Rocznica urodzin Błękitnego Generała. Haller był żarliwym katolikiem
13 sierpnia 18 minęła kolejna rocznica urodzin gen. Józefa Hallera. Błękitny generał jak o nim mówiono był jednostka ponadprzeciętnie uzdolnioną nie tylko wojskowo, ale na kilku innych polach. Haller był ojcem polskiego harcerstwa, militaryzacji ruchu sokolego, budowy struktur Polskiego Czerwonego Krzyża czy rozwój ruchu spółdzielczego w Polsce, podobnie zresztą jak i rozwój polskiego rolnictwa. Wśród tych wielu pól i obszarów pracy u podstaw na rzecz narodu i Ojczyzny nie dostrzegamy skąd brała się siła i wiara Błękitnego Generała nie ukrywał, roli jakiej odgrywała w jego życiu religia i kult maryjny.
Rodzinę Hallerów wyróżniało kilka wspólnych dla całej rodziny elementów: patriotyzm, działalność społeczna łącząca się często z utożsamianiem się z poglądami narodowymi czy konserwatywnymi, służba wojskowa i głęboka religijność, taką postawą charakteryzowało się zarówno rodzeństwo generała jego rodzice, kuzynostwo, jak i żona Aleksandra Sala. Oboje Józef i jego żona Aleksandra należeli do Sodalicji Mariańskiej, stąd też pewnie wzięło się ich głębokie przywiązanie do kultu maryjnego, któremu dadzą wyraz oboje w kolejnych dekadach swojego życia. W opublikowanych wspomnieniach generała, kiedy opisuje on swoje dzieciństwo między innymi pisał: „W pamięci zostały barwne pielgrzymki podążające ze śpiewem, z feretronami i sztandarami do Kalwarii Zebrzydowskiej, aby 15 sierpnia w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wziąć udział w wielkim odpuście”.
Błękitny Generał był przez całe swoje życie oponentem Józefa Piłsudskiego, zarówno w wymiarze politycznym jak i wojskowym. Historycy badający ich wzajemne relacje sugerują nawet, że jednym z powodów niechęci Piłsudskiego do Józefa Hallera była właśnie jego żarliwa religijność. Piłsudski jako socjalista daleki był od uznawania religii jako szczególnej wartości w życiu człowieka a Kościół Katolicki traktował instrumentalnie. W swoich pamiętnikach Haller, przywołując swoje spotkania z Piłsudskim wspomina, że na jednym z nich zapytał wprost Piłsudskiego o to czy popiera walkę z Kościołem. O tym jak ważny był to dla niego aspekt świadczy również fakt, że kiedy w 1935 roku budował centroprawicową inicjatywę polityczną która z gruntu miała być oparta na chrześcijańskich wartościach dobierał swoich najbliższych współpracowników pod katem ich podejścia do religii katolickiej, tak choć znał osobiście Witosa jeszcze z roku 1920, to pomimo tego nim związał się z nim politycznie wypytywał swoje otoczenie o jego stosunek do religii katolickiej i dopiero upewniwszy się, że jest prawidłowy zaproponował mu współpracę i ewentualne stanowisko premiera w przyszłym rządzie.
Po wybuchu I wojny światowej, kiedy pod auspicjami Austro-Węgier dowodził II Legionem składającym się z Polaków, istotnym wsparciem w utrzymaniu nadszarpniętego morale na skutek austriackich porażek w Galicji była dla niego działalność w szeregach jego wojska, kapelana ks. Józefa Panasia. Ta kapłańska posługa doskonale wpisywała się w punkt widzenia Hallera dotyczący tego co wpływa na wysokie morale żołnierza. Według generała punktem odniesienia był patriotyzm oraz religijność. O potrzebie i nieprzecenionej roli kapelanów w wojsku pisał tak: „Korzystnym jest zadanie i powołanie kapelana w wojsku. Od zrozumienia tego zadania i patriotyzmu kapelanów zależy w dużej mierze stan psychiczny wojska, o który w czasach wojny więcej niż kiedykolwiek dbać należy, gdyż tylko siła moralna, popierająca siłę fizyczną decyduje o zwycięstwie. Kapelani winni wytężać wszystkie swoje siły i uzdolnienia, by postawić stan moralny żołnierza na odpowiedniej wysokości”. Złośliwi nazywali go "rozmodlonym generałem", jego to jednak zupełnie nie zrażało i w dalszej swojej działalności religia była stale obecna. W trakcie wyjątkowo trudnych walk, które odbywały się w ekstremalnych warunkach zimowych Karpat Wschodnich, kiedy to przyszło budować siedmiokilometrową drogę przez przełęcz górską, na szczycie, której Józef Haller kazał wznieść drewniany krzyż, na którym jeden z legionistów wyrył bagnetem następujące słowa:
„Młodzieży polska, spójrz na ten krzyż.
Legiony polskie dźwigały go wzwyż,
Przechodząc góry, lasy i wały
Dla Ciebie Polsko i dla Twojej chwały"
Za przyjście z pomocą oblężonemu przez Ukraińców Lwowowi, bronionemu przez Lwowskie Orlęta, lwowscy sodaliści chcieli wręczyć generałowi Hallerowi ryngraf Matki Boskiej z XVII wieku oraz relikwiarz ze szczątkami błogosławionego Andrzeja Boboli, których ze względu na sytuację na froncie. Podczas uroczystości zaślubin Polski z morzem w trakcie swojego przemówienia podkreślał, iż powrót Polski nad Bałtyk zawdzięczamy Miłosierdziu Bożemu i determinacji Polaków, uroczystościom tym towarzyszył sztandar Matki Bożej. Podczas obrony przed bolszewicką nawałą, Haller w swoich żarliwych przemówieniach apelował do rodaków o nieustawanie w walce podkreślając, iż walka z bolszewikami nie jest jedynie walką o niepodległość Polski, ale również walką o zachowanie chrześcijańskiej Polski i Europy. Biografowie generała podkreślają, iż bardzo dobre relacje Błękitnego Generała z hierarchią kościelną ułatwiły mu nabór do tworzonej przez niego Armii Ochotniczej, ponieważ księża z ambon nawoływali w trakcie kazań, do zaciągania się do oddziałów tworzonych przez Hallera, dzięki czemu utworzył on 100 tysięczną Armię Ochotniczą. Haller słynął już wtedy jako specjalista od działań psychologicznych - swoimi żarliwymi przemówieniami potrafił powstrzymać panikę i defetyzm, na co bez wątpienia wpływ miała jego głęboka wiara. W tym okresie niemal codziennie dzień rozpoczynał od udziału we mszy świętej. Uczestniczył również w licznych spotkaniach z duchownymi katolickimi m. in. z nuncjuszem apostolskim Achillesem Rattim czy ks. apb. Józefem Teodorowiczem. Po śmierci kapelana ochotników ks. Skorupki, podczas uroczystej mszy żałobnej wygłosił mowę pogrzebową i udekorował trumnę kapelana orderem Virtuti Militari. Po odparciu bolszewickiej nawały, z rąk kardynała Kakowskiego otrzymał medal Joanny d Arc przyznany mu przez papieża Benedykta XV. Kardynał Krakowski powiedział o nim: „przykład wiernego syna Kościoła, który walczy dla obrony chrześcijaństwa przeciwko nawale, będącej chrześcijańskim zaprzeczeniem". Skromny generał na kierowaną względem niego wdzięczność społeczeństwa odpowiadał: „Dziękczynienia nie mnie się należą, ale przede wszystkim Bogu, który naprawdę cudownie nas poprowadził w tej potrzebie a potem naszemu żołnierzowi."
Odsunięty od czynnej służby wojskowej przez sanację wrócił do pracy społecznej angażując się między innymi w rozwój Akcji Katolickiej. W połowie 1934 roku został mianowany honorowym prezesem tej katolickiej organizacji w dekanacie chełmińskim. Rok wcześniej na pamiątkę święta Chrystusa Króla wzniósł w swoim majątku w Gorzuchowie, na górze św. Jana, dębowy krzyż z cytatem ewangelicznym: „Jam jest Droga, Prawda i Żywot". Następnie na zboczu tej góry założył grotę Matki Boskiej. W okresie tym przyjaźnił się z jednym z najwybitniejszych działaczy niepodległościowych związanych z Narodową Demokracją na Pomorzu, ks. Józefem Wryczą. Zaangażowany w działalność polityczną chadeckiego Stronnictwa Pracy podkreślał: „Walkę klas wykluczamy, w sprawiedliwym, demokratycznym ustroju państwa chrześcijańskiego, gdzie obywatele się miłują społecznie zgodnie ze słowami Chrystusowymi. Potępiamy również liberalizm gospodarczy". W 1938 roku pojechał do Rzymu na kanonizację o. Andrzeja Boboli, jak napisał w pamiętnikach był skoligacony z tym świętym przez matkę. Po powrocie ufundował figurkę św. Boboli w swoim majątku. Kiedy w pobliskim Sarnowie spalił się kościół zaangażował się czynnie w jego odbudowę oraz ufundował do tego kościoła wieczną lampkę z orłami polskimi.
Kiedy po wojnie w obawie o swoje życie nie podjął się powrotu do kraju, na brytyjskiej ziemi podkreślał dalej swoją religijność dając przykład innym Polakom na emigracji. W 1955 roku w jego przydomowym ogrodzie została poświęcona statua Matki Boskiej. W 1957 roku na fali odwilży planował swój powrót do kraju, chciał dotrzeć do Częstochowy na 3 maja, władze PRL zasugerowały, że zgadzają się na jego powrót do kraju, ale dopiero 5 maja, czyli już po trzeciomajowych uroczystościach. W tej sytuacji generał odmówił powrotu do kraju argumentując to tymi słowami: „Niech to będzie należna ofiara człowieka, który przez całe życie pracował dla Narodu Polskiego, wierząc, że w najcięższych chwilach znajdzie zawsze Naród w Matce Najświętszej obronę". Ostatnią podróż zagraniczną w wieku 80 lat podjął do Ziemi Świętej. W ostatnich latach życia był członkiem Rady Instytutu Polskiego Akcji Katolickiej, Sodalicji Mariańskiej na Elingu i członkiem honorowym stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej "Iuventus Christiana". Po swojej śmierci zyski ze sprzedaży swoich pamiętników kazał przeznaczyć na Kolegium Miłosierdzia Bożego prowadzonego przez OO. Marianów w Fawley. Na swój pośmiertny powrót do Polski generał czekał do 1993 roku, kiedy to został pochowany w krypcie kościoła garnizonowego p.w. św. Agnieszki w Krakowie. Życie i dokonania generała Józefa Hallera stawiają go w gronie najwybitniejszych Polaków XX wieku. Był on bez wątpienia nie tylko wybitnym patriotą ale równie wybitnym chrześcijaninem, stając się ponad czasowym wzorem do naśladowania. Generał Haller miał nie tylko przydomek Błękitnego Generała, ale również ostatniego rycerza Rzeczypospolitej, ponieważ iście rycerskie ideały mu przyświecały.
Arkadiusz Miksa
Źródło: Arkadiusz Miksa