznie gospodarki, zwłaszcza w krajach Europy Środkowej, mających w rozwoju opóźnienia w stosunku do bogatych krajów starej Unii.  A w tle ekologii i ideologii, kłębią sie zawsze interesy poszczególnych państw i ich przemysłowych koncernów.  Krasnodębski uważa, że  "zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe niż ze strony wschodu". I   przybiera na sile. Stwierdza ze smutkiem, że dla niektórych Polaków suwerenność to nie jest jednak żadna wartość. Są przecież tacy polscy politycy, którym ubezwłasnowolnienie Polski nie przeszkadza.

To co zawiodło, to jakość ludzi decydujących w Brukseli o wielu aspektach naszego życia, ich niekompetencja, arogancja, ideologiczne szaleństwo, głuche na merytoryczne argumenty. Ostatnio doszły do tego afery korupcyjne, które wychodzą na jaw jedna po drugiej. Poważne nadużycia w pozyskiwaniu środków na cele prywatne ma też Guy Verhofstadt, który za pieniądze UE wyremontował własną  okazałą kamienicę w centrum miasta czy Frans Timmermans. A obaj do tej pory nękają Polskę za niepraworządność…Skompromitowany Verhofstadt zapewnił, że nie będzie już kandydował w wyborach do PE.

Tajemnicą jest, na co organizacje pozarządowe wydają w Brukseli pieniądze z lobbingu. Pomimo tego, że kierownictwo Unii Europejskiej potępia korupcję mającą miejsce w krajach członkowskich i wstrzymuje środki powołując się na rządy prawa, znacznie mniej mówi się o tym, że ponad dwanaście tysięcy podmiotów rynkowych i nierynkowych oficjalnie lobbuje w Brukseli na rzecz własnych interesów.  - Działająca w imię przejrzystości unijna baza danych ujawnia jedynie, że międzynarodowe korporacje wydają w Brukseli do kilku milionów euro rocznie, a w przypadku ponad trzech tysięcy organizacji pozarządowych ta kwota pozostaje tajemnicą, nie mówiąc już o nazwiskach polityków i urzędników, z którymi lobbyści się kontaktowali- mówi Petri Bernadett węgierski ekspert prawny systemu instytucjonalnego UE w  rozmowie z Híradó.hu.

Źródło: własne

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną