Płużański: Wyklęci przez komunistów Żołnierze Niezłomni (FELIETON)

0
0
5
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Internet

1 marca 1951 roku w katowni bezpieki przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie komuniści zamordowali siedmiu wspaniałych Polaków. Razem z prezesem IV Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość ppłk Łukaszem Cieplińskim od strzału w tył głowy z rąk pijanego kata Mokotowa Aleksandra Dreja zginęli: mjr Adam Lazarowicz, mjr Mieczysław Kawalec, kpt. Franciszek Błażej, kpt. Józef Rzepka, por Karol Chmiel, por Józef Batory. To symboliczny, tragiczny koniec największej polskiej organizacji zbrojnej XX w., fenomenu ukrytego pod nazwami: Służba Zwycięstwu Polski, Związek Walki Zbrojnej, Armia Krajowa i Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość.

Bo choć gen. Leopold Okulicki, ps. „Niedźwiadek” w styczniku 1945 roku formalnie rozwiązał AK, polecił jej konspiratorom działać dalej wedle własnego sumienia, a WiN był największym kontynuatorem idei i czynu Armii Krajowej w warunkach okupacji sowieckiej. I de facto ostatni komendant (prezes) Zrzeszenia WiN ppłk Łukasz Ciepliński był ostatnim komendantem AK. 

Ciągłość organizacyjna wygląda tak: 

W miejsce Armii Krajowej powstała, z rozkazu p.o. Naczelnego Wodza gen. Władysława Andersa - 7 maja 1945 roku - Delegatura Sił Zbrojnych na Kraj na czele z delegatem płk. Janem Rzepeckim, ps. „Prezes”. W miejsce DSZ 2 września 1945 roku płk Rzepecki wraz z grupą współpracowników powołał Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość. 

WiN-owców komunistyczni przestępcy traktowali z wyjątkową nienawiścią – maltretowali w ubeckich śledztwach, zarzucali zdradę przed krzywoprzysiężnymi sądami, mordowali sowiecką metodą w potylicę i zakopywali w bezimiennych dołach. Potem, przez cały PRL, zakłamywali. 

Przez komunistów wyklęci, w dzisiejszej, wolnej Polsce od kilku lat wracają w chwale. 1 marca – dzięki śp. Prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu i śp. Prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej Januszowi Kurtyce – możemy od 2011 roku obchodzić Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. 

W zarządzanej przez komunistów Polsce, zwanej Polską Rzeczpospolitą Ludową (PRL) nie można było mówić o Żołnierzach Wyklętych, zaś po przemianach 1989 roku ten temat jeszcze przez długie lata również właściwie nie istniał. Komuniści wyrwali nam w ten sposób część naszej historii, naszej tradycji. Tradycji insurekcyjnej, heroicznej, bo to, co się działo po 1944 roku trzeba określić precyzyjnie − ostatnim polskim powstaniem zbrojnym. Powstaniem wymierzonym w Sowietów i podporządkowanym im rodzimym komunistom. 

A zatem powstanie – a nie wojna domowa, bo ta zakładałaby, że po dwóch stronach barykady stoją Polacy z różnym pomysłem na Polskę. A komuniści nie chcieli Polski – jako państwa samodzielnego, niepodległego - wolnego kraju wolnych Polaków - tylko zgadzali się na podbicie i zniewolenie przez państwo obce – Związek Sowiecki. Pamiętajmy, że rodzimi komuniści akceptowali nawet całkowitą likwidację Polski: zamiast skolonizowania, uczynienia państwem satelickim – co się dokonało – zgadzali się na włączenie do ZSRS, jako 17 republiki - czego szczęśliwie uniknęliśmy. 

Komuniści metodycznie niszczyli pamięć o Żołnierzach Wyklętych, bo to polskie wojsko ośmieliło się wystąpić przeciw ich nielegalnej (wszystkie wybory w PRL-u były sfałszowane), uzurpatorskiej władzy z moskiewskiego nadania. Dlatego Wyklęci mieli zniknąć na zawsze − jakby wojna dla Polski skończyła się w 1945 roku, jakby żaden opór przeciwko sowieckiemu okupantowi w ogóle nie istniał, a Polacy zaakceptowali „ludową demokrację”. Mieli zniknąć z polskiej świadomości, z podręczników szkolnych, ale miały zniknąć także ich szczątki. 

Komunistyczna propaganda nazywała ich bandami reakcyjnego podziemia. 

Terminu Żołnierze Wyklęci użyła pierwszy raz w 1993 roku młodzieżowa antykomunistyczna organizacja Liga Republikańska w tytule wystawy „Żołnierze Wyklęci – antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r.”, zorganizowanej na Uniwersytecie Warszawskim. Pojęcie spopularyzował pisarz Jerzy Ślaski (sam będąc Żołnierzem Wyklętym), publikując w 1996 roku książkę o takim tytule. 

Podkreślić trzeba, że większość Żołnierzy Wyklętych walczyła przed 1944 rokiem – z okupantem niemieckim, czy sowieckim. Wielu z nich - jak wspomniany ppłk Łukasz Ciepliński od września 1939 roku. Dla nich wojna o wolność i niepodległość trwała – często przez wiele następnych lat. Do wyjątków, szczególnie wśród dowódców, należy np. st. sierżant Mieczysław Dziemieszkiewicz, „Rój”, który w momencie śmierci 13/14 kwietnia 1951 roku w Szyszkach na Mazowszu miał 26 lat (ale przed 1945 rokiem z okupantami Polski walczył jego starszy brat por. Roman Dziemieszkiewicz, ps. „Pogoda”). 

Wiedza o Żołnierzach Wyklętych jest kluczowa, żeby poznać nie tylko okres powojenny, genezę PRL, ale zrozumieć, na jakich podstawach była budowana pookrągłostołowa III RP, będąca faktycznie kontynuacją komunistycznego państwa. 

Żołnierze Wyklęci to setki oddziałów tworzących II konspirację niepodległościową, walczących nawet do połowy lat 50-tych XX wieku. Niektórzy z nich po okresie walki musieli się ukrywać – na ogół w zaprzyjaźnionych gospodarstwach wiejskich, próbując przetrwać. A pomocników też często spotykały represje, ze śmiercią włącznie. 

Wyklęci to Polacy z różnych warstw społecznych, wśród których przeważali chłopi. Polacy o różnych poglądach politycznych - byli wśród nich socjaliści, narodowcy, piłsudczycy, chadecy, ludowcy. Cały przekrój przedwojennej Polski, z jednym wyjątkiem: nie było tam komunistów. Tych zwalczano, jako przedstawicieli obcej władzy. Żołnierzy Wyklętych łączyły wspólne wartości, ujęte w słynnej polskiej triadzie: Bóg-Honor-Ojczyzna, co miało swoje źródła w polskich tradycjach powstańczych. 

Z największych organizacji wymienić należy wspomniane Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość (pełna nazwa: Ruch Oporu bez Wojny i Dywersji „Wolność i Niezawisłość”), Armia Krajowa Obywatelska, Narodowe Siły Zbrojne, Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, Konspiracyjne Wojsko Polskie, Armia Polska w Kraju i wiele innych o znaczeniu przeważnie lokalnym (tu np. Zgrupowanie Partyzanckie „Błyskawica” mjr Józefa Kurasia „Ognia” działające na Podhalu, czy Wielkopolska Samodzielna Grupa Ochotnicza Warta i organizacja „Niepodległość” Eugeniusza Kokolskiego „Groźnego” w Wielkopolsce). 

 

Tadeusz Płużański 

 

 

 

Źródło: TP

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną