Dwie matki, jeden prezydent
9 marca 2000 roku na lotnisku Szeremietiewo w Moskiwe rozbił się tuż po starcie samolot Jak-40 z dziewięcioma osobami na pokładzie. Oprócz członków załogi był to Artiom Gienrichowicz Borowik, prezes koncernu wydawniczego Sowierszienno Sekretno i Zija Husupowicz Bażajew, dyrektor Alliance Group Holding Company oraz ich ochroniarze.
Zdaniem Komisji ds. Badania Wypadków Lotniczych przyczyną katastrofy było niezastosowanie przez techników przed startem samolotu specjalnego płynu przeciwmrozowego oraz nieodpowiednie nastawienie tzw. lotek.
W książce Felsztinskiego i Pribyłowskiego „Korporacja zabójców” autorzy nie dają wiary raportowi Komisji. Dlaczego? Przez kilka tygodni przed feralnym lotem wspomniany Borowik zajmował się gromadzeniem materiałów na temat dziecinnych lat Władimira Putina. Trwała kampania przed wyborami prezydenckimi. A Borowik miał dysponować podobno, niewygodnymi dla głównego kremlowskiego faworyta, dowodami potwierdzającymi fakt, że biologiczną matką obecnego rosyjskiego prezydenta nie była urodzona w 1911 roku Maria Iwanowna Putina, a starsza od niej o piętnaście pięć lat Wiera Nikołajewna Putina.
To ta ostatnia utrzymywała we wcześniejszych wywiadach, że studiując na uralskiej politechnice poznała człowieka – Płatona Priwałowa. W efekcie tego romansu w 1950 roku urodził się dzisiejszy główny lokator Kremla. Biologiczna matka Putina, dowiedziawszy się, że jej partner jest już w innym związku zdecydowała, że do czasu ukończenia studiów, małym chłopcem zajmą się jej rodzice.
W niedługim czasie Wiera wyszła za mąż za Gruzina o nazwisku Osepaszwili i oboje zamieszkali w Metechi. Na świat przyszły ich kolejne dzieci, a ojczym Władimira nie chciał, by pozostawał on z nimi pod jednym dachem. Dziewięcioletni Putin trafił do dziadków od strony matki, a ci oddali go w ręce bezdzietnego krewnego Władimira Spirindowicza Putina. Chłopiec przeniósł się ze swoim opiekunem do Leningradu, gdzie kontynuował naukę w szkole, na uniwersytecie, by ostatecznie trafić do KGB. Na początku „leningradzkiego wątku” miało dojść do zmiany jego daty urodzenia i „zamiany rodziców”.
I faktycznie, według źródeł oficjalnych Władimir Władimirowicz Putin urodził się w 1952 roku w Leningradzie. Jego ojcem był, wspomniany już Władimir Spiridonowicz, który przyszedł na świat w 1911 roku w Sankt Petersburgu. Rodzice pobrali się w 1928 roku. Na świat przed Władimirem, przyszli jego dwaj bracia, którzy umarli w wieku niemowlęcym. Oboje rodzice Putina zmarli na raka w 1999 roku. W formie ciekawostki warto dodać, że w świetle urzędowych danych, dziadek Władimira ze strony ojca był w ekipie kucharzy samego Lenina, a potem Stalina.
Jak utrzymują Felsztinski i Pribyłowski, istnienie innej niż oficjalna wersja życiorysu Władimira Putina, sprawiła, że jego biologiczna matka odwiedzana była kilka lat temu przez rosyjskie służby. Funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa, w trakcie wizyty w styczniu 2000 roku, mieli zabrać jej wszystkie rodzinne fotografie i ostrzec by nie rozmawiała z nikim o Wołodi.
Sprawa zamiast ucichnąć, zaczęła być mocniej drążona przez „wścibskie media”. W marcu 2000 roku w domu Wiery Nikołajewny pojawiło się kilkunastu dziennikarzy, w tym ekipy telewizyjne. Odwiedzili oni też przyrodnią siostrę Putina, pracującej jako pielęgniarka w jednym ze szpitali w Tbilisi. Dziennikarski najazd na gruzińską rodzinę rosyjskiej głowy państwa miał miejsce w dniu pogrzebu Artioma Borowika. Z wyjątkiem internetu, w żadnym "poważnym" medium w Rosji, omawiana sprawa nie miała swoje kontynuacji. Czy Felsztunski i Pribyłowski - znani przeciwnicy prezydenta Putina - grzebiąc w jego życiorysie konfabulują?
Antoni Krawczykiewicz
fot. sxc.hu
Źródło: prawy.pl