Bratanki i Wiktor Orban

2
0
18
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / Arkadiusz Miksa

15 marca wspólnie z grupą kilkudziesięciu Polaków wziąłem udział w obchodach węgierskiego święta narodowego w Budapeszcie. To był mój pierwszy wyjazd na Węgry. Przyznam, że przez długie lata nie należałem do skrajnych sympatyków Węgier jako takich. Owszem zawsze uważałem, że Madziarzy to nacja niezwykle silna kulturowo, naród silny i świadomy swojej tożsamości, zahartowany na skutek wielowiekowych zmagań o przetrwanie i granice.

Natomiast uważałem, że przyjaźń między naszymi narodami jest efektem innych kierunków, w których zmierzała zarówno nasza jak i ich ekspansja, my parliśmy na wschód a oni na południe w efekcie nie było zbyt wielu okazji do konfliktu interesów. Moje zainteresowanie Węgrami jako Państwem i narodem węgierskim rosło systematycznie w ostatnich latach za sprawą przede wszystkim polityki zagranicznej prowadzonej przez rząd Wiktora Orbana. Polityka ta mi zaimponowała. Trudno, żeby było inaczej, jeśli jesteś obywatelem państwa takiego jak Polska, w którym polityka zagraniczna polega przede wszystkim na schlebianiu i podlizywaniu się stolicom kilku państw. Blisko dziesięciomilionowe Węgry prowadzą bardziej niezależną i pronarodową politykę niż blisko cztery razy liczniejsza Polska. Węgry w swoich relacjach międzynarodowych szukają równowagi między Wschodem a Zachodem. Nie chcą być państwem dążącym do konfrontacji z Rosją a wypadku Ukrainy swoją pomoc dla niej uzależnią przede wszystkim od postawy Kijowa względem mniejszości węgierskiej zamieszkującej południowo-zachodni region Ukrainy, a jak wiadomo władze ukraińskie próbują ukrainizować ukraińskich Węgrów.

Jako polska delegacja wzięliśmy najpierw udział w uroczystościach samorządowych dzielnicy Ujpest, wchodzącej w skład Budapesztu. Uroczystość odbyła się pod pomnikiem Sandora Petofiego wybitnego węgierskiego poety i patrioty, który w powstaniu węgierskim walczył pod koniec swojego życia jako adiutant generała Józefa Bema. Nasza delegacja z biało-czerwonymi flagami rzucała się w oczy. Co ciekawe uroczystości patriotyczne na Węgrzech mają dużo ciekawszy przebieg niż te u nas, gdzie uroczystości zaczynają się hymnem państwowym, następnie są przemówienia wybranych osób a potem składanie kwiatów. W dzielnicy Ujpest, oprócz tych elementów mieliśmy okazję wysłuchać węgierskiej poezji deklamowanej przez aktora, posłuchać patriotycznych śpiewów lokalnego zespołu oraz zobaczyć pokaz węgierskiego tańca ludowego. Wszystko to wydłużyło nieco uroczystości w efekcie dotarliśmy na koniec uroczystości państwowych, które miały miejsce w centrum Budapesztu, gdzie przemawiał premier Orban. Najpierw zaskoczył nas pokojowy przebieg uroczystości, życzliwi pogodni węgierscy policjanci bez pał i tarcz mocno kontrastowali z agresywnymi policjantami jakich znamy z Marszów Niepodległości czy ostatnich protestów rolniczych za rządów Donalda Tuska. Następnie zaskoczyła mnie i głęboko poruszyła reakcja zwykłych Węgrów na nas Polaków oraz nasze flagi. Węgrzy pozdrawiali nas po polsku, robili sobie z nami zdjęcia. Kiedy wracaliśmy z uroczystości widząc przemarsz kilkudziesięciu Polaków z flagami wstawali od stolików w restauracjach i bili na brawo, ulicami Budapesztu niosło się „Polak, Węgier dwa bratanki …” bardzo często wypowiadane doskonałą polszczyzną przez Węgrów. Jeden z Węgrów podszedł do flagi, którą niosłem i ją ucałował ją z takim namaszczeniem jakby to była święta relikwia. Tego dnia zrozumiałem, że przyjaźń między naszymi narodami Madziarzy traktują szalenie poważnie, tu nie ma koniunkturalizmu, tu nic nie jest wymuszone, wszystko jest spontaniczne i szczere. Następnego dnia na zaproszenie węgierskiego posła Dawida Dosca reprezentującego ugrupowanie Mi Hazank Mozgalom (Ruch Naszej Ojczyzny) zwiedzaliśmy gmach węgierskiego parlamentu. Węgierski poseł zapowiedział, że Węgrów niepokoją plany polskiego rządu dotyczące zmian w nauczaniu historii zakładających usuniecie wątków związanych z osobą gen. Bema i jako wiceprzewodniczący komisji stosunków węgiersko-polskich węgierskiego parlamentu zamierza w tej sprawie udać się do Polski. Ponadto podkreślił, że pomimo dystansowania się władz polskich od Węgier dla Węgrów Polacy zawsze będą braćmi i to się nigdy nie zmieni.

To co uderza w Budapeszcie poza samą urodą miasta, to brak ukraińskich flag. Widziałem zaledwie dwie flagi ukraińskie, z czego jedna pod ambasadą litewską a druga przed międzynarodowym hotelem. Nie słychać również było języka ukraińskiego wszechobecnego w Polsce oraz tęczowych flag. Budapeszt jawi się nam nie tylko jako najbardziej przyjazny Polsce kraj, ale również jako oaza normalności na tej europejskiej jałowej pustyni. Orban podkreślił, że podczas gdy wszyscy promują propagandę płciową w całej Europie Zachodniej, my w konstytucji napisaliśmy: „ojciec to mężczyzna, matka to kobieta. Stoimy przy wartościach rodzinnych!”.

Tymczasem dla Tuska Orban jest „zagrożeniem dla Europy”, „zdrajcą Europy” czy „jawnym i bezwstydnym sojusznikiem Putina”. Czy Tusk ma prawo psuć wielowiekowe doskonałe relacje między Polakami a Madziarami w imię interesu innych państw? Postawa Orbana, który chroni własny naród przed udziałem w wojnie powinna być dla polskich władz przykładem racjonalizmu i troski o zachowaniu tkanki żywej narodu w nienaruszonym stanie. Tymczasem Orban wielki przyjaciel Polski spotyka się z obelżywymi komentarzami polskich władz.

Arkadiusz Miksa

Źródło: Arkadiusz Miksa

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną