Bugaj skacze inaczej
Powołany przez prezydenta Andrzeja Dudę prof. Ryszard Bugaj był członkiem Narodowej Rady Rozwoju, by szybko publicznie hamletyzować: „być, albo nie być, oto jest pytanie”. Zdaniem Bugaja, udział w NRR było to firmowanie prezydenckich decyzji i w ogóle PiS-u.
Jego wypowiedź: „Skoro nie mogę dłużej identyfikować się z obozem PiS, musiałem to zrobić” wprawia jednak z zdumienie. Przecież Rada stanowi gremium pluralistyczne; zasiadają w niej eksperci od lewa do prawa, a nawet osoby duchowne. Bugaj to zdeklarowany socjalista i ateista. Czyżby obecność duchownego „od Rydzyka” tak bardzo mu przeszkadzała? Nie wiadomo, bo o tym nie mówi. Ale zdeklarowanych ateistów jest w Radzie niemało i jakoś z niej nie odchodzą, tak jak zrobił to Bugaj i to w sposób spektakularny. Otóż, swoją rezygnację ogłosił w dniu, kiedy PiS odniósł w Sejmie sukces, przegłosowując ustawę 500 + na dziecko, a wiele rodzin na tę wiadomość popłakało się ze szczęścia.
Bugaj jako socjalista powinien temu tylko przyklasnąć, bo przecież od lat obnosił po mediach swoją „lewicową wrażliwość”, i przynajmniej poczekać, choć o dzień.
Tymczasem przyklasnął sobie i nieco „przykrył” to ważne dla polskich rodzin wydarzenie. O ile do Rady wszedł bez zbytniego rozgłosu - jego tam obecnością nie interesował się nawet pies z kulawą nogą - o tyle odszedł z hukiem, bo zaraz poleciał do telewizyjnego brukowca pokazywać twarz i wykładać swoje racje. W asyście b. towarzysza Nałęcza, dawnego kolegi z Unii Pracy, którą Bugaj zakładał, pili sobie z dzióbków, narzekając na błędy PiS-u.
Zwolenników PiS-u szlag trafił. Po ośmiu latach klęczenia na grochu, gdy już ludzie zaczęli podnosić się z kolan, taki afront ze strony Bugaja był nie do przyjęcia! Co tu bilansować i krytykować, skoro rząd Beaty Szydło rządzi niecałe trzy miesiące, wciąż ma pod górkę, a jeszcze sypią piaskiem w szprychy ludzie z dawnego układu, nie dający się oderwać od koryta i ze skargami jeżdżą do Strasburga - pytano. Rozległy się z ich strony krytyczne komentarze, że Bugaj hamletyzował zawsze, był malkontentem, zajmującym pozycje „krok do przodu , krok do tyłu.” Pytano: o co Bugajowi chodzi; czy doradzanie prezydentowi czyni kogoś członkiem PiS? Czy zakazano mu wyrażać się krytycznie o pomysłach prezydenta Dudy? Przecież nie.
Inni spekulowali, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to może chodzi o pieniądze, i Bugaj poczuł się urażony, że prezydent nie powołał go do Rady Polityki Pieniężnej, a tam dostaje się duży szmal. Spekulowano również, że może chodzi o zawartość zbioru zastrzeżonego IPN, który ma być opublikowany i profesor zrobił wyprzedzający krok w tył. Zaczęły też krążyć słuchy, że żona Bugaja jest w KOD i pewnie co tydzień wietrzy futro, maszerując ze zwolennikami Kijowskiego. Bugaj jako osoba publiczna musi się z takimi reakcjami liczyć, choć pewnie opinie są dla niego krzywdzące. Ale frustracja wywołuje agresję.
-Nie jest tak, że jestem na sto procent pewien swojej decyzji. Naprawdę chciałbym się mylić. Nie sposób jednak nie zrobić bilansu rządów PiS - powiedział w wywiadzie dla Super Expressu.
„Jeszcze prezydent i rząd się dobrze nie rozkręcili, a on mówi że się rozczarował. Po ośmiu latach niszczenia Polski”- pisali na forach internetowych ludzie. PiS-owcy poczuli się zdradzeni, określali postawę profesora jako wallenrodyzm. Nie tyle bolało, że Bugaj odszedł, bo miał do tego prawo, (pytano po co do Rady w ogóle wchodził?!), ale że odszedł w takim właśnie dniu i poleciał do „wrażych” mediów”, przynosząc na tacy siebie jako prezent. Rozżaleni rozumują prosto: toczy się wojna frakcji polskiej z frakcją antypolską. Nie ma miejsca dla pseudomędrców o kręgosłupie z plasteliny.
O co Bugajowi chodziło? No, rozczarował się. Wśród przyczyn rozczarowania wymienia m.in. powołanie nowej komisji ds. Smoleńska. - Gdyby pojawiły się nowe dowody czy fakty, to w porządku, ale tak, to będzie budziło zniecierpliwienie- ocenia. Co to za argument? Przecież nowa komisja ma dotrzeć do faktów i wyjaśnić prawdę. Tego Polacy oczekują.
Co jeszcze mu nie pasuje? „Rada nie wypełnia roli niezależnego ciała debatującego nad kluczowymi kwestiami polityki państwa, a przez opinię publiczną jest po prostu niezauważana lub postrzegana jako jeden jeszcze składnik rządowego obozu. Moja rezygnacja z członkostwa w Radzie, to jedyny środek jakim dysponuję, by wyrazić sprzeciw wobec takiej pozycji Rady, a także by zaznaczyć mój krytyczny stosunek do szeregu wprowadzanych przez rządzący obóz zmian – przez Pana Prezydenta akceptowanych”- argumentuje Bugaj.
Ekonomiści z grupy doradczej, w której skład Bugaj wchodził, wybitni ekonomiści Stanisław Gomułka, Elżbieta Mączyńska, Witold Orłowski maja zastrzeżenia co do funkcjonowania Rady, ale uważają, że trzeba w niej być, żeby krytykować i zmieniać to co wymaga zmiany. Na zasadzie kropli drążącej skałę. W NRR są osoby o innych niż PiS poglądach i dla nich było do przewiedzenia, że godząc się na członkostwo będą pełnić rolę krytyków. Nie rezygnują na wzór posłów opozycji, którzy nie składają mandatów tylko dlatego, że ich projekty przepadają w głosowaniach.
Prof. Bugaj mówi, że nie zamierza wstępować do jakiejś partii politycznej, ani skakać w KOD razem z Giertychem. Z tym ma problem. Po jego występach w telewizyjnych „wrażych” stacjach i wypowiedziach, część jego zwolenników uznała, że Bugaj jednak skacze.
Alicja Dołowska
WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl