Przyszła święta Kościoła katolickiego (FELIETON)

0
0
2
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / Internet

W 2017 r. wstrząsnęła nami wiadomość o zabójstwie w Boliwii naszej misjonarki Heleny Kmieć. W mieście Cochabamba do ochronki dla dzieci prowadzonej przez Siostry Służebniczki Dębickie w nocy przez otwarte okno wdarł się złodziej i zamordował 25-letnia Helenę, zadając jej 14 ciosów nożem.

W styczniu 2017 r. Helena Kmieć razem ze swoją przyjaciółką Anita Adamczyk wyjechała do Boliwii. Po trzech tygodniach wypełniania swojej misji, czekała ją śmierć.

Kochała Boga, ludzi i życie i chciała nieść pomoc potrzebującym dzieciom. Siedem lat po jej śmierci po zbadaniu wszystkich faktów dotyczących jej życia, Kościół podjął decyzję o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Sługi Bożej Heleny Agnieszki Kmieć, dziewczyny z Libiąża.

W swoim edykcie abp. Marek Jędraszewski tak uzasadnia tę decyzję: „Po śmierci Heleny Kmieć spontanicznie pojawiła się wśród wiernych opinia o jej świętym życiu oddanym Bogu i Kościołowi. Wiele osób modliło się i modlą za jej wstawiennictwem. Przykład Służebnicy Bożej z pewnością może stanowić inspirację do tego, by w życiu – szczególnie ludzi młodych – z wielką pasją i zaangażowaniem realizować swoje powołanie do świętości poprzez działalność wolontariacką i misyjną”. Swą decyzję ogłosił 14 kwietnia 2024 r.

Helena Agnieszka Kmieć urodziła się 9 lutego 1991 r. w Krakowie . Była drugą córką Jana Kmiecia i Agnieszki z d. Bejskiej. Matkę straciła już w kilka tygodni po urodzinach, a ojciec ożenił się po raz drugi z Barbarą Zając. Stworzyli dobry, kochający dom pełen wiary i miłości dla dwóch córek – Heleny i Teresy. Ta atmosfera domu bardzo wpłynęła na dalszą drogę Heleny i miała wpływ na jej decyzje życiowe. Była bardzo zdolną uczennicą i starała się o stypendium w prestiżowych europejskich szkołach. Podczas rozmów rekrutacyjnych dyrektor jednej placówki w Wielkiej Brytanii spytał ją, co by zrobiła, gdyby otrzymanie stypendium było uwarunkowane koniecznością tymczasowej rezygnacji z praktykowania wiary, odpowiedziała zdecydowanie, że nie jest to dla niej do przyjęcia. Stypendium otrzymała i przez dwa lata uczyła się w żeńskiej katolickiej szkole średniej w Leweston School. Gdy wróciła do Polski, zapisała się na studia inżynierskie na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Kształciła się także muzycznie w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Gliwicach. Animowała msze św. i spotkania modlitewne, tak że swój talent muzyczny poświęciła także Bogu.

Była związana ze wspólnotami działającymi w ramach Kościoła – Papieskim Dziełem Misyjnym Dzieci, Ruchem Światło Życie i z duszpasterstwem akademickim. Ale najważniejsze było zaangażowanie się w Wolontariat Misyjny Salvtor. Mówiła, ze służba misyjna to jej powołanie i jej sposób na życie. Początkowo odbyła dwie misje w Europie: na Węgrzech i Rumunii, a potem wyjechała do Zambii. To było jej pierwsze poważne doświadczenie misyjne. Tam poznała prawdziwa biedę. Pracowała z dziećmi, które wychowywały się na ulicy. Tak tłumaczyła swoje powołanie do misji: „Otrzymałam Łaskę Bożą, czyli DDDDD ( Dar Darmo Dany Do Dawania) i muszę się tym darem dzielić! Wszystkie umiejętności, które posiadam, zdolności, które nabywam, talenty, które rozwijam – nie mają służyć mi, ale są po to, bym mogła jej wykorzystywać do pomocy innym. Największym darem jest, że znam Boga i nie mogę zachować tego dla siebie, musze to rozgłaszać! Jeśli mogę komuś pomóc, sprawić, że ktoś się uśmiechnie, że będzie szczęśliwszy, może się czegoś nauczyć – to chcę to zrobić!”

Miała pasję podróżowania, zwiedzania świata i pomocy ludziom. Po skończeniu studiów była stewardesą. Poznała Michała Szuścika, z którym planowała założyć rodzinę. Ale do czasu zamążpójścia chciała jeszcze poświecić się swojej pasji – misji.

Po swej tragicznej śmierci została pochowana na cmentarzu parafialnym w Libiążu. Uroczystości pogrzebowe miały charakter państwowy. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej odznaczył pośmiertnie śp. Helenę Kmieć Złotym Krzyżem Zasługi za działalność charytatywną i społeczną oraz zaangażowanie na rzecz osób potrzebujących pomocy.

Historia Heleny jest tak ważna dla dzisiejszego Kościoła. Jej pasja, oddanie życia w służbie innym, wielka młodzieńcza empatia wyrażająca się w poświęceniu czemuś większemu od siebie i własnych interesów może być źródłem inspiracji dla młodych ludzi, którzy szukają swego miejsca na ziemi. Helena Kmieć zarówno w swoim życiu jak i po śmierci pomogła wielu młodym zbliżyć się do Boga. A jej życie świadczy o tym, że prawdziwą radość można osiągnąć, gdy poświęcamy się dla innych.

Iwona Galińska

Źródło: IG

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną