Rząd znowu zdradził polskich przedsiębiorców i mówi „nie” odnawialnym źródłom energii

2
2
0
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / Pixabay

Rząd rękami Ministerstwa Klimatu i Środowiska wycofuje się rakiem z inwestowania w odnawialne źródła energii. PiS zaprezentował nową, „poprawioną” wersję projektu rozporządzenia w kwestii tzw. zielonych certyfikatów. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej wskazuje, że może to być początek końca OZE w Polsce.

Czym są właściwie zielone certyfikaty? W skrócie, chodzi o świadectwa pochodzenia energii z odnawialnych źródeł. Przed laty ustawodawca nałożył na firmy sprzedające energię obowiązek zakupu takich certyfikatów. Miało to posłużyć rozwojowi OZE nad Wisłą. Teraz jednak los odnawialnych źródeł energii stanął pod znakiem zapytania.

– To kolejny cios dla wytwórców OZE i konsumentów energii elektrycznej w Polsce

– oceniają posunięcie dziennikarze portalu wnp.pl.

Rząd PiS przeciwko OZE?

Energia pozyskiwana z odnawialnych źródeł jest względnie najtańsza. OZE w dobie wojny na Ukrainie i niestabilnej sytuacji międzynarodowej oraz gospodarczej miały być szansą na dywersyfikację energetyczną. PiS jednak niespodziewanie rezygnuje ze stopniowej zielonej transformacji i dobija tym samym tych przedsiębiorców, którzy wiedzeni wcześniejszymi zapewnieniami zainwestowali w odnawialne źródła.

Rząd bowiem chce o ponad połowę zmniejszyć zobowiązania w zakresie zielonych certyfikatów, które generują dodatkowe zyski wytwórcom zielonej energii. Wedle wstępnego planu firmy obrotu miały wykazać certyfikatami, że w 2024 roku 11 proc. sprzedawanej przez nie energii pochodzi z OZE. Teraz nagle stwierdzono, że będzie to tylko... 5 proc.

– W zaproponowanych zmianach zrezygnowano ze zdefiniowania wysokości obowiązku umarzania zielonych certyfikatów na trzy kolejne lata (co było powszechnie chwalone przez branżę OZE, jako budowanie przewidywalnych warunków funkcjonowania), na rzecz jednorocznego określenia przedmiotowej wartości, co takiej pewności nie tworzy

– czytamy w artykule portalu wnp.pl.

Czym skończy się taki obrót spraw? Jest to niewątpliwie cios w plecy nie tylko dla przedsiębiorców zainteresowanych OZE. W nieco dalszej perspektywie „poprawiona” wersja projektu utrzyma wysoki pułap cen energii elektrycznej dla Polaków. Miks energetyczny z silną dominacją węgla generuje wszak najwyższe koszty.

Jednym z orędowników „dobrej zmiany” (a więc złej) w kwestii OZE był minister rozwoju i technologii Waldemar Buda. To właśnie on zgłosił postulat w sprawie obniżenia obowiązku w zakresie zielonych certyfikatów do 5 procent. Z Ministerstwem Rozwoju i Technologii poszedł pod ramię resort klimatu.

Branża bije na alarm

Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) wprost wskazuje, że decyzja rządu w tej sprawie „dobije OZE” w Polsce.

– Projektowane rozporządzenie wywraca wszystko do góry nogami i utrudni przewidywanie, co stanie się na rynku energii: dotychczas podawano wysokość udziału certyfikatów w perspektywie kilkuletniej, teraz wyłącznie na przyszły rok. Zmniejszenie obowiązku do 5 proc. to w ocenie organizacji „kolejny cios”, który doprowadzi do „całkowitej zapaści na rynku zielonych certyfikatów”

– podnosi portal green-news.pl.

W przekonaniu Janusza Gajowieckiego, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, takie działanie jest zupełnie niezrozumiałe, niespodziewane i szkodliwe, a co więcej – niezgodne z dotychczasową polityką rządu, który przecież sam doprowadził do ogromnego rozwoju odnawialnych źródeł energii w Polsce. Wsparcie OZE umożliwiło uwzględnienie tego sektora w krajowym miksie energetycznym. Jak wskazuje Gajowiecki, fotowoltaika, farmy wiatrowe czy wiatraki na morzu uzupełniły węgiel, przez co udało nam się zdywersyfikować źródła pozyskiwania energii. Teraz jednak – przez jedną nierozważną decyzję resortu klimatu – wszystkie te osiągnięcia mogą zostać zaprzepaszczone.

– Będzie dużo mniejsze zainteresowanie inwestowaniem w odnawialne źródła energii. Nowe przepisy uderzą w przedsięwzięcia, które istnieją, a z pewnością też odbiją się na budowie nowych czy kredytowaniu inwestycji. Wzrośnie koszt kapitału, ponieważ ryzyko dla inwestorów podniesie się dramatycznie i nikomu nie będzie opłacało się stawianie na OZE. To spowoduje, że ceny energii w kraju będą droższe

– twierdzi ekspert.

Nie jest to odpowiedzialne i zbyt mądre zagranie ze strony PiS, biorąc pod uwagę szalejący kryzys energetyczny. Branża OZE nie miała docelowo zupełnie zastąpić węgla, a jedynie współgrać z rozwojem energetyki jądrowej. Cios w plecy dla odnawialnych źródeł skończy się utrzymaniem cen energii na dotychczasowym poziomie, a może i ich wzrostem... Ale kto by się tym przejmował? Wybory parlamentarne odbędą się przecież wczesną jesienią, a nie zimą.

 

Źródło: green-news.pl, wnp.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną