Jak promuje się prostytucję jak normalny zawód (OPINIA)
Siewcy rewolucji obyczajowych postanowili wyzwolić nas od wszystkiego. Harcownicy chcą zniszczyć rodzinę i stosują w tym celu wszystkie możliwe chwyty.
Środowiskom liberalno-lewicowym kością w gardle stoi tradycyjna polska rodzina; ojciec, matka i dzieci. I nic nie wskazuje na to, aby taki obraz uległ u nas zapomnieniu. Dlatego media opozycyjne starają się wszystkimi środkami zniszczyć go, sugerując, że jest to przeżytek, który nas cofa do ciemnogrodu. Czas się z tego wyzwolić. Dlatego małżeństwo zostaje zastąpione związkami partnerskimi, które w dłuższej perspektywie są obciążeniem dla kobiet. Mężczyzna z takiego związku może w każdej chwili odejść bez żadnych zobowiązań i kobieta z dziećmi pozostaje sama.
Teraz w ramach wyzwolenia kobiet coraz modniejszy staje się zawód prostytutek. W propagowaniu takiego życia prym wiedzie redakcja z Czerskiej „Gazeta Wyborcza” oraz niektóre media społecznościowe. Kobiety uprawiające ten zawód mają się wyzwalać z religijnych przesądów i patriarchalnej opresji. A co im się proponuje – ekscytujące życie, pełne doznań i pełną niezależność. Należy jedynie wyzwolić się kulturowych więzów i wyedukować zacofane społeczeństwo.
Pierwsza promocja prostytucji miała miejsce zaraz po upadku komunizmu. Wówczas, jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać agencje towarzyskie. Był to przeważnie przestępczy biznes. Gangsterzy czerpali zyski z nierządu zmuszanych do niego kobiet, często imigrantek ze Wschodu. Odbierano im dokumenty i trzymano w niewoli. Teraz mamy inną odsłonę usług seksualnych, która nasiliła się zwłaszcza w okresie pandemii. To wówczas internetowe serwisy oferujące płatne produkcje pornograficzne stały się na całym świecie niezwykle popularne. Ich właściciele oferują możliwość założenia konta, na którym każdy może zamieścić swoją twórczość i na niej zarabiać. Pojawił się nowy biznes. Jedni oferowali produkcje porno, inni wykupowali do nich dostęp. Serwisy internetowe stały się stręczycielami, pobierały prowizje od każdej transakcji.
Ale nie tylko to się zmieniło. Prostytutki trzeba teraz nazywać sex workerkami, jednak żadna nazwa nie zmieni sposobu wykonywania tej profesji. Z serii wywiadów i reportaży na ten temat dowiadujemy się, że świadczenie usług seksualnych to dobrze płatna praca dla wyzwolonych kobiet, które jeszcze mogą przeżyć niesamowite doznania. Współczesne sex workerki to luksusowe kobiety: młode, ładne, wykształcone. To żyjące na własny rachunek panie do towarzystwa. Jedna z nich mówi, że inspiracją dla niej była bohaterka filmu „Pretty Woman” – życie jak w bajce – przekonuje – a więc nie zastanawiajcie się dziewczyny, nie wstydźcie się swojego ciała i łapcie świetną okazję do zarobku. Wiele innych już to zrobiło i teraz bardzo to sobie chwalą”. Inna stwierdza: „To praca jak każda inna – zwykłe sprzedawanie usług. Czym to się różni od pracy dziennikarza czy menadżera w korporacji? Przecież wszyscy pracujemy dla pieniędzy. Trzeba tylko wyzwolić się z polskiego zaścianka. W każdym zawodzie pracujesz ciałem. Problem w tym, że mamy ograniczony sposób patrzenia na nasze ciało, zwłaszcza na ciało kobiety. Nagie ciało spostrzegamy jako coś brudnego. To efekt wielu lat wpływu Kościoła katolickiego na nasze społeczeństwo”. Trudno pojąć sposób rozumowania tych kobiet. Ich wyimagionowana wolność to właśnie ich zniewolenie, bo jak można traktować zaspokajanie męskich potrzeb seksualnych. W swoim ogłupieniu mówią, że to cios w patriarchat.
Kobiety już wcześniej wyedukowane aborcyjnie przez feministki, głoszą hasła: sama decyduj o swoim ciele. Kto tego zabrania, ten ogranicza ci prawa. Ale zapobiegliwa sex workerka myśli o przyszłości. Dlatego utyskuje, że w Polsce niemożliwe jest założenie legalnego burdelu, który zapewniłby jej dostatnie życie do końca jej dni.
Obecnie sexworking dotyczy głównie kobiet, ale to w postępach kulturowej rewolucji musi ulec zmianie. Niedługo przyjdzie czas na promocję męskich prostytutek. Wszystko przed nami. Skoro udało się osłabić instytucję małżeństwa, zastępując ja konkubinatem, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby przejść do następnego etapu – do minimum ograniczyć ludzką potrzebę zawierania jakichkolwiek stałych związków. Zamiast tego ma być przelotny sex bez zobowiązań.
Trzeba jeszcze zmienić prawo, aby prostytutki mogły zakładać legalne burdele, czyli uprawomocnić stręczycielstwo, które i tak już istnieje. W roli współczesnego stręczyciela są serwisy internetowe, które sprzedają produkcje amatorskiego porno. Ale to za mało, bo by zwiększyć zyski potrzebna jest zgoda społeczeństwa na sex working jako pracę taką jak inne. Dlatego trzeba wyedukować społeczeństwo, aby wyszło z katolickiego zaścianka i otworzyło się na nowe doznania. I taka jest rola liberalno-lewackich mediów.
Artykuł ukazał się w miesięczniku Moja Rodzina.
Źródło: własne