Czy „Niepodległa” jest jeszcze rzeczywiście niepodległa? (FELIETON)

0
0
6
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / https://www.flickr.com/photos/freestocks/28078895493/in/photostream/

Czym dziś jest dla przeciętnego Kowalskiego czy Nowaka Narodowe Święto Niepodległości dla Polaków, z czym się kojarzy i czy rzeczywiście powinniśmy świętować dziś naszą niepodległość czy może tylko jej rocznicę odzyskania w 1918 roku.

Gdybyśmy dziś zapytali przeciętnego Polaka z czym kojarzy mu się 11 listopada, to pewnie usłyszelibyśmy, że z dniem wolnym od pracy, z Józefem Piłsudskim i Marszem Niepodległości w Warszawie. Wykreowany jeszcze przed wojną mit Józefa Piłsudskiego jako głównego budowniczego polskiej niepodległości był kreowany w II RP po majowym puczu z roku 1926, któremu on sam przewodził. W III RP niestety mit ten był dalej utrwalany mimo oczywistych faktów świadczących o tym, że Piłsudski był zwolennikiem wywalczenia niepodległości Polski u boku państw, które przegrały tę wojnę i gdyby nie zdroworozsądkowa polityka Romana Dmowskiego i Narodowej Demokracji, to Polska byłaby państwem znacznie mniejszym obszarowo i mniej ludnym.

W latach 1939-1945 utraciliśmy swoją niepodległość, a tuż po zakończeniu II wojny światowej podporządkowani zostaliśmy interesom Stalina. Paradoks porównawczy czasów PRL-u i III RP jest jednak taki, że w PRL-u stopień naszej suwerenności i pewnych zostawionych nam atrybutów niepodległości najmniejszy był oczywiście w epoce stalinowskiej. Potem w każdej kolejnej dekadzie te pęta sowieckiej kontroli słabły. Upadek PRL-u w roku 1989 doprowadził do sytuacji, w której rzeczywiście była szansa na budowę niepodległego i suwerennego państwa polskiego. Niestety bardzo szybko doszło do tendencji odwrotnej niż w PRL-u, to znaczy do systematycznej utraty atrybutów niepodległości. W roku 1999 Polska przystąpiła do NATO po, to żeby wzmocnić swoje bezpieczeństwo i ograniczyć w przyszłości prawdopodobieństwo udziału w wojnie. Tymczasem od tego czasu Polska wzięła udział w dwóch awanturniczych operacjach wojskowych USA, w Iraku i Afganistanie. Na jej terytorium stacjonują obce wojska, za pobyt których trzeba słono płacić, a i tak Polska jest dziś bardziej zagrożona udziałem w wojnie niż bezpośrednio przed przystąpieniem do Paktu Północnoatlantyckiego.

Jakby tego było mało w 2004 r. Polska przystąpiła do struktur Unii Europejskiej. Środowiska narodowe jako jedyne ostrzegały i mówiły wprost, że UE to twór niemiecki z myślą o wsparciu niemieckiej gospodarki a ponadto będzie próba ze strony tego tworu narzucania pewnych norm społecznych i kulturowych sprzecznych z tradycją i kulturą jaka panuje w Polsce. Dziś dopiero część sił politycznych w Polsce zaczyna dostrzegać salę zagrożenia jakie niesie ze sobą ten totalitarny twór jakim jest UE.

To jednak nie koniec, bo w 2009 r. prezydent Lech Kaczyński ratyfikował Traktat Lizboński, który ułatwia dziś Brukseli podejmowanie kolejnych działań kneblujących poszczególne kraje członkowskie. Wybrane w październikowych wyborach partie polityczne które stworzą wkrótce nowy rząd postulują wprowadzenie waluty Euro oraz zamierzają działać na rzecz wyparcia pieniądza papierowego na rzecz pieniądza elektronicznego. Oba te posunięcia ograniczą suwerenność Polaków zarówno w wymiarze państwowym jak i indywidualnym. W międzyczasie postulowane są kolejne zmiany w strukturach UE, dzięki którym jeszcze łatwiej będzie narzucić wolę Brukseli poszczególnym państwom członkowskim.

Od 1989 r., poza epizodem z udziałem w rządach Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony RP, rządzą nami praktycznie ci sami ludzie i te same partie polityczne. Tylko LPR i Samoobrona potrafiły mówić wprost o negatywnych skutkach dla Rzeczypospolitej z przystąpienia do NATO i UE. Hasło promowane wówczas przez te dwa ugrupowania „Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela” - dziś jeszcze bardziej staje się aktualne niż wówczas.

Dlaczego Polacy swoimi wyborami politycznymi sami odbierają sobie suwerenność i niepodległość, o którą ich przodkowie przelewali przecież kiedyś krew i oddawali życie. Odpowiedzi na to pytanie udziela Roman Dmowski, doskonały obserwator i znawca polskiej mentalności, który blisko sto lat temu tak podsumował naszą ówczesną mentalność, która jak widać również dziś nie uległa zmianie:

My Polacy jesteśmy z nałogu konsumentami pojęć, które do nas gotowe przychodzą z Zachodu. Wypaczamy je często u siebie (…) wiarę w nie daje nam przekonanie, że są nie nasze, że pochodzą od narodów przodujących w cywilizacji. Mamy strach przed myśleniem na własną rękę i na własną odpowiedzialność”.

Polakom brak odwagi w kształtowaniu własnej, niezależnej wizji swojej państwowości. Brak również refleksji dotyczącej skutków własnych wyborów politycznych. W efekcie Polacy zdają się sprawiać wrażenie narodu, który uważa, że bez członkostwa Polski w UE czy NATO nasz raj nie poradziłby sobie, a naprzemienne wybory polityków PO, PiS, PSL i SLD, to jedyna alternatywa dla właściwego kierowania państwem. Czy wyrwiemy się z tej matni i uratujemy resztki naszej państwowości.

Arkadiusz Miksa

 

 

Źródło: Arkadiusz Miksa

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną