Jeśli Azerowie zaatakują Ormian, to sami zostaną zaatakowani przez Persów
Azerbejdżan od kilku miesięcy blokuje ormiańską enklawę Arcach (Górski Karabach) odcinając ponad 150 tysięcy ludzi od żywności, leków czy paliw. Rosja nie reaguje choć w Arachu stacjonuje liczny kontyngent rosyjskich sił rozjemczych. Wstrzemięźliwy jest też Zachód jedynie Iran mówi wprost o swoich oczekiwaniach.
Po zwycięskim rozstrzygnięciu wojny azersko-ormiańskiej w 2020 roku, kiedy to Azerbejdżan zaatakował pozycje ormiańskie przy wydatnym wsparciu Turcji Izraela i krainy, Azerowie wypędzili Ormian z zajętych terenów niszcząc przy tym ormiańskie zabytkowe kościoły i cmentarze. Apetyt Azerbejdżanu, w którym mafijne rządy sprawuje klan rodziny Alijewów systematycznie rośnie a to za sprawą zaangażowania zarówno Rosji jaki i państwa Zachodu w konflikt na Ukrainie.
Azerbejdżan czuje się bezkarny i agresją próbuje zmusić 150 tysięcy Ormian do opuszczenia Arcachu w tym celu głodząc ich i terroryzując. Od pomocy żywnościowej i lekarskiej odcięte są nawet kobiety w ciąży. W ostatnich dniach Azerbejdżan gromadzi wojska nie tylko na granicy z Górskim Karabachem, ale również samą Armenią. Najprawdopodobniej Azerowie planują operację zbrojną której celem jest nie tylko zajecie całego Arcachu, lecz również odebrania części terytorium samej Armenii, tak aby stworzyć wspólną bezpośrednią granicę między Azerbejdżanem i jego wielką sojuszniczką Turcją. W tym celu nasiliły się ostatnio loty azerskich samolotów transportowych do Izraela, od którego Azerowie kupują broń.
Rosja nie reaguje wyrażając w ten sposób swoją niechęć wobec rządów premiera Nikoli Paszyniana w Armenii. Paszynian po objęciu rządów w 2018 roku systematycznie odcinał się od Rosji otwierając się na Zachód w tym przede wszystkim na USA. Efektem czego są wspólne ćwiczenia wojskowe z armią amerykańską w Armenii. Stany, poza tym propagandowym popisem nie podejmują żadnych działań których celem byłoby odblokowanie Arcachu i pociągnięcie do odpowiedzialności władz w Baku.
Podczas wystąpienia w Kongresie były argentyński prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego Luis Moreno Ocampo skrytykował prezydenta USA za opieszałość i niemoc w związku z blokadą Arcachu przez Azerbejdżan. Według niego Joe Biden powinien formalnie dać ultimatum władzom w Baku, w którym w powinien pojawić się zapis, że wypadku nieodblokowania Górskiego Karabachu władze azerskie będą ścigane za ludobójstwo. Negocjacje między Azerbejdżanem a Arcachem porównał do negocjacji między Hitlerem a więźniami Auschwitz. Uznał taką postawę za niedopuszczalną i według Ocampo należy najpierw obalić Hitlera a potem więźniowie mogą rozmawiać o pokoju. Ponadto były prokurator groził prezydentowi USA prawnymi konsekwencjami.
Swojego niezadowolenia względem prowadzonej wobec Ormian polityki przez Baku, nie kryją też władze w Paryżu. Francja od ponad stu lat uchodzi za jednego z najważniejszych stronników interesów ormiańskich w świecie. Niestety prezydent Macron ogranicza się jedynie do publicznego upominania reżim Alijewów i zapewnień, że Francja zrobi wszystko co w jej mocy, żeby pomóc ormianom doświadczającym skutków katastrofy humanitarnej.
Tymczasem irańskie MSZ przestrzegło Azerbejdżan przed próbami zmiany granic w regionie twierdząc, że Iran się temu stanowczo przeciwstawi a na dowód tego, że nie jest to tylko tzw. pusta gadania Iran zaczął gromadzić swoje wojska na granicy z Azerbejdżanem. Iran choć uchodzi za państwo skrajnie islamskie jest dziś jednym gwarantem bezpieczeństwa dla chrześcijańskiej Armenii. Persowie stoją po stronie Ormian, ponieważ nie chcą wzmocnienia wpływów tureckich w regionie, ponieważ rywalizują z Turcja o prymat w regionie a poza tym Azerowie i Turcy przyjaźnią się z Izraelem a dla Iranu obok USA państwo żydowskie jest największym zagrożeniem. Kaukaz po Ukrainie jest w tej chwili najbardziej zapalnym regionem, w którym może dojść do regionalnej wojny z udziałem nawet kilku państw.
Arkadiusz Miksa
Źródło: Arkadiusz Miksa