Stanisław Sojka zmagał się z poważną chorobą. Niewielu o tym wiedziało

Wczoraj, 21 sierpnia w mediach w całej Polsce pojawiły się smutne informacje o śmierci Stanisława Sojki. Jak się okazuje artysta wcześniej chorował jednak niewielu o tym wiedziało.
Jeszcze w czwartek, 21 sierpnia Stanisław Sojka wystąpić miał na koncercie w Sopocie. Tak się jednak nie stało. Późnym wieczorem media obiegła informacja o jego śmierci. Smutną wiadomość potwierdził jego menadżer oraz Jacek Cygan.
"Dziś podczas koncertu “Orkiestra Mistrzom” dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci Stanisława Soyki, który miał także wystąpić podczas dzisiejszego wieczoru. Poruszeni tragedią i ze względu na ogromny szacunek dla Artysty i rodziny przerwaliśmy transmisję telewizyjną z festiwalu. W imieniu wszystkich artystów i twórców festiwalu składamy najbliższym najszczersze wyrazy współczucia"
-podano w komunikacie TVN.
Jakiś czas temu w wywiadzie przyznał że musiał zmienić swoje życie, aby zadbać o własne zdrowie. Lekarka stwierdziła wtedy problemy z ciśnieniem. Dodał, że poszedł na badania i wykazały one cukrzycę typu II.
"Powiedzieli, że na razie nie muszę brać insuliny, tylko piguły i się monitorować. "Ale jak pan zrzuci 30 kilo, to się może panu poprawić". Miałem cukrzyków w rodzinie, więc wiem, że to choroba utrudniająca życie. Pomyślałem: "Oho, jeśli coś jest w moich rękach, to ja to zrobię". I na razie mi się udaje. Zmieniłem mocno obyczaje żywieniowe, zrzuciłem te 30 kilo, potem z dziesięć wróciło, ale czuję się dobrze i mnie to napędza. Można się naprawiać"
-mówił.
Wspominał także, że zmagał się nałogiem palenia papierosów jednak ostatecznie stało się coś co skłoniło go do walki.
"Miałem taki moment kilka miesięcy temu, że już prawie mnie nie było. Nie mogłem wziąć oddechu. W jednej chwili zrozumiałem, że nie ma ważniejszej rzeczy. Nie ma oddechu — nie ma tlenu. Nie ma tlenu — nie ma mózgu. Nie ma mózgu — nie ma życia. Przez wiele lat próbowałem rzucić fajki. Czasem udawało mi się na chwilę, ale po tym incydencie — koniec. Dziś papieros, choć czasem o nim myślę, oznacza tamte chwile w karetce. Musiałem tego dotknąć, żeby zrozumieć"
-puentował.
Muzyk zmarł 21 sierpnia. Miał 66 lat.