Szok! Czeka nas drastyczna podwyżka TEGO podatku

0
0
14
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / https://doradcylodz.pl/wp-content/uploads/2019/10/splatakredytu.htm

Już niedługo wejdą w życie unijne przepisy dotyczące tzw. dyrektywy budynkowej, czyli zmniejszenia poziomu emisji gazów cieplarnianych przez nieruchomości. Ogrzewający domy i mieszkania węglem, gazem, ekogroszkiem oraz olejem opałowym mogą spodziewać się podwyżek średnio o 1200 zł na rok.

Wynika to z faktu, że kraje unijne, w tym Polska, zobowiązały się do obniżenia emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 roku i osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r. Była to niestety decyzja rządu Zjednoczonej Prawicy, ale nowy rząd nie zamierza się z niej wycofywać. Na takiej samej zasadzie jak teraz opodatkowane są elektrownie węglowe za emisję dwutlenku węgla, będą docelowo opodatkowane główne gałęzie gospodarki jak transport, ale też domy i mieszkania. Chodzi o wymuszenie na społeczeństwie przejście na zieloną energię. To wymaga jednak inwestycji liczonych w biliony złotych, a w okresie przejściowym, drastyczny wzrost rachunków za energię. Później zresztą te rachunki mogą jeszcze wzrosnąć, bo z czegoś trzeba będzie sfinansować nową infrastrukturę energetyczną.

W ramach unijnego pakietu dyrektyw i rozporządzeń prawnych „Fit for 55” w 2005 r. wprowadzono EU ETS, czyli unijny system handlu uprawnieniami do emisji. ETS limituje ilość gazów cieplarnianych, które mogą być emitowane przez energochłonne sektory przemysłu, producentów energii i linie lotnicze. W ten sposób nagle zaczęto zarabiać na dwutlenku węgla i powstał niewyobrażalny biznes. Szybko niewielkie z początku opłaty za tonę emisji dwutlenku węgla wzrosły wielokrotnie, kiedy zaczęły być środkiem spekulacji. Kraje, których gospodarka nie była oparta na węglu, mogły sprzedawać swoje prawa do emisji, a pozostałe państwa musiały wliczać koszty uprawnień do cen energii.

Mało kto wciąż orientuje się jednak, że to szaleństwo ma zostać rozszerzone na całą gospodarkę. Już niedługo nowa opłata znajdzie odzwierciedlenie w cenach biletów komunikacji miejskiej czy opłat za energię we własnym domu lub mieszkaniu. Wszystko za sprawą systemu ETS II dla paliw, które wykorzystuje się w transporcie drogowym i do ogrzewania budynków. Zgodnie z tym systemem właściciele lokali ogrzewanych węglem, gazem, ekogroszkiem oraz olejem opałowym będą musieli ponosić opłaty z tytułu emisji CO2.

Wyliczenia, które można znaleźć w mediach, zakładają, że gospodarstwa domowe emitują przeciętnie 6 ton CO2 w ciągu roku. Skoro natomiast opłata będzie wynosić jakieś 45 euro za tonę, to po przeliczeniu otrzymujemy kwotę około 1200 złotych. To suma, która zostanie doliczona do naszych rachunków. To jednak dopiero początek kłopotów właścicieli nieruchomości. Wszystkie nowe budynki mieszkalne mają być „zeroemisyjne” od 2030 r. (a publiczne od 2028 r.), czyli mają być już ogrzewane tylko „zielonymi” źródłami energii. Już w 2027 r. ma być zakaz montowania pieców gazowych, opalanych węglem lub olejem opałowym w nowych domach, a od 2030 r. w modernizowanych budynkach. Od 2040 r. będzie natomiast obowiązywał całkowity zakaz kotłów na paliwa kopalne.

Jako rozwiązanie alternatywne do ogrzewania domów i mieszkań poleca się panele słoneczne plus pompy ciepła. O panelach słonecznych pisałem już wiele. W tym momencie zwróciłbym tylko uwagę, że koszt ich zakupu i instalacji wraz z magazynem energii, na który władza dzisiaj stawia taki nacisk (w programie dopłat Mój Prąd 6.0. mają mieć pierwszeństwo instalacje wraz z magazynem energii), to nawet 100 tys. złotych. Natomiast szacunkowy koszt instalacji pompy ciepła dla średniej wielkości domu (ok. 150 m) to jakieś 30-50 tys. złotych. Łącznie daje to więc jakieś 130-150 tys. zł, a więc sumę, za której można kupić nowy samochód dobrej klasy.

Nie chodzi zresztą tylko o pieniądze z instalacji. W przypadku pompy ciepła eksperci zwracają uwagę, że warto ją instalować tylko pod pewnymi warunkami. Przede wszystkim budynek musi być do niej dostosowany. Jeśli bowiem jest nieocieplony wiele ciepła będzie nam uciekać, a nasze rachunki znacznie wzrosną. Na stronach producentów znajdziemy oczywiście same pochwały pod adresem tych urządzeń. Jeśli jednak zajrzymy do opinii użytkowników, zamieszczanych np. masowo na YouTube, to już nie jest tak różowo. Zauważają oni, że po wybuchu wojny na Ukrainie, kiedy znacznie wzrosły ceny węgla czy peletu, wiele osób przerzuciło się na pompy ciepła. Powstało wówczas wiele firm-krzaków sprowadzających byle jaki sprzęt z Chin, który za ciężkie pieniądze trafił do polskich domów.

Koszty życia cały czas rosną przez zielone szaleństwo, które trwa tylko w UE. Największe podwyżki jednak jeszcze przed nami. Albo się temu sprzeciwimy, albo będziemy musieli być na nie gotowi.

 

 

podatek

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną