Galińska: Jeszcze o powodzi (FELIETON)
Choć premier Donald Tusk stara się ze wszystkich sił zatrzeć złe wrażenie swoich decyzji, to prawda sama mówi za siebie. Nic nie zmaże jego winy, że z niewiadomych powodów nie ostrzegł ludzi w porę.
Uspakajał ich, mówiąc, że prognozy nie są zbyt alarmujące. Co innego twierdziły komunikaty UE wydane 10 września i nasze polskie prognozy meteorologiczne. Ale to typowa metoda Tuska – schować głowę w piasek, przeczekać, jakoś to będzie. Ale było jak najgorzej. Nikt nie twierdzi, że można było zapobiec powodzi, ale przez odpowiednie działanie można było złagodzić jej skutki. Gdyby ostrzeżenia wyszły wcześniej, ludzie zabezpieczyliby swoje samochody, odstawiając je w bezpieczne miejsce, z piwnic i dolnych kondygnacji przenieśliby swoje rzeczy na wyższy poziom. Władze samorządowe powinny być postawione w stan gotowości, a nie uśpienia. Takie zaniechania są nie do obrony, a Donald Tusk nie przyznaje się do swojej winy i idzie w zaparte w wywiadzie udzielonym TVP info.
Jak zawsze stawia na pijar. Zwołuje sztab kryzysowy, nagłaśnia go przez kamery, jak dyktator łaje swoich podwładnych. Urządza jakieś ustawki, wykopując drzwi i niczym macho wkracza do budynku, przedzierając się przez zwały szlamu, tylko, że… po drugiej stronie drzwi czeka na premiera już kamerzysta. Posiedzenia sztabu kryzysowego ostro skrytykował nawet gorący zwolennik Tuska, Jacek Żakowski, nazywając te przedstawienia putinadą, dyktatorskimi spektaklami, nie mającymi nic wspólnego z demokracją w innych krajach Zachodu.
Oszalała nienawiść premiera ma swoje konsekwencje w chwilach próby, jaką jest powódź. Do końca 2023 r. dokonało się gruntowne czyszczenie ludzi zarządzających wodami. Rezultat jest taki, że pozwalniano fachowców, przyjęto dyletantów, którzy nie spuścili w porę wody ze zbiorników retencyjnych. A ze strony rządu padają wciąż zaskakujące propozycje: a to minister Klimatu Paulina Henning-Kloska zaproponuje ludziom wzięcie pożyczki, a to minister Finansów Andrzej Domański zobowiąże się pomoc w zakupie kas fiskalnych. Takie i podobne bzdurne decyzje tylko rozsierdzają ludzi. Oni muszą najpierw odbudować swój biznes: posprzątać i wyremontować swój sklep, zakupić do niego meble i towar i dopiero wówczas można mówić o zakupie kasy fiskalnej. Nikt panu, panie ministrze nie będzie płacił podatków, gdy nie ma żadnego biznesu.
No ale trudno się dziwić niepokojowi pana ministra, który zapowiada nowelizację budżetu, bo przyszła powódź. Nieprawda – załamanie dochodów budżetowych miało już miejsce przed kataklizmem, a minister określa je o 40 mld. zł. Jest to wyliczenie zbyt optymistyczne, bo według wyliczeń dziura budżetowa ma wynosił aż 70 mld. do końca roku. Dochody państwa zaplanowano w kwocie 683 mld. zł., ale po 8 miesiącach wynosiły one zaledwie 409 mld. zł. . W tym ogólnym chaosie nie dziwi nawet brak koordynacji poszczególnych służb. Wojsko dopiero teraz zostało rozdysponowane. Do tej pory zarówno WOT jak i wojsko nie były należycie wykorzystane. A czas leci i lada chwila przyjdą szarugi jesienne.
W tle tych wydarzeń jakieś dziwne działania premiera z Jerzym Owsiakiem, który dał na powodzian 40 mln zł i stał się koordynatorem przekazów pieniężnych ze spółek skarbu państwa. Rozzuchwalony swoją pozycją napisał list do prezydenta Andrzeja Dudy, oskarżając go, o to, że nie ma go na terenach powodziowych.
W tym wszystkim trafiają się wisienki na torcie w postaci wojewody Cebuli, który na posiedzeniu sztabu kryzysowego przekazał Tuskowi wiadomość od wójta Kolska, że premier jest wielki. Łubu dudu, łubu dudu, niech żyje nam prezes klubu – jak w legendarnym filmie.
Ale wracając do ważnych wydarzeń. Do Wrocławia przyjechała przewodnicząca PE Ursula von der Leyen i oświadczyła wspaniałomyślnie, że środki z funduszu spójności mogą być wydane na powódź. Oznacza to przełożenie pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej, ale nie oznacza to zwiększenia się kwoty, która została wynegocjowana na cele rozwojowe jeszcze za rządów Mateusza Morawieckiego. Nic więcej nie otrzymaliśmy. W praktyce oznacza to, że rozwojowe inwestycje zostaną wstrzymane, aby pieniądze te przeznaczyć na powodzian. Wielki sukces Donalda Tuska, który twierdził, że wydrze z Unii ile się da.
Ciekawe teraz jakie specustawy zaproponuje rząd, nad którymi powinien obradować Sejm w tym tygodniu. PiS twierdzi, że gotowa ustawa z poprawkami jest gotowa. To ta, która była wprowadzona z powodu epidemii. Klub PiS proponuje także ustawę o pomocy przedsiębiorcom i samorządom, ale rząd nie chce o niej słyszeć. Powódź powodzią, kataklizm kataklizmem, a nienawiść nienawiścią.