Trwa dewastacja polskiej szkoły (FELIETON)

0
0
16
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Pixabay

Rozpoczynają się wakacje, a tym samym problemy polskich szkół zejdą na plan dalszy. Nie oznacza to jednak, że ich nie ma. Niestety nadal trwa dewastacja szkół pod egidą minister Barbary Nowackiej, która jest chyba największym nieporozumieniem na tym stanowisku.

Od kwietnia br. obowiązuje brak prac domowych dla uczniów klas I –III szkoły podstawowej, a w klasach IV –VIII zniesiono obowiązek wykonywania prac domowych zadawanych  w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych, zaś wykonywanie lub niewykonanie prac domowych nie jest oceniane. Od września będzie obowiązywała „uszczuplona” podstawa programowa. Do 13 maja trwały konsultacje społeczne w tej sprawie. Z przecieków wiadomo było, że cięcia są ogromne, zwłaszcza z historii i języka polskiego. Udoskonalaczy uwierają zwłaszcza pewne fakty historyczne, jak i osoby związane z ruchami niepodległościowymi.  Proponowano np. zastąpienie określenia „ludobóstwo” na rzeź wołyńską na rzecz określenia „konflikt polsko-ukraiński”. Wykreślono nazwiska Witolda Pileckiego, Danuty Siedzikówny „Inki”, św. Maksymiliana  Marii Kolbego, Ireny Sendlerowej. Język polski zubożony ma zostać przez redukcję  treści napisanych przez Jana Pawła II, eliminacji „Quo Vadis” Henryka Sienkiewicza.  Ale to tylko wstęp do nowej podstawy programowej, nad którą rozpoczną się prace. Ma ona obowiązywać od 2026 r. . 

Na temat zmian w szkole ciągle wypowiadają się postacie, które mają zaskakujące pomysły.  Wiceminister edukacji Izabela Ziętka rozważa czy nie zlikwidować ocen z plastyki, techniki, muzyki i wychowania fizycznego. Ten pomysł popiera Dorota Łoboda posłanka KO i prezes fundacji Rodzice Mają Głos. W jednym z wywiadów tak o tym mówiła: „Sama trójka czy szóstka ma wątpliwy walor informacyjny. Zarówno jako ekspertka edukacji, jak i jako matka, uważam, że nadmierną wagę przywiązujemy do ocen w naszym systemie edukacji. Zbyt często stają się one celem samym w sobie, więc zmiany dotyczące zniesienia ocen z plastyki, muzyki czy WF można rozważyć. Myślę jednak, że wszystko to powinno być elementem ogólnej ewolucyjnej zmiany w sposobie myślenia i oceniania. Należy przemyśleć choćby to, czy likwidujemy oceny w ogóle, czy np. przechodzimy na oceny opisowe”.  Święta prawda. Po co dzieci niepotrzebnie stresować jakimiś ocenami. W szkole powinno być milo i przyjemnie. A z tego wszystkiego wychodzi, że dzieci i młodzież powinny się w niej spotykać towarzysko, a przy okazji ”skubnąć” trochę wiedzy. 

Małopolska kurator oświaty Gabriela Olszowska twierdzi, że trzeba skończyć z czerwonymi paskami na świadectwie. Na Facebooku napisała: „Dość pasków. Sio z paskami. Nie ma pasków na świadectwie. Świadectwa tylko dla III i VIII klasy oraz maturalne”.  Gorącym zwolennikiem tej teorii jest marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który dał temu wyraz podczas kampanii wyborczej do parlamentu. 

Osobny problem to walka z religią w szkołach, czego można się było spodziewać po lewackiej ekipie trzonu ministerstwa edukacji.  Jedna lekcja religii na tydzień. To zapowiedziała z całą stanowczością pani minister. „Szkoła jest od kształcenia, a nie od formacji religijnej” – powiedziała. Już z grubsza wiadomo w jakim kierunku chcą kształcić, trudno aby sprawy ducha, moralności pozostawiono w spokoju.  Decyzję o ilości godzin lekcyjnych z religii wicepremier Kosiniak-Kamysz chce oddać w ręce samorządów. Tym samym zwiększy się jeszcze ogólny bałagan, który i tak sięga już zenitu. Według statystykok.80 proc. uczniów w skali kraju uczęszcza na lekcje religii. Natomiast z wielu miejsc w Polsce dochodzą sygnały, że dyrektorzy szkół wymuszają na rodzicach, aby ponownie składać lub wycofywać deklarację w sprawie udziału dzieci w lekcjach religii.  To że lekcje religii nie są stratą czasu, świadczy XXXIV Olimpiada Teologii Katolickiej dla młodzieży szkół ponadpodstawowych. Można się było przekonać, że młodzież biorąca w niej udział, ma dużą wiedzę, którą wyniosła z lekcji religii. 

Co dalej w zakresie nauczania religii? Otóż lekcje będą się odbywały albo na pierwszej godzinie lub ostatniej, nie będzie ocen wliczanych do ogólnej klasyfikacji, no i najbardziej nietrafiony pomysł: łączenie klas na lekcjach religii. Wspólne lekcje to klasy I-III, a potem IV-VIII. Całkowity absurd. Poziom rozwoju umysłowego i emocjonalnego pierwszoklasisty jest zupełnie inny niż tego z klasy III. Nie sposób tego łączyć. Jeszcze gorzej jest z dziećmi z klasy IV i młodzieżą z VIII. Takie lekcje religii są rzeczywiście nikomu niepotrzebne i mogą służyć jedynie jako materiał do skeczy kabaretowych. 

Wszystkie te poczynania mają uświadomić uczniom, że nauka religii jest zbędna, traktowana jako przedmiot gorszy, z którym nikt się nie liczy. Dlaczego walczy się z  wychowaniem dzieci do wartości moralnych, nauką tolerancji wobec innych poglądów, z zadawaniem pytań na tematy egzystencjalne? Czyżby potrzeby duchowe młodych ludzi nie były ważne? Wyhoduje się osobników bez tożsamości, pasji, wiedzy. Takie ma być kolejne pokolenie Polaków? 

 

Maria Górzna  

Źródło: MG

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną