W TUPOLEWIE była bomba? Czy informacje „Rz” potwierdzą się?
/
W jaki sposób na pokładzie „korsarza” znalazł się trotyl oraz ślady nitrogliceryny? Powinni to ustalić niezależni eksperci. Naprawdę niezależni. Po publikacji „Rzeczpospolitej” wszystko zaczyna układać się w pewną całość.
We wtorek z samego rana, około piątej rano na portalu „rp.pl” ukazała się szokująca informacja: „Polacy badający wrak tupolewa odkryli na nim ślady trotylu.” Jak czytamy dalej, w przebadanych szczątkach rządowej maszyny TU-154 M znaleziono także ślady nitrogliceryny. Jak materiały wybuchowe mogły się tu znaleźć – redakcja nie pisze.
Jak podał dziennik na swoich stronach internetowych, polscy prokuratorzy mieli wątpliwości co do rosyjskiej ekspertyzy pirotechnicznej. Nasi biegli odmówili podpisania ostatecznej opinii o przyczynach zgonu bez dokładnego przebadania wraku. Urządzenia pomiarowe badaczy wykazały, że aż na 30 fotelach wraku rządowej maszyny znajdują się ślady trotylu oraz nitrogliceryny. Substancje te znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem.
„Było ich tak dużo, że jedno z urządzeń uległo zepsuciu. Inne jednak potwierdziły obecność podejrzanych substancji. Podobne wyniki dało badanie miejsca katastrofy, gdzie odkryto wielkogabarytowe szczątki rozbitego samolotu” - pisze autor publikacji Cezary Gmyz.
Jeśli, zgodnie z zapowiedziami, informacje gazety potwierdzi prokuratura wojskowa – będziemy mieli do czynienia z wielkim międzynarodowym skandalem. Po pierwsze dlatego, że rosyjscy śledczy przekazali nam ogromne ilości kart akt śledztwa zawierające ogromne ilości błędów. Co więcej, Polska do dziś nie dysponuje najważniejszymi dowodami rzeczowymi,w tym samym wrakiem samolotu, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku.
Tomasz Wróblewski redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” zapewnia, że tekst o odkryciu śladów materiałów wybuchowych nie ukazałby się bez potwierdzenia ich u osób znających szczegóły ze śledztwa. Naczelny pisma dodaje jednak, że niektóre z tych osób naciskały na redakcję, aby wstrzymać publikację. - Apelowali do naszego poczucia odpowiedzialności za państwo i sugerowali zwłokę - pisze w artykule wstępnym, opublikowanym w internecie. Zaznacza także, że w takiej sytuacji szkodliwa dla państwa będzie jakakolwiek zwłoka związana z właściwym kierowanie pracami.
- Otwórzmy nowe śledztwo – konkluduje red. Wróblewski.
Zastanawia jedynie, dlaczego większość mediów w Polsce na ten temat zwyczajnie milczy, podkreślając, że znalezienie śladów materiałów wybuchowych nie koniecznie musi oznaczać wybuch na pokładzie.
W tej sprawie głos jeszcze dziś zabierze premier Donald Tusk.
Michał Polak
fot. http://smolenskzespol.sejm.gov.pl/
Źródło: prawy.pl