Rewolucyjny pomysł lewicowej minister! Tragedia dla polskiej gospodarki

0
0
13
Agnieszka Dziemianowicz Bąk
Agnieszka Dziemianowicz Bąk / https://www.flickr.com/photos/mpips_rp/53397463219

Agnieszka Dziemianowicz Bąk, minister w rządzie Donalda Tuska odpowiedzialna za sprawy rodziny, pracy i politykę społeczną, wypowiedziała się w temacie pomysłów na skrócenie tygodnia pracy do 35 godzin tygodniowo.

Polityk Lewicy pozytywnie oceniła proponowane zmiany na szczeblu krajowym twierdząc, że cztery dni pracy i trzy wolne wpłyną pozytywnie na samopoczucie i wydajność pracowników. Według minister, Polacy poparliby taką reformę, na co dowodem jest majowy sondaż IBRIS dla Radia Zet. Problem polega jedynie na sposobie sformułowania pytania, które mogłoby wydawać się mocno tendencyjne. Ankietowanych zapytano mianowicie, czy chcieliby przy mniejszym nakładzie pracy zarabiać tyle samo co wcześniej. Raczej ciężko byłoby znaleźć osobę odpowiadającą na “nie” w takiej sytuacji. 

Najwyraźniej nie tylko minister wierzy w wyniki tego rodzaju sondaży, ponieważ niedawno dwie gminy, a konkretnie Leszno i Włocławek postanowiły wypróbować w praktyce 35 godzinny tydzień pracy. Póki co obowiązuje on tylko w urzędach gminy. Prezydent Włocławka Krzysztof Kukucki bardzo chwali wprowadzone zmiany podkreślając, że skrócenie o pięć godzin czasu pracy nie przełożyło się na zmniejszenie dostępności urzędu dla interesantów. Nowa Lewica pochwaliła decyzję prezydenta Włocławka przekonując, że reformę należy wprowadzić na terenie całego kraju. 

Jakie potencjalne konsekwencje wiążą się ze skróceniem czasu pracy w urzędach?

Publicysta Leszek Szymowski analizuje potencjalne wady proponowanych przez lewicowe środowiska rozwiązań. Uważa on, iż niespełnienie ewentualnych postulatów urzędników w sprawie obniżenia ilości godzin roboczych w innych samorządach stanie się przyczyną fali pozwów sądowych, walki o równouprawnienie i zarzutów o dyskryminację. Sądy będą musiały rozpatrzyć każde pismo procesowe, co doprowadzi do obarczenia ich dodatkową pracą, a jeśli oprócz tego zmiany w prawie obejmą pracowników wymiaru sprawiedliwości, średni czas oczekiwania na wyroki znacznie się wydłuży.  Zwiększeniu ulegnie prawdopodobnie czas oczekiwania na załatwienie sprawy w urzędzie, chyba że zatrudni się dodatkowych urzędników, lecz wtedy wzrosną również wydatki na administrację publiczną i obciążenia fiskalne obywateli. 

Szymowski dostrzega jednak także dobrą stronę planowanej rewolucji w zatrudnieniu. Krótszy czas pracy, na przykład w Urzędzie Skarbowym, Sanepidzie czy Państwowej Inspekcji Pracy, zredukuje ilość wizyt przedstawicieli tych instytucji w przedsiębiorstwach. Wydłuży się ponadto czas powstawania nowych przepisów, dzięki czemu łatwiejsza stanie się bieżąca obserwacja zmian legislacyjnych, ewentualne wyrażanie sprzeciwu wobec nich i dostosowywanie do nadchodzących nowelizacji. Publicysta najlepsze wyjście z sytuacji widzi nie w skracaniu czasu pracy urzędników, a uchyleniu większości przepisów, co pozwoli zredukować etaty w administracji i polepszyć jej jakość. 

Co z sektorem prywatnym?

Zdaniem Szymowskiego, o wiele bardziej niebezpieczne jest dążenie do wdrożenia opisanych zmian w sektorze prywatnym. Wtedy sektor produkcyjny, aby dopasować się do reform w Kodeksie Pracy, podniesie ceny towarów, ponieważ cały czas ponosi identyczne koszty stałe funkcjonowania firmy, a pracownikom zapłaci dokładnie tyle samo. Spadnie więc obrót, a to skłoni właścicieli zakładów produkcyjnych do zatrudniania dodatkowych ludzi “na czarno”, bądź skłonienia do wypracowywania nadgodzin, lecz wówczas musi zapłacić minimum o połowę wyższe wynagrodzenie za każdą z nich, co przełoży się także na ceny produktów. Klienci branż usługowych również rzecz jasna nie zyskają, gdyż poczekają dłużej na realizację danej usługi, a jeśli pracodawca zdecyduje się zatrudniać i płacić za nadgodziny pracownikom, zapłacą więcej niż do tej pory. 

Jednakże, zatrudnianie w szarej strefie wiąże się z pewnymi utrudnieniami. Pomijając fakt, iż stale trzeba liczyć się z możliwymi kontrolami ze strony Państwowej Inspekcji Pracy, pojawi się konieczność rozliczania z zatrudnionymi osobami za pomocą gotówki. Niestety, kolejne rządy wraz z Unią Europejską nieustannie ograniczają transakcje gotówkowe, chcąc pozbyć się szarej strefy. Dlatego tworzenie kolejnych regulacji Szymowski uważa za bardzo poważny błąd, który wyłącznie nastręczy kłopotów. 

Źródło: nczas.info

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną