Czekając na głos biskupów

0
0
0
/

- Ten brak reakcji jest zupełnie niezrozumiały oraz głęboko zawstydzający i deprawujący opinię katolicką - pisze Marian Piłka oceniając postawę biskupów i Kościoła katolickiego na ostatnie wypowiedzi premiera i prezydenta dotyczące głosowania w Sejmie nad ustawą o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.

Zarówno dominujące media, a także prezydent i premier, ostro zareagowali na wynik głosowania w sprawie dalszej parlamentarnej procedury projektu ustawy o ochronie życia nienarodzonych chorych dzieci.
 
Odrzucenie w pierwszym czytaniu barbarzyńskiego projektu zezwalającego na legalność zabijania nienarodzonych dzieci i skierowanie do dalszych prac parlamentarnych projektu opowiadającego się za życiem wywołała furię, która ma na celu zmusić do zmiany stanowiska tych posłów PO, którzy odważyli się mieć własne zdanie i tym samym przyczynili się do uruchomienia prac nad tym projektem.

Ta medialno-partyjna presja już zaczyna skutkować w postaci publicznego wycofania się posła Godsona z zajmowanego stanowiska za ochroną życia dzieci nienarodzonych. Nagle okazało się, że PO, partia należąca do międzynarodówki "chadeckiej" wprowadza w swoich szeregach nie tylko antychrześcijański, ale wprost nieludzki terror zmuszający posłów do głosowania wbrew ich sumieniu.
 
Okazało się z całą jaskrawością, że kierownictwo tej partii, nie ma nic wspólnego nie tylko z chrześcijaństwem, ale wprost opowiada się za nieludzkim prawem. A przynależność do międzynarodówki "chadeckiej", czy widowiskowe poselskie rekolekcje, to jedynie chwyty propagandowe mające jedynie na celu pozyskanie elektoratu.
To partia, wbrew publicznym deklaracjom, nie wolności, ale skrajnie nieludzkiej tyrani światopoglądowej. Wszystko wskazuje na to, że ta moralna tyrania zmuszająca posłów do zmiany stanowiska będzie kontynuowana i może zagrozić przegłosowaniu ochrony życia dzieci nienarodzonych.

W sytuacji narastającej presji na posłów, którzy umożliwili procedowanie projektu chroniącego życie, mamy do czynienia z zadziwiającym milczeniem Kościoła hierarchicznego. A przecież sytuacja jest jasna i oczywista, także uregulowana kanonami prawa kanonicznego.

Biskupi nie zareagowali publicznie (a przynajmniej nie ma publicznych informacji na ten temat) na głosowanie przeciwko życiu wielu posłów, których związek z Kościołem jest oczywisty. Wśród nich są bowiem członkowie Akcji Katolickiej, wychowankowie ruchów oazowych, byli działacze katolickich partii.

To nie jest tak, ze przeciwko życiu głosowali jedynie posłowie niewierzący, czy innych wyznań. Niewątpliwie zdecydowana ich większość to katolicy, a przynajmniej publicznie się deklarujący jako katolicy. Nie są to także anonimowi wierni, którzy popierając mordowanie nienarodzonych dzieci, podpadają pod ekskomunikę eo ipso. To są osoby publiczne, na których głos oddawali także katolicy.

Sprawa jest tym poważniejsza, że w akcje przeciwko ochronie życia, juz po raz drugi, włączył się osobiście prezydent Komorowski, publicznie demonstrujący swój katolicyzm i przyjmowany na katolickich uroczystościach, między innymi na Jasnej Górze. Tu nie wystarczają zwykłe reakcje na spowiedzi. Ta sytuacja wymaga publicznej reakcji Kościoła, zarówno w samej sprawie, jak i odniesionej personalnie do wszystkich osób publicznych sprzeciwiających się ochronie życia.

Ten brak reakcji jest zupełnie niezrozumiały oraz głęboko zawstydzający i deprawujący opinię katolicką. Obowiązkiem Kościoła jest bowiem uwrażliwianie wiernych na zagrożenia podstaw ładu moralnego, a szczególnie na zagrożenia wolności religijnej, gdy mamy, jak w tym wypadku, do czynienia ze zmuszeniem posłów katolików do głosowania wbrew nauczaniu Kościoła.

Ta tyrania moralna zarówno prezydenta, jak premiera i pozostałej części kierownictwa partyjnego PO, nie spotyka się z publicznym potępieniem, a posłowie głosujący za życiem nie spotykają się z wyrazami solidarności i wsparcia.
 
Takie milczenie to w rzeczywistości "umycie rąk", milcząca zgoda, na utrzymanie nieludzkiego "kompromisu aborcyjnego", na śmierć niewinnych nienarodzonych dzieci. Reakcja Kościoła na te barbarzyńskie zachowania prezydenta, premiera i posłów głosujących za możliwością zabijania nienarodzonych chorych dzieci, nie jest działaniem politycznym, a par exellance działaniem duszpasterskim. Byłoby próbą obrony ładu moralnego i przywołaniem do katolickiej ortodoksji błądzących. Ta misja należy do istoty posłannictwa Kościoła.

Dlaczego tak się nie dzieje? Czy dlatego, ze toczą się negocjacje dotyczące odpisu podatkowego na Kościół? Czy też dlatego, ze mamy do czynienia w episkopacie z opcją preferencyjną na rzecz establishmentu, tak jednoznacznie wyrażoną w kilka tygodni po odrzuceniu społecznego projektu o ochronie życia przez biskupa Pieronka wyrażającego radość, że w wyborach nie zwyciężyła partia w swej zdecydowanej większości popierającej w tym głosowaniu ochronę życia? Czy ze względu na różnorakie powiązania z władzą poszczególnych biskupów?

Trudno jest na to pytanie odpowiedzieć. Ale jedno jest pewne. Jak mówił Pius X, dobro Kościoła jest ważniejsze od dóbr kościelnych. Ani odpis podatkowy, ani miejsce na multipleksię, nie usprawiedliwiają milczenia w sprawach naprawdę ważnych. Tu chodzi bowiem o życie konkretnych dzieci rozszarpywanych na strzępy w polskich szpitalach. Ich obrona jest nie tylko chrześcijańskim, ale ludzkim obowiązkiem. Jest misją Kościoła.

Marian Piłka

fot. Agata Bruchwald/Prawy.pl

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną