Scholz wzywa do jedności przeciwko "skrajnej prawicy"

"Skrajnie prawicowe" spotkanie, w którym uczestniczyli członkowie AfD, szef Ruchu Identytarnego i "neonazistowscy aktywiści", odbyło się w listopadzie ubiegłego roku w wiejskim hotelu na obrzeżach Poczdamu.

Według portalu śledczego Correctiv, który jako pierwszy poinformował o tym wydarzeniu, dyskusje zdominowała koncepcja "reemigracji" - przymusowego powrotu migrantów, w tym osób z niemieckim obywatelstwem, do ich krajów pochodzenia poprzez masowe deportacje.

Zaproszenia, z którymi zapoznały się Correctiv i Guardian, opisywały spotkanie jako okazję do przedstawienia "ogólnej koncepcji w sensie planu generalnego". Pomysły omawiane na spotkaniu podobno obejmowały deportacje do obszarów w północnej Afryce, gdzie można by umieścić do 2 milionów osób.

Scholz ostro potępił rzekome plany w czwartek. "Chronimy wszystkich, niezależnie od pochodzenia, koloru skóry lub tego, jak niewygodny jest ktoś dla fanatyków z fantazjami o asymilacji" - napisał w mediach społecznościowych.

"Uczenie się z historii to coś więcej niż tylko gołosłowne deklaracje", dodał, co wydawało się być odniesieniem do nazistowskiej dyktatury, która uczyniła ideologię rasową, ostracyzm i deportację Żydów, Romów i Sinti, gejów i wielu innych osób kamieniem węgielnym swojej polityki. Scholz kontynuował: "Demokraci muszą stać razem".

AfD, częściowo napędzana niezadowoleniem z imigracji, zajmuje pierwsze miejsce w sondażach we wszystkich pięciu wschodnich krajach związkowych Niemiec, z których trzy mają przeprowadzić wybory jeszcze w tym roku. Podczas gdy konserwatywna Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) i liberalna, pro-biznesowa Wolna Partia Demokratyczna (FDP) na razie wykluczyły możliwość wejścia w koalicję z tą partią, obecność AfD na spotkaniu sugeruje, że skrajnie prawicowa organizacja ma na oku polityczne zyski w najbliższej przyszłości.