Abp Gądecki o synodzie o synodalności: Nietrudno się dziwić głosom krytycznym
Abp Stanisław Gądecki opublikował swoje sprawozdanie z obrad na synodzie o synodalności. Niektóre informacje przerażają.
Arcybiskup napisał: "Niektóre tematy synodalne dotykały kwestii kontrowersyjnych, takich jak synodalność Kościoła, hermeneutyka ciągłości bądź zerwania, kolonizacja ideologiczna, rzekoma niewystarczalność antropologii biblijnej, rola pasterza w Kościele, kwestia celibatu kapłańskiego, święcenia kobiet, urzędu diakona dla kobiet, synodalności a demokracji, kwestii gender i LGBT+".
Podsumował: "Nietrudno się więc dziwić głosom krytycznym, jakie się pojawiły. Liczący 91 lat chiński kardynał Joseph Zen Zu-kiun, w latach 2002 – 2009 biskup Hongkongu, miał wiele zastrzeżeń do procedur i metodologii synodu. Stwierdza bez ogródek, że „Sekretariat Synodu jest bardzo wyćwiczony w sztuce manipulacji. […] Zaczynają od głoszenia, że trzeba wszystkich wysłuchać. Z czasem okazuje się, że wśród owych wszystkich są przede wszystkim ci przez nas wykluczeni. A na końcu staje się jasne, że chodzi o ludzi, którzy optują za moralnością seksualną inną od tej głoszonej przez katolicką tradycję. Mówią także: Synod musi się zakończyć powszechną inkluzją (włączeniem), musi poszerzyć namiot, bez osądzania kogokolwiek, bez wzywania do nawrócenia”. Kardynał konkluduje: „Podkreślają często, że nie mają żadnego z góry przyjętego planu. To naprawdę obraża naszą inteligencję, bo widzimy wszyscy, do jakich konkluzji zmierzają”.
Stwierdził także: "Oparcie prac synodu na pracy w małych grupach jest – zdaniem chińskiego kardynała – zamierzoną manipulacją. To dyskusje plenarne pozwalają rzeczywiście zobaczyć, co zgromadzeni uważają za ważne i o czym chcą dyskutować. W małych grupach tematy są narzucone, a ktoś pilnuje, by nie mówić o innych sprawach. Kardynał Zen pisze: „Mówią o konwersacji w Duchu jak o jakiejś magicznej rzeczy. I zapraszają, by oczekiwać niespodzianek ze strony Ducha (oczywiście sami są już poinformowani, o jakie niespodzianki chodzi). Konwersacja, ale nie dyskusja! Dyskusja tworzy podziały – wołają. A zatem konsensus ma przyjść w jakiś cudowny sposób?” – pyta doświadczony kardynał Zen".
Arcybiskup słusznie zauważył, że używany termin "inkluzywizm" jest niebezpieczny i oznacza akceptację tego jak dana osoba się definiuje, tak jakby określenie siebie było w oczywisty sposób zgodny z rzeczywistością, z natury niepodważalne, a zatem domagało się afirmacji.
Nie chodzi o zwykłą powszechność, którą Kościół realizuje. Inkluzywność jest bowiem przeciwieństwem ekskluzywności. Chodzi o akceptację dla wszystkich wynaturzeń, jak gender. Nie może być na to zgody, bo oznacza to akceptację grzechu i tym samym odrzucenie Boga.
Źródło: pch24