Europa odbija w prawo (FELIETON)
Już za kilkanaście miesięcy odbędą wybory do Parlamentu Europejskiego. Niezwykle ważne, bo w nich zdecydujemy jaka ma być Unia Europejska w ciągu najbliższych lat. W krajach UE panuje przekonanie, że Europa dryfuje, potrzebny jest przełom.
Narasta brak zaufania wobec rezydujących w Brukseli eurokratów, a zwłaszcza Komisji Europejskiej, spotęgowany niemożnością rozwiązania kryzysu imigracyjnego i w zasadzie jakichkolwiek ważnych problemów dla obywateli krajów UE. Zgodnie z Traktatem Założycielskim Komisja jest stróżem Traktatu Unii Europejskiej i jej umów. Dlatego winna być obiektywna i niestronnicza, powinna też gwarantować podstawowe wolności. Zamiast tego dziś Komisja jest stronnicza, gdyż stoi po stronie liberałów.
Budzi sprzeciw poszerzanie prawem kaduka uprawnień decyzyjnych Brukseli, nie mających umocowania w obowiązujących traktatach. Do tego doszła udokumentowana przez organy ścigania korupcja – z zatrzymaniami włącznie- prominentnych urzędników Parlamentu Europejskiego, co sprawiło, że zaufanie do tej instytucji szoruje po dnie.
Choć w Parlamencie Europejskim wciąż jeszcze rozdają karty ugrupowania lewicowe, dające sobie prawo do wtrącania się we wszystkie możliwe decyzje państw narodowych, widać już, że w poszczególnych krajach rosną w siłę środowiska prawicowe zwrócone ku suwerenności i konserwatywnym wartościom.
Obecne elity zachodnioeuropejskie mówią z pogardą, że rośnie populizm. Ale Europa jest zmęczona arogancją kosmopolitycznej lewicy, nachalnym lansowaniem ideologii gender, jej klimatycznymi szaleństwami, eksperymentami na temat rodziny i przekreślaniem narodu, jako fundamentu organizowania się społeczeństwa.
Tuż przed wyborami czeka nas bitwa, w której do boju przystąpią lewicowe partie liberalne i prawicowa alternatywa dla obecnego porządku, który duża część mieszkańców UE odrzuca. Zderzą się ze sobą dwie wizje przyszłości Europy: projekt scentralizowanej UE Olafa Scholza i Emmanuela Macrona jako Stanów Zjednoczonych Europy i koncepcja Europy narodów.
Wiele nadziei przyniosło zwycięstwo prawicowej koalicji we Włoszech: partii Braci Włoch, Ligi Salviniego i Forza Italia, które pozwoliło złapać wiatr w żagle siłom dążącym do utrzymania suwerenności. Partie prawicowe zyskują coraz większą popularność w krajach gdzie od dziesiątek lat tradycyjnie rządziła lewica. Prawicowe ugrupowania objęły ster rządów w Szwecji a w ostatnich dniach w Finlandii, co jeszcze parę lat temu było nie do pomyślenia. Według Euronews: „To najbardziej prawicowy fiński rząd we współczesnych czasach. Zwycięska Partia Koalicji Narodowej (NCP) znana również jako Kokoomus ma głośne skrzydło sceptyczne wobec UE i sceptyczne wobec imigrantów.”
Zwycięstwo prawicy w Szwecji i Finlandii świadczy o rosnących nastrojach antyunijnych w Europie. A teraz sondaże pokazują, że nadchodzące lipcowe przedterminowe wybory w Hiszpanii mogą być pod silnym wpływem prawicowej partii Vox. Chociaż nie oczekuje się, że Vox zdobędzie większość rządzącą, jej wzmocnienie może mieć w przyszłości znaczący wpływ na politykę krajową. 30 września odbędą się też przedterminowe wybory na Słowacji. W związku z trwającym tam od wielu miesięcy kryzysem politycznym politolodzy przewidują niespodzianki.
Europejskie elity najwyraźniej już dziś są poirytowane, gdyż nadchodzące w przyszłym roku europejskie wybory mogą powstrzymać projekt wielkiego przekształcenia Europy w formułę postchrześcijańską i postnarodową. Formułę zachodnioeuropejskiego superpaństwa zarządzanego z Brukseli. Zahamowanie tego procesu byłoby wbrew lewicowej ideologii, którą mają na sztandarach. Mimo Brexitu, który był swoistym votum nieufności i powinien przynieść otrzeźwienie, mimo masowych wystąpień ulicznych w spokojnych dotąd Czechach i we Włoszech, elity te idą jak taran i nic jak dotąd nie skłoniło ich do refleksji ani do zmiany kursu.
Wiele rozstrzygnie się przy urnach wyborczych. Te wybory mogą mieć decydujące znaczenie, bo już 80 proc. obowiązującego w krajach Unii Europejskiej prawa ustanawia się w Brukseli i Strasburgu. Teraz jeszcze wbrew zapisom traktatowym eurokraci chcą pozbawić przedstawicielstwa krajów członkowskich UE prawa weta i dążą by wszystkie decyzje zapadały zwyczajną większością głosów.
Kto wtedy będzie dyktował warunki? Niemcy i Francja.
Alicja Dołowska
Źródło: AD