KOD-wcy nie ustają w pikietach i marszach. Podkreślają, że protesty mają być radosne, „wspólnotowe” , dowcipne, preferowane są pomysłowe happeningi, a nawet tańce w grupach.
Podskoki pod Sejmem ćwiczył już w KOD-owym proteście, zachęcając do skakania Roman Giertych (”Kto nie skacze ten jest z PiS!”), uznawany parę lat temu za faszystę przez środowisko „Gazety Wyborczej”, która na użytek pikietujących publikowała hasła do skandowania. .Ale - jak powiadają –tylko krowa nie zmienia poglądów. Po skakaniu przyszła pora na miłość. Miłośnie i całuśnie manifestowali KOD-owcy pod Pałacem Prezydenckim w Walentynki.
Tym razem będzie poważniej. Spod Stadionu Narodowego w Warszawie ma ruszyć marsz pod hasłem „MY NARÓD”. Prof. Hartman liczy na to, że z całego kraju przybędzie nawet sto tysięcy ludzi. Rzeczywiście, terenowe oddziały KOD-u przeprowadzają mobilizację i już ćwiczą role. Sytuacja jak z Mrożka. Komitet Obrony Demokracji swobodnych przejściem przez ulice stolicy pokaże światu jak to w Polsce deptana jest demokracja. No, prawie mamy totalitaryzm. Może dzisiaj jeszcze niekompletny, ale za chwilę grozić ma nam faszyzm i katoliban w pełnym wydaniu. Hartman jako mędrzec od filozofii głosi: „Ludzie spokojni są słabsi. Ale do czasu. Nadszedł oto czas buntu łagodnych. Mamy dość bezczelnego zawłaszczania pojęcia narodu przez ultranacjonalistów i klerykałów.” Do kogo pije? Do narodowców i katolików. Przecież niebawem na ulicach Warszawy odbędzie się ,jak co roku, Droga Krzyżowa” i zawłaszczanie przez katolików przestrzeni publicznej. Warto zauważyć, że po raz pierwszy pojawia się w tym środowisku słowo „bunt”. Nawet jeśli jest opatrzone przymiotnikiem „łagodny”, bunt pozostaje buntem, a ten – jak każdy bunt- może skończyć się różnie. „Mamy dość zawłaszczania polskości przez PiS i jego nacjonalistycznych akolitów. Mamy dość piętnowania i wykluczania „gorszych sortów”, pomówień i szkalowania. Nie pozwolimy, by egzaltowana pseudowspólnota, oparta na poczuciu wyższości, poczuciu krzywdy i resentymentach, ośmieszyła do końca polskość i pojęcie narodu”- pisze Hartman.
„Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej podlega karze ograniczenia wolności do lat 3” Liczą na reakcję prokuratury, proces polityczny, uznanie za męczenników obrony demokracji. A że sami ją łamią przy okazji, mniejsza z tym. Zapowiadają, że ich protest będzie trwał, dopóki prezydent Duda nie przyjmie przysięgi od prawomocnie wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Gotowi są ponieść konsekwencje. Oni się ich wręcz domagają, przypominając przechodniom i obsługujących ich mediom, że taki proces zgodnie z kodeksem Karnym im się należy jak psu miska.
Opublikowanie zasobów Kiszczaka z teczki „TW Bolek” spadło KOD-owi z nieba. Ogłosili się obrońcami legendy Wałęsy i namawiają go , aby wziął udział w marszu, bo teraz będzie to też marsz w obronie Lecha Wałęsy. Jakiś czas temu obiecał przecież, że jeśli sprawy przybiorą zły obrót, gotów jest jeszcze raz stanąć na czele społecznego buntu. Czy się przyłączy i będzie robił w KOD-zie za słupa? Tonący brzytwy się chwyta. Akurat wraca ze Stanów do Polski, jest zdesperowany ,więc wszystko jest możliwe.
Wróćmy jeszcze do hasła ulicznego buntu; „MY NARÓD”. Hartman pisze, że PiS zafundowało Polakom dyktat 19 procent Polaków. Ktoś pod jego tekstem w komentarzu napisał z sarkazmem:„Dyktat 19% jest oczywiście gorszy od dyktatu 16% (bo tyle w 2011 glosowało na PO). Te 16% to było to nasze, świadome 16%, te 16% które powinno się liczyć za 100%, bo tylko tacy świadomi i rozumiejący powinni mieć prawo głosu.” I przypomniał słowa Wałęsy, zaproszonego, by stanął na czele pochodu, że „Zwycięzców się nie sądzi”.
Alicja Dołowska