Płużański: Targowica XX wieku (FELIETON)
Kiedy zapadła decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego? Mało kto wie, że stało się to 8 kwietnia 1981 r. w czasie tajnego spotkania w specjalnym wagonie kolejowym niedaleko Brześcia nad Bugiem, po sowieckiej stronie granicy.
W spotkaniu uczestniczyli: przywódcy PRL-u Stanisław Kania i Wojciech Jaruzelski oraz szef sowieckiego KGB Jurij Andropow i minister obrony marszałek Dmitrij Ustinov. W imieniu sowieckiego Politbiura polecili wprowadzenie stanu wojennego w Polsce w takim terminie i w takich warunkach, aby operacja się udała.
Plan stanu wojennego w podstawowych zarysach był przygotowany w Moskwie, Kania i Jaruzelski mieli jedynie dopracować szczegóły. W zachowanym sowieckim stenogramie, dotyczącym spotkania w Brześciu, znajduje się jednoznacznie zdanie – rozkaz marszałka Ustianowa: „Trzeba podpisać plan, przygotowany przez naszych towarzyszy”! Co więcej, w trakcie tego spotkania, jak czytamy w stenogramie sowieckiego Politbiura, „Towarzysz Jaruzelski ponowił prośbę o zwolnienie go ze stanowiska premiera (rządu polskiego). Przystępnie wytłumaczyliśmy mu, że koniecznie powinien pozostawać na tym samym stanowisku i z godnością pełnić powierzone mu obowiązki, bowiem przeciwnik mobilizuje siły, aby zagarnąć władzę”.
A więc premier „polskiego” rządu podawał się do dymisji nie przed „polskim” Sejmem, ale przed swoimi faktycznymi zwierzchnikami z Moskwy, którzy wcześniej zrobili go generałem, ministrem obrony, premierem, a teraz w Brześciu wyznaczyli mu kolejną funkcję – dyktatora stanu wojennego przeciwko własnemu narodowi. I Jaruzelski wykonał rozkazy z Kremla. Przecież to targowica, targowica XX wieku.
Wprowadzając stan wojenny 13 grudnia 1981 r. przywódca towarzysz Jaruzelski w osławionym przemówieniu stwierdził jednoznacznie, że jest on skierowany przeciwko „ekstremistom z Solidarności”, chce bowiem w ten sposób uchronić kraj przed „wojną domową”. Kto z kim miał się bić w tej wojnie, skoro broń miała tylko jedna strona, a druga była całkiem bezbronna? Tego już Jaruzelski nie powiedział.
Jaruzelski w noc grudniową był faktycznym dyktatorem Polski, jako I sekretarz KC partii komunistycznej, premier, minister obrony, przewodniczący KOK-u i przewodniczący WRON-u. Co znamienne, wtedy - w 1981 r., towarzysz generał nie powoływał się na zagrożenie sowiecką interwencją. Teoria „mniejszego zła” pojawiła się później. Stan wojenny miał rzekomo uchronić Polskę przed „większym złem”, czyli zbrojną agresją Armii Czerwonej. Tyle tylko, że to kłamstwo, kłamstwo sowiecko-jaruzelskiej targowicy.
Tadeusz Płużański
Źródło: TP