Złe notowania rządu i premiera, z których nic nie wynika

0
0
0
/

"Fala krytyki zalewa rząd Tuska. Polacy mają dość" - taki nagłówek czytam na jednym z popularnych portali internetowych. Mnie zalewa krew. Wielu bowiem politycznych przeciwników Tuska, gdy widzą takie tytuły już zaciera ręce i myśli o rychłym końcu rządów naszego "Króla Słońce".


Jak wynika z najnowszego badania przeprowadzonego przez Centrum Badań Opinii Społecznej pogarszają się notowania rządu i premiera Donalda Tuska ze względu na skutki medialne afer taśmowej i Amber Gold.
 
Oczywiście wkurzam się nie dlatego, że premierowi ubywa poparcia, choć jako znany magik politycznego PR zaraz pokaże kilka sztuczek i uwielbienie społeczeństwa wróci wraz z jego przemiłym maślanym spojrzeniem. Denerwuje mnie, że właśnie po każdym takim tytule tak naprawdę nic z tego nie wynika. Politycy opozycji będą mieć tylko okazję do dodawania w swych wypowiedziach telewizyjnych, że potwierdzeniem ich złego zdania o rządzie są wyniki badań opinii publicznej i pokazywanie, że "to my mieliśmy rację". I nic innego.

My, czyli wyborcy po raz kolejny stwierdzimy, że było fajnie jak było Euro, ale jednak premiera i rząd mamy fatalny. Co jednak z tym zrobimy gdy przyjdzie czas wyborów? Nic. Prawda jest taka, że nawet ręka nam nie zadrży, gdy większość z nas będzie wrzucać kartkę do głosowania za PO i miłym Donaldem.  Z kim nie rozmawiam, nawet z tymi na prawicy - to czuć podskórnie "strach przed Kaczorem". "Mnie Tusk wkur...! Ale zawsze lepszy lekko przygłupi chłoptaś co do każdego uśmiecha się, niż nadęty starzec z opętaniem w oczach" - takie zdanie usłyszałem ostatnio od mojego kolegi, który nie nabiera się na szkolne żarty Donalda dla podtrzymania wizji "kaczystowskich rządów".
 
I nie muszą takie osoby głosować na Tuska, tylko po prostu nie pójdą do wyborów, bo żadnej alternatywy nie widzą. Oczywiście, że w dużej mierze jest to zasługą mediów i polityków, którzy dyktują im co mają mówić i w jaki sposób. Ostatnie szczere wyznania dyrektora programowego TVN, dlaczego zdjął z anteny program Szymona Majewskiego, które zawierają się w stwierdzeniach: „A lemingi nie chcą, żeby się specjalnie śmiano z Platformy Obywatelskiej" i "wyborcy PO to są jednocześnie wyborcy TVN" mówią nam, że więcej nie będziemy się śmiać ze spadającego z krzesła prezydenta Komorowskiego i jego pełnych elokwencji zdań zaczynających się od nieśmiertelnego "Gdy pytają mnie czy...".
 
No cóż, nie zrozumiałe może być dla lemingów, że raz Walter płaci na kampanię samorządową PO i Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie, a później w jego telewizji wyśmiewa się partię rządzącą. Jednolitofrontowość obowiązuje i nawet żaden Majewski nawet jak śmieje się z Kaczora, nie będzie sobie robił jaj z władzy, która Walterowi robi dobrze.
 
Czym więc są takie wyniki i jak je traktować by nie zwariować, że świt lepszego jutra jest tuż, tuż, a tymczasem ciągle ku zdziwieniu zawiedzionych trwa mroczna i ponura noc listopadowa, w której straszą upiory Jana Vincenta, a w blasku latarni swoje wdzięki prezentuje diabelsko piękna ministra, bo niczym innym pochwalić się nie może.
 
Najzwyczajniej. Ot po prostu - jak są ujawnione problemy to i są wahnięcia formy. Bo ileż to już było afer, skandali, informacji i wydarzeń, które to już miały pogrążyć rząd Tuska. I co? I nic. Do Tuska pasuje jak kiedyś do Kwaśniewskiego ludowe przysłowie - co go nie zabije to go wzmocni. Zresztą dzień wcześniej na tym samym portalu również na podstawie badań mieliśmy informację, że PO ma więcej niż PiS w sondażu, a jeszcze dzień wcześniej, że to jednak PiS dogania już PO. Kompletny kociokwik ku uciesze wyborczych mas zarówno gangu jak i sekty jak kiedyś trafnie opisał PO i PiS Rafał A. Ziemkiewicz.

A więc psy szczekają, karawana idzie dalej, a fatamorgana Polaków trwa.

Paweł Zbrojewicz
fot. Dominik Różański

 

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną