Wybory za ukraińską miedzą
/
Za nieco ponad miesiąc Ukraińcy wybiorą nowy parlament. Po ostatnich zmianach w ordynacji zwiększono między innymi próg do 5 proc., zabroniono startu blokom oraz powrócono do mieszanego systemu. Połowa deputowanych (225) wybrana zostanie w okręgach jednomandatowych, według ordynacji większościowej. Pozostali w oparciu o system proporcjonalny.
W drugiej połowie sierpnia zakończyła się procedura rejestracji list wyborczych. Choć o głosy ubiegać się będzie ponad dwadzieścia komitetów, to tylko kilka z nich liczy się w stawce.
Na czoło sondaży wysunęła się rządząca Partia Regionów prezydenta Wiktora Janukowicza. Poparcie dla niej oscyluje wokół jednej czwartej. Partii Regionów udało się, zaraz po wygranej jej lidera w wyborach prezydenckich, przeciągnąć na swoją stronę kilku działaczy związanych wcześniej z blokiem Julii Tymoszenko. Mowa między innymi o Siergieju Tihipko z nieistniejącej już Silnej Ukrainy. Tradycyjną bazą wyborczą formacji Janukowicza jest wschodnia Ukraina. Uprzemysłowiona, zurbanizowana z bardzo wysokim odsetkiem ludności rosyjskojęzycznej, w tym kilkumilionowej mniejszości rosyjskiej. Mieszkańcy Doniecka, Zaporoża, czy Dnietropietrowska oczekują przede wszystkim zbliżenia z Rosją, choćby w postaci unii celnej. Nastawieni są co najwyżej neutralnie wobec kwestii prozachodniego kursu swojego kraju. W poprzednim głosowaniu do Rady Najwyższej Partii Regionów udało się też uzyskać dobry rezultat w środkowej, stojącej nieco w politycznym rozkroku ludności Ukrainy.
Niebiescy zaznaczyli też swoją obecność w zachodniej, nacjonalistycznej części kraju. Świadom różnorodności w oczekiwaniach swoich wyborców Janukowicz, mimo większych zapatrywań ku wschodowi, prowadzi politykę polegającą na lawirowaniu między ofertą wejścia do sojuszu euroazjatyckiego pod skrzydłami Moskwy, a integracją ze strukturami zachodnioeuropejskimi. Głośna sprawa przyjętej niedawno ustawy językowej, zrównującej status rosyjskiego z ukraińskim, tak oczekiwana w mateczniku Janukowicza, była z całą pewnością ukłonem w kierunku wschodnich bastionów Niebieskich, ale wypowiedź przedstawicielki kancelarii prezydenta o możliwej zmianie polegającej na podniesieniu wymaganego minimalnego progu używalności rosyjskiego jako ojczystego z 10 do 20-30 procent mieszkańców, potwierdza kurs ku szerokiemu centrum Partii Regionów.
W wyraźnej opozycji do prezydenta i obecnej większości parlamentarnej plasuje się partia Wszechukraińskiej Ojczyzny. To nic innego jak połączenie ugrupowania Julii Tymoszenko z Frontem Zmian byłego szefa MSZ Arsenija Jaceniuka i innego byłego ministra Jurija Łucenki, stojącego na czele Narodowej Samoobrony. To pozostałość po wielkim obozie Pomarańczowych, który po nieudolnym rządzeniu i konfliktach personalnych jest cieniem z przed kilku lat.
Batkiwszczyna (Ojczyzna) plasuje się między centrową Partią Regionów a skrajnościami na prawo. Opowiada się za zbliżeniem z zachodem i chce bronić dotychczasowego statusu języka ukraińskiego. W wakacyjnych sondażach na tę koalicję wskazywał co czwarty wyborca, co dawało jej pierwsze miejsce. We wrześniu, o czym już była mowa, liderem rankingów jest już Partia Regionów.
Najwięcej zwolenników Wszechukraińska Ojczyzna ma na zachodzie, czyli od Wołynia, przez lwowszczyznę po północną Bukowinę. To tereny mniej uprzemysłowione, rolnicze będące ukraińskim „Piemontem”, gdzie ich mieszkańcy posługują się prawie wyłącznie językiem ojczystym. Są, w odróżnieniu od wschodu, w większości wyznawcami kościoła unickiego. Mniejszym poparciem opozycyjna koalicji dysponuje na wschód od polskiej granicy z 1939 roku. Na żytomierszczyźnie, w Winnicy czy na ziemi kijowskiej hasła nacjonalistyczne i antyrosyjskie cieszą się już mniejszym wzięciem i maleją wraz ze zbliżaniem się do wschodniej części kraju.
Trzecie w stawce jest populistyczne ugrupowanie „Udar” boksera Witalija Kliczki. Dzięki efektowi świeżości i niezwykłej popularności tego sportowa na jego formację zamierza głosować co dziewiąty Ukrainiec. Lider „Udaru” obiecuje rozprawienie się z korupcją, walkę o prawa obywatelskie i poprawę statusu materialnego Ukraińców. Partia Kliczki cieszy się sporą popularnością wśród młodych, którzy z niesmakiem patrzą na utrwalony od Pomarańczowej Rewolucji podział na Niebieskich i Pomarańczowych i oczekują zmian.
Szansę na reprezentację parlamentarną mają jeszcze komuniści. Poparcie dla nich oscyluje wokół 10 procent, a najwięcej sympatyków „starego porządku” zamieszkuje wschód kraju.
Los pozostałych ugrupowań nie jest już taki pewny. O próg ocierają się dwie inne formacje – Ukraino Naprzód Natalii Korolewskiej oraz faszyści z Swobody. Jedni i drudzy kreują się na stojących w wyraźnej opozycji do rządzącej Partii Regionów. Korolewska to była współpracownica Tymoszenko, za której politycznym projektem ma stać podobno obóz Janukowicza, liczący na odebranie przez Ukrainę Naprzód części wyborców „pięknej Julii”. Z kolei Swoboda, z fobiami antyrosyjskimi i antypolskimi Oleha Tiahnyboka, gloryfikujący zbrodniarzy pokroju Bandery, których zapleczem jest wyłącznie obszar dawnej Galicji Wschodniej. Czy jednym i drugim uda się przekroczyć pięcioprocentowy próg wyborczy? Przekonamy się o tym pod koniec października.
Marcin Palade
fot. Pavol Frešo; creativecommons.org/licenses/by/2.0/deed.en
Źródło: prawy.pl