Roszczeniowi i bez kwalifikacji – pokolenie dwudziestolatków na rynku pracy
Mamy na rynku pracy całe pokolenie, które niewiele umie, prawie nic nie potrafi, za to jest przekonane o swojej doskonałości. To tak zwane „płatki śniegu”, czyli pokolenie dzisiejszych dwudziestolatków. Niestety sami są przekonani, że nie ma nikogo od nich mądrzejszego. Nie chcą się niczego nauczyć i uważają, że wszystko im się należy. To narastający problem dla pracodawców.
Problemem młodych jest to że nie mają wystarczających kwalifikacji, a wydaje im się że je mają.
Niestety edukacja w Polsce jest bardzo teoretyczna a i tej teorii nie pamiętają. Ludzie po ukończeniu takiej „edukacji” mają jakiś papier w ręku i myślą że są wykształceni. A niestety nie są. Osoba po studiach humanistycznych i trzymiesięcznym stażu w firmie potrafi być przekonana o tym, że wie lepiej, niż inżynier po Politechnice z dwudziestoletnim stażem pracy w zawodzie.
Obchodź się jak z jajkiem bo się zamknie w sobie
Jak podają psycholodzy „z racji specyficznego podejścia rodziców, obchodzących się ze swoimi dziećmi jak z jajkiem, to pokolenie indywidualistów, skoncentrowanych na sobie i przekonanych o swojej unikalności”. W efekcie, przedstawicielom dwudziesto, dwudziestoparolatków można jak najbardziej słusznie zarzucić, że zbyt łatwo jest ich urazić, zestresować czy wyprowadzić z równowagi. Co więcej mają oni skłonność do przesady i dramatyzowania oraz przyjmowania roli ofiary. Często są to osoby zawieszone pomiędzy dorastaniem a dorosłością. Mają przy tym ogromny problem, żeby wziąć na siebie pełną odpowiedzialność związaną z osiągnięciem pewnego wieku. Zwlekają z wyprowadzką od rodziców oraz samodzielnym utrzymywaniem się. Otaczają się oni tylko rówieśnikami bądź młodszymi od siebie. Ponieważ dorastali w świecie social media i wirtualnej rzeczywistości co powoduje podjęcie jakiegokolwiek kroku w dorosłość są też spowodowane dorastaniem. Dlatego ma trudności komunikacyjne w realnym świecie. Problemy z nawiązywaniem relacji i podejmowaniem rozmowy ze starszymi od siebie to jeden z większych problemów. To efekt tego, że rodzice wokół swoich dzieci roztoczyli ochronną bańkę mydlaną.
Dla pokolenia „Płatków Śniegu” wszystko jest winą czynników zewnętrznych. I tak nauczyciel miał ich nauczyć a nie nauczył. Państwo miało im wszystko dać a nie daje. Pracodawca miał ich poprowadzić za rękę poprawiać ich błędy, jednocześnie wykonując swoją pracę. Ponieważ zarówno w procesie edukacji, jak i w pierwszej pracy powinni mieć wszystko podstawione pod nos. Klosz którym otaczają ich rodzice powoduje, że nie radzą sobie z niczym.
Brak wymagań i szacunku dla innych
Większość z nich charakteryzuje brak wymagań, a także brak szacunku dla innych ludzi, ponieważ są dla siebie najważniejsi, a inni ludzie to dla nich tylko tło. Same indywidualności, z ograniczonymi kompetencjami społecznymi, jednocześnie przekonane o własnej wyjątkowości.
Nie szanują swojego pracodawcy, tak jak przez wiele lat nie szanowali nauczycieli. Olewją wymagania, ponieważ od najmłodszych lat brakuje im wymagań dotyczących odpowiedzialności. I to zarówno za swoje życie zawodowe, jak i osobiste. Dlatego będą przebierać w ofertach na rynku pracy i narzekają że kolejny, podły i zły pracodawca ich źle traktuje. A kompletnie nie widzą że przyczyna leży w nich samych.
Najpierw sam się czegoś naucz
Młody człowiek powinien najpierw opanować choć jedną umiejętność zawodową i pokazać co naprawdę potrafi. Powinien też wykazywać się gotowością do pracy i pokazaniem swojej wartości merytorycznej. To naturalna droga rozwoju zawodowego, chociaż dla pokolenia dzisiejszych dwudziesto, trzydziestolatków często jest to ciemna magia. A winni są wszyscy: rodzice, nauczyciele i pracodawcy, a nie oni sami.
Michał Miłosz
Ten artykuł ukazał się w miesięczniku Moja Rodzina
Źródło: własne