Dziś druga debata prezydencka w USA
Po raz drugi w trwającej kampanii prezydenckiej w USA spotkają się dzisiaj na telewizyjnej debacie dwaj główni pretendenci Barack Obama i Mitt Romney. Na trzy tygodnie przed głosowaniem wciąż sondaże nie dają żadnemu z nich wyraźnej przewagi.
W pierwszej potyczce wyraźnie lepszy okazał się kandydat republikanów Mitt Romney. Niespodziewanie słabo wypadł urzędujący prezydent. Był inny niż do tej pory. Mało przekonujący, zachowawczy. Dostrzegło to wielu Amerykanów. Dlatego dystans kilku punktów w sondażach, jaki dzielił Romneya do Obamy został nie tylko zatarty. Bowiem w większości pomiarów w skali całego kraju republikanin przeskoczył nieznacznie demokratę.
W kilka dni temu o sympatie bój stoczyli kandydaci na wiceprezydentów – postępowy demokrata Biden i konserwatywno-katolicki republikanin Ryan. W opinii wielu obserwatorów miał on charakter bardziej wyrównany niż wspomniana debata Romneya z Obamą. To nie pozwoliło dalej „odjechać” w sondażach republikańskiemu duetowi. Wszystko więc wróciło do punktu wyjścia.
Jakie podstawowe zadanie stawia sobie na dziś Romney i jego sztab? Chce z całą pewnością wypaść nie gorzej niż poprzednio. Jego zapowiedź zmian i wyrwania się z niemocy (bezrobocie, kosztowna reforma służby zdrowia, lawinowe zadłużenie) trafiła na podatny grunt. Ale nie było obamowskiej alternatywy. We wtorek późnym wieczorem naszego czasu, z całą pewnością demokrata nie odda już tak łatwo pola. Musi zatrzeć złe wrażenie i przejść do kontrofensywy.
A Obama atakujący jest bardziej groźny niż defensywny. Nie ulega wątpliwości, że będzie bardziej zmotywowany, ponieważ od kilku dni nie ma „politycznego pool position”. Romneyowi pozostanie obrona wcześniejszych zdobyczy i próba kontrastowania się względem demokraty. Obama będzie usprawiedliwiał porażki czterech lat i eksponował sukcesy. Romney będzie starał się udowodnić, że wszystko to można było zrobić lepiej i taniej.
Konwencja drugiej debaty będzie nieco inna niż pierwszej. Oprócz bezpośredniego wsparcia Obama i Romney pozostaną do dyspozycji specjalnie dobranej publiczności. To ona postawi obu kandydatów w krzyżowym ogniu pytań. Może się okazać, że ta bezpośrednia konfrontacja z potencjalnymi wyborcami okażę się kluczowa dla wskazania zwycięzcy dzisiejszej debaty.
Czasu na ostateczną decyzję Amerykanie mają coraz mniej. To, że wciąż jej nie dokonali świadczą sondaże w poszczególnych stanach. W tzw. swing states, czyli tych, gdzie szansę są „pół na pół”, na przykład w Wirginii, Florydzie, Ohio, Kolorado, Nevadzie, czy New Hampshire. Jednego dnia prowadzi w nich Romney, drugiego Obama.
Wygląda na to, że wynik prezydenckiej elekcji będzie, inaczej niż przed czterema laty, bardziej wyrównany. Chyba, że w dzisiejszej i jeszcze jednej, czekającej nas debacie dwóch politycznych kolosów, któryś z nich dramatycznym występem pozbawi się szans na wprowadzenie się do Białego Domu.
Wanda Grudzień
fot. sxc.hu
Źródło: prawy.pl