Wokół Tuska (FELIETON)
Ciągle wokół tej postaci mnożą się przeróżne afery. W okresie przedwyborczym wyjątkowo ważna staje się kwestia polityki zagranicznej byłego premiera.
Obecnie w TVP trwa emisja drugiej części „Resetu”, mówiącego o wiernopoddańczej polityce Donalda Tuska wobec Rosji, o robieniu z Rosją, „taką jaką ona jest” polityki, interesów, o rezygnacji tarczy antyrakietowej, o likwidacji jednostek wojskowych na wschodnich terenach, sprowadzeniu obrony Polski do linii Wisły. W konsekwencji oznacza to oddanie agresorowi ziem wschodnich i narażenie mieszkających tam obywateli na los podobny do mieszkańców Buczy i Irpienia. W „Resecie”jeszcze raz z całą ostrością przeanalizowano katastrofę smoleńską i oddanie w ręce Rosjan śledztwa.
Z dokumentów, które zostały przeanalizowane wynika, że Tusk w kontaktach z Putinem był jedynie śmiertelnie przerażony i gdy dyktator pohukiwał, strasząc głowicami nuklearnymi, gotów był na wszystko. Taka była polityka wschodnia Donalda Tuska. Ale nie lepiej było z polityką wobec Niemiec. Też wiernopoddańczość i gotowość wypełniania wszystkiego co naszym sąsiadom przyjdzie do głowy.
Ujawniono notatkę z rozmowy telefonicznej Donalda Tuska z Angelą Merkel. Szokująca jest treść, gdy premier niepodległego, suwerennego państwa omawia z kanclerz Niemiec kwestie podniesienia u nas wieku emerytalnego. Działo się to w marcu 2011 r. Wkrótce po tym wiek emerytalny został podniesiony do 67 lat. Oznaczało to wydłużenie pracy dla mężczyzn o 2 lata, a dla kobiet o 7 lat, rolniczki musiały czekać na emeryturę aż 12 lat. Sprawa zaklepana, bo tak postanowiła kanclerz Niemiec, traktując podniesienie wieku emerytalnego u nas jako eksperyment, taki papierek lakmusowy, jak się uda, wprowadzi się go w innych krajach UE.
Nic nowego. Obserwując nadmierne zainteresowanie Niemiec naszymi wyborami, widać jak nasz zachodni sąsiad z całych sił pragnie zwycięstwa PO w wyborach parlamentarnych. Gdyby tak nastąpiło, Bruksela miałaby święty spokój z przeformowaniem struktury Europy, któremu ciągle sprzeciwia się Polska. Irytacja rządami Zjednoczonej Prawicy jest w Niemczech tak wielka, że politykom nie raz puszczają nerwy. Tak jak Manfredowi Weberowi, który jawnie mówił, że zrobią wszystko, stworzą zaporę ogniową, aby nie dopuścić PiS-u do władzy.
Tę troskę wyraża również prasa niemiecka. Ostatnio „Sueddeutsche Zeitung” z artykułu autorstwa Viktorii Grossman wyłania się Polska jako kraj zbliżony do totalitaryzmu, w którym prześladowani są twórcy, tacy jak Agnieszka Holland czy Olga Tokarczuk, jako kraj, w którym nie ma wolności i demokracji, z zinstrumentalizowanymi instytucjami publicznymi, kraj w którym nie szanuje się traktatów UE, a samą Unię traktuje się instrumentalnie. Ale w tej ponurej rzeczywistości jest światełko w tunelu – to powrót do władzy Donalda Tuska, do Polski która była reprezentowana na Campusie Polska Przyszłości. To oni mają odbudować naszą demokrację.
Dziwne to przywrócenie praworządności, gdy już teraz Tusk jednym gestem unieważnia referendum, które jest przecież instrumentem demokratycznym obywateli, bo przecież szczerze powiedział, że opinia obywateli „jest mu kompletnie obojętna”. Tak było i poprzednio, gdy zignorowano sprzeciw obywateli w kwestii podniesienia wieku emerytalnego. Nie chciał referendum w tej sprawie, choć pod wnioskiem podpisało się 2 mln obywateli.
Za rządów PO /PSL Polska była likwidowana: zamykano kopalnie, stocznie, zaniechano rozbudowę polskiej infrastruktury lotniczej, chciano sprzedać LOT, wyprzedawano polski majątek, likwidowano polską armie, godzono się na przymusową relokacje, skutecznie osłabiono bezpieczeństwo gospodarcze i energetyczne Polski.
A co się nam teraz proponuje? Podczas sobotniej konwencji padły jakieś konkrety, tak szumnie zapowiadane przez KO jako 100 dokonań na 100 dni? Trafnie to podsumował Jacek Karnowski podczas programu „Strefa wsparcia”. Jest JEDEN konkret – wsadzić do więzienia ileś tam osób odpowiedzialnych za rządzenie państwem. Reszta to jedynie POSTULATY, nie mające żadnego związku z konkretami. Według Słownika Języka Polskiego postulat to ŻYCZENIE dotyczące spraw politycznych, społecznych lub ekonomicznych. Wobec tego czego sobie ŻYCZY KO? Czy warto się zastanawiać nad ich życzeniami, które ich niczym nie wiążą? Ale na chwilę wejdźmy w te życzenia.
Życzą sobie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. dochodu, bezpłatnego in vitro, aborcji na życzenie, związków partnerskich, życzą sobie, aby ze szkół zniknął przedmiot o współczesnym życiu politycznym, aby zniknęły prace domowe, życzą sobie walki z Kościołem itd. Itp. Nie warto się ich życzeniami zajmować, bo są to jedynie życzenia, a nie konkrety proponowane obywatelom.
Te życzenia niewiele mają wspólnego z rzeczywistością, tak jak obietnica Tuska o wprowadzeniu aborcji na życzenie. Po prostu mami tym kobiety spod znaku błyskawicy. Nic nie jest w stanie zrobić, bo nie będą mieć 2/3 większości sejmowej, a tyle jest potrzebne, aby zmienić konstytucję, która jasno mówi, że obowiązuje ochrona życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. A Tusk tymi mamidłami chce poprowadzić polskie kobiety w najbliższym marszu. A wszystko to wielka ściema.
Iwona Galińska
Źródło: IG