Niemcy myślą o zdelegalizowaniu prawicowej partii AfD

0
0
3
Berlin
Berlin / Pixabay

Niemcy zmagają się z potencjalnie wybuchową debatą na temat tego, czy zdelegalizować skrajnie prawicową partię Alternatywa dla Niemiec (AfD).

Niemcy byli zszokowani rewelacjami, że wysocy rangą przedstawiciele partii uczestniczyli w spotkaniu, na którym rzekomo omawiano kwestię masowych deportacji.

Rosnąca reakcja wywołała duże protesty i publiczne potępienie.

AfD, która nadal zajmuje drugie miejsce w sondażach krajowych, twierdzi, że jest skandalicznie oczerniana przez przeciwników.

"Panika się rozprzestrzenia. Wyczuwamy wasz strach" - oświadczył w tym tygodniu poseł AfD Bernd Baumann, zwracając się do polityków rządzących partii koalicyjnych.

To właśnie portal śledczy Correctiv opublikował bombowy raport o "tajnym" spotkaniu w hotelu pod Berlinem w listopadzie, w którym uczestniczyło około 20 osób - w tym wysocy rangą przedstawiciele AfD i neonazistowscy wpływowi.

Co najmniej dwóch członków centroprawicowej partii Chrześcijańskich Demokratów (CDU), partii byłej kanclerz Angeli Merkel, również miało być obecnych - twierdzenia te są "badane" przez przedstawicieli partii.

Dyskusja rzekomo koncentrowała się na tak zwanej "remigracji" - usunięciu milionów osób ubiegających się o azyl, osób "niezasymilowanych" i osób o "nieniemieckim" pochodzeniu, nawet jeśli posiadają one prawo pobytu i obywatelstwo.

Od momentu opublikowania, raport wywołał duże wiece przeciwko AfD, w tym w Berlinie, Kolonii i Hamburgu, a kolejne odbędą się w ten weekend.

Według wstępnych szacunków, policja i organizatorzy powiedzieli, że co najmniej 300 000 osób wzięło udział w sobotnich protestach w całym kraju.

Około 35 000 osób maszerowało we Frankfurcie, finansowym sercu kraju, podczas gdy podobna liczba pojawiła się w zachodnim mieście Dortmund.

Co najmniej 50 000 osób pojawiło się w piątek w centrum Hamburga, aby wysłuchać centrolewicowego burmistrza Petera Tschentschera, który wygłosił przesłanie do AfD: "Jesteśmy zjednoczeni i zdeterminowani, aby nie pozwolić na zniszczenie naszego kraju i demokracji po raz drugi od 1945 roku".

Wielu uczestników protestu było zszokowanych planem deportacji i zaniepokojonych siłą AfD.

"Czuję się zagrożony i już planuję wyjazd z Niemiec. Nie czuję się tu już komfortowo" - powiedział jeden z obywateli Niemiec, którego rodzina pochodzi z Ameryki Łacińskiej.

Oczekuje się, że demonstracje odbędą się w około 100 miastach i miasteczkach przez cały weekend, według niemieckich mediów, z protestami w Berlinie, Monachium, Kolonii, Dreźnie, Lipsku i Bonn w niedzielę.

Kanclerz Olaf Scholz wyraził wdzięczność dla "dziesiątek tysięcy" protestujących, ostrzegając, że jakikolwiek plan wydalenia oznacza "atak na naszą demokrację, a w konsekwencji na nas wszystkich".

Źródło: BBC

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną