Protesty obaliły prezydenta i premiera. “Sojusz i strategiczne partnerstwo z Rosją pozostają niezłomne”
Abchazją, uznawaną tylko przez kilka państw, w tym Rosję, od której jest uzależniona, sepatarystyczną republiką Gruzji, w ostatnich tygodniach wstrząsnęły masowe protesty. Mimo początkowych oporów, ostatecznie władze ugięły się pod naporem manifestantów i doszło do dymisji prezydenta oraz premiera.
Wszystko zaczęło się od projektu “porozumienia inwestycyjnego” z Rosją. Choć liderzy opozycji, jak Adgur Ardzinba, szef Abchaskiego Ruchu Narodowego, podkreślają, że protesty w Abchazji „nie były antyrosyjskie” i chodzi wyłącznie o „wewnątrzkrajową walkę”, to sprzeciwiono się zbyt dalekim ustępstwom wobec Rosjan, zawartym w projekcie porozumienia.
W efekcie rozruchów prezydent samozwańczej republiki Abchazji Asłan Bżania musiał podać się do dymisji. Tak samo zrobił premier. Protestujący wcześniej opanowali dzielnicę rządową w stolicy kraju, zmuszając rządzących do ucieczki.
Sojusz i strategiczne partnerstwo z Rosją pozostają niezłomne, jak i braterskie relacje oraz wzajemne wsparcie pomiędzy naszymi narodami - podkreślił Adgur Ardzinba, szef Abchaskiego Ruchu Narodowego i jedna z osób wskazywana jako możliwy kandydat na nowego prezydenta.
Silne związki Abchazji z Rosją trwają w zasadzie od samego początku, gdy jednostronnie ogłosiła ona niepodległość. Stało się to w 1992 roku. W 2008 roku Rosja, pod pretekstem m.in. obrony tej republiki prowadziła wojnę z Gruzją.
Trwa lokalna walka dwóch centrów elit – gudauckiego (zachodniego) i oczamczyrskiego (wschodniego), które na przemian sprawują władzę w Abchazji. Prawo, które umożliwiłoby przejmowanie działek przez Rosjan, nie podoba się części zachodniej, bo znajdują się tam najbardziej reprezentacyjne działki i miejsca wypoczynku, kojarzone m.in. z daczami Stalina - ocenił Wojciech Górecki, główny analityk OSW ds. Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej.
Źródła: interia.pl, rp.pl