Czy decyzja Adama Bodnara o odwołaniu 144 prokuratorów sparaliżuje tysiące śledźtw?
W środę mija termin na odwołanie 144 prokuratorów na polecenie Adama Bodnara, prokuratora generalnego. Otrzymał je Dariusz Barski, które je jednak kwestionuje, ze względu na jego skutki.
Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało 4 stycznia, że prokurator generalny minister sprawiedliwości polecił prokuratorowi krajowemu, Dariuszowi Barskiemu, odwołanie z delegacji do Prokuratury Krajowej: prokuratorów prokuratur okręgowych i rejonowych oraz odwołanie z delegacji do prokuratur regionalnych delegowanych prokuratorów prokuratur rejonowych.
Dotyczy to aż 144 osób: 94 z Prokuratury Krajowej i 50 z prokuratur regionalnych.
15 stycznia Prokuratura Krajowa wysłała pismo w tej sprawie do Adama Bodnara, w którym podkreśliła brak podstawy prawnej do odwołania z delegacji przez prokuratora generalnego, ale przede wszystkim ostrzega przed paraliżem.
Jak donosi Business Insider: "Jako pierwsza problem zgłaszała już PG w Warszawie, która straci pięciu, ale kluczowych prokuratorów. Na liście jest m.in.: Monika Świrta i Jędrzej Kupczyński, specjaliści od cyberbezpieczeństwa. — Stanowią oni 40 proc. składu osobowego, a odwołanie ich sparaliżuje de facto pracę tej komórki — ocenia prok. Jakub Romelczyk, szef warszawskiej Prokuratury Regionalnej".
Tego typu przypadków jest bardzo dużo. Odwołanie 144 prokuratorów nie pozostanie bez wpływu na rozpoznawanie spraw. Wiele z nich jest bardzo skomplikowanych, niektóre liczą po 1800 tomów, oddelegowani zostali do nich rzadcy specjaliści. Trudno będzie ich zastąpić.
Dariusz Barski prawdopodobnie nie wykona tego polecenia. Zresztą, według Adama Bodnara, nie jest już prokuratorem krajowym, ale jest nim Jacek Bilewicz. Barski nie uznaje tej decyzji, bo prezydent nie dał na to zgody, a ustawa wskazuje to jako konieczność.
Źródło: BusinessInsider