Ułaskawienie prezydenta. Duda nie wytrzymał ciśnienia?
Prezydent Andrzej Duda ogłosił powtórne ułaskawienie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Zjednoczona Prawica się cieszy, KO krytykuje, a wszystkim ucieka kontekst wydarzenia.
Decyzja prezydenta jest zaskakująca z wielu powodów i nie chodzi o to, czy posłowie PiS-u powinni zostać ułaskawieni.
Sam Duda wielokrotnie powtarzał, że nie będzie powtórnego ułaskawienia, bo to byłoby przyznanie się pałacu do tego, że pierwsze ułaskawienie było nieskuteczne. Już nowy rząd na tym gra i mówi, że Duda przyznał się w ten sposób do błędu.
Prezydent, skoro już podjął tę decyzję, mógł podjąć ją wcześniej i w ogóle nie doszłoby do zatrzymania posłów przez policję. Prawdopodobnie Andrzej Duda wierzył, że policja nie ośmieli się wejść do jego pałacu i do końca nie wierzył w taki rozwój wypadków. Dalej jego obecne działanie jest jednak niezrozumiałe, bo patrząc pragmatycznie, uderza w Zjednoczoną Prawicę.
Posłowie PiS-u deklarowali, że każdą zagraniczną delegację będą przyprowadzać do więzienia i pokazywać im "więźniów politycznych", Sam prezydent zapowiadał wysłanie odpowiednich listów w tej sprawie do głów państw i instytucji międzynarodowych. Teraz nie będzie takiej możliwości.
Nie chodzi zresztą o sam powtórny akt ułaskawienia, bo ostatecznie można się było tego spodziewać, ale o czas jego wydania. Decyzję tę ogłoszono w momencie manifestacji "Wolnych Polaków", co Onet uznał za wytrącenie broni z ręki PiS-u. W końcu protestowano przeciwko więzieniu posłów, a już nie będą uwięzieni. Możliwe jednak, że w ten sposób prezydent chciał zyskać w jednej chwili sympatię tłumów.
Pytanie jednak, dlaczego nie poczekał z tym tydzień, dwa? Mógłby wtedy powiedzieć, że z powodu strajku głodowego Mariusza Kamińskiego istnieje zagrożenie życia i musi podjąć taką decyzję. Wyszedłby z twarzą, że zmienia swoją decyzję, pokazał okrucieństwo obecnej władzy.
Ułaskawienie w tym momencie budzi trochę śmieszność. Mariusz Kamiński głodował raptem kilkadziesiąt godzin, posłowie PiS-u zostali zatrzymani na kilka dni, nic wielkiego się jeszcze nie wydarzyło. Dlaczego więc decyzja zapadła w tym momencie? Wygląda to na efekt nacisków na prezydenta.
Możliwe jednak, że było to "dogadane" z Jarosławem Kaczyńskim, który szybko zrozumiał, że nie będzie żadnej presji zagranicy, a nasi "bliscy sojusznicy" w rodzaju USA szybko zaakceptowały metody działania nowej władzy.
Źródło: prezydent.gov