OGIEŃ MIŁOŚCI WYZNANEJ cz. 10

0
0
1
/

prawy.pl_images_nowe_stories_wiara_rekolekcje_wielkopostnePSALM 22, 2 – 17.

Duchu Święty,

poprowadź moją duszę tak,

aby wszystko, co ma się dokonać,

podczas tych rekolekcji,

od początku do końca

było zgodne jedynie

z Twoim pragnieniem,

jakie masz względem mojej osoby.

Wypełnij Sobą moją izdebkę,

do której wchodzę na spotkanie z Tobą,

abym mógł oddawać Tobie

każde z moich pragnień,

które Ty przebóstwisz w Miłość.

Chwała Tobie Boże Ojcze,

Jezusie Chrystusie i Duchu Święty,

Prawdo Jedyna - Miłość!

Amen.

[Ps. 22,15] Rozlany jestem jak woda

i rozłączają się wszystkie moje kości;

Rozlanie siebie jest jak… tracenie swojego ciała… Chrystus współodczuwa z męczennikami, z chorymi, umierającymi, znosi uczucie rozpadania się, braku władzy nad swoim ciałem, a każde umieranie jest również konsekwencją grzechu.

Chrystus rozlany jak woda… bo Jego cierpienie jest dla nas źródłem Prawdy o nas samych. Ta Prawda nas wyzwala. Gdy pijemy z Tego źródła, nie pragniemy więcej. Zdanie brzmi jak metaforyczna poezja? Zobacz jak to działa.

Wszelkie uwikłania w grzech powodują, że człowiek nie panuje nad swoim ciałem. Oddala naturalne skłonności swej fizyczności na rzecz złych nawyków, czy wręcz zniewoleń.

Konsekwencją grzechu w człowieku jest więc brak harmonii, takie poczucie oddzielenia się od własnego ciała, to znaczy zwątpienie w godność ciała ludzkiego, w jego cudowność. Objawia się to właśnie niegodnym traktowaniem własnego ciała, aż wreszcie utrata władzy nad nim. To jest nienaturalne i bardzo poważne w konsekwencjach.

Grzechy sodomskie, nałogi, czy negowanie ciała jako niesamowitego dobra, jest wbrew Prawdzie o cudowności człowieka.

W skutki tych zniszczeń wchodzi Chrystus. Sam nie grzeszy, ale przyjmuje konsekwencje grzechów cielesnych.

Odczucia, które pojawiają się po grzechu, powodują zwątpienie o nawróceniu, o uwolnieniu, albo wręcz brak zainteresowania powrotem do Boga. Wyparcie myślenia o ostatecznym celu własnego życia. Tak jest też po grzechach związanych z cielesnością.

Ciało jest z natury czymś stałym. Ma konsystencję zwartą, stabilną, mocną. Jest podporządkowane rozumowi i woli. Ale z powodu grzechu doświadcza śmierci.

Jezus tę stałość oddaje w momencie Swojej Męki, aby odkupić grzechy ludzkie, które do takiego stanu doprowadziły. Dzięki ofierze Chrystusa,pokusy rozpaczy po uwolnieniu od grzechów cielesnych nie mogą zniszczyć żadnego człowieka, choćby ten dopuścił się strasznych obrzydliwości. Może zostać uwolniony od niewoli pomieszania w swym ciele.

Chrystus w tym odkupieniu mówi, że rozlewa się jak woda, bo tak jak nad wodą człowiek nie może zapanować, tak nie panuje nad własnym ciałem, które oddał pod panowanie konkretnemu grzechowi.

A jednak takie zniewolenie jest stanem odwracalnym, bo Jezus Chrystus odkupił każdy grzech. A każdy to znaczy każdy!

Popatrzmy jeszcze na to wymowne zwierzenie Chrystusowe z innej strony.

Wody nie możemy uchwycić. Analogicznie, mimo wszelkich medycznych zabiegów, w pewnym momencie nie panujemy nad naszym ciałem. Chodzi tu o moment śmierci, która weszła na świat właśnie z powodu grzechu.

Jezus Chrystus zwierza się nam w słowach, o odczuciu niepanowania nad Sobą, rozlania się jak woda. On nam przez to opowiada, jak bardzo jednoczy się z nami podczas naszego umierania.

Umierając – nasze ciało, my cali jesteśmy jak woda, rozlani. Ale i w tych momentach jesteśmy bezpieczni, bo Chrystus dla nas sam stał się rozlany jak woda i wie doskonale, co czujemy.

Ponadto, takiego poczucia umierania możemy doświadczać w naszym życiu nie raz, wcale też nie musi to być odczucie tylko fizyczne!

Dlaczego jesteśmy bezpieczni w takich stanach? Właśnie dlatego, że Chrystus, współodczuwający z nami, jest Wodą naszego Źródła!

Przylgnięcie do Chrystusa ukrzyżowanego, wylęknionego Boga na Krzyżu, jest właśnie tym, co oznacza nasze picie ze Źródła! To znaczy z Niego!

Oto obraz całkowitego rozlania się z Miłości, abyśmy … pili! Pić Miłosierdzie – to czerpać ze ZDROJU ZBAWIENIA, które objawione jest w tych właśnie słowach: „Rozlany jestem jak woda!!!”

Kto jest spragniony, zlękniony, słaby, pogubiony… niech więc pije to Życie z Krzyża! To oznacza przytulenie całym sobą do Chrystusa Ukrzyżowanego. Oto nasze uwolnienie, oto czerpanie ze Źródła życia!

Mówienie o piciu Wody Życia, czerpaniu ze Zdroju Zbawienia, nie jakąś abstrakcyjną poezją! To bardzo konkretna sytuacja, która oznacza Twoje konkretne doświadczenie rozpadania się Ciebie z jakiś powodów i w tym rozpadaniu się, oznacza całkowite wtulenie się Ciebie w Chrystusa Ukrzyżowanego, który szepcze Ci do ucha: „Rozlany jestem jak woda dla Ciebie...”

jak wosk się staje moje serce,

we wnętrzu moim topnieje.

Konsekwencją grzechu jest brak panowania nad swoimi uczuciami. Uczucia nie są ani dobre, ani złe. One mogą być albo przyjemne, albo nieprzyjemne, ale same w sobie są moralnie obojętne.

Uczucia czemuś służą ze swej natury i to jest ich piękno.

Jednak grzech powoduje, że one się w nas bardzo mieszają, stają się niewyraźne, jak rozlany wosk. Nie możemy ich rozeznać, nie możemy nad nimi zapanować. Wielokrotnie traktujemy je jak wyrocznię. Uczucia, owszem, są znakiem przyczyn czegoś w nas, są wskazówką dla nas o czymś ważnym, ale nie są arbitrem ostatecznym dla naszych decyzji!

Taką pogubioną kondycję wewnętrzną przyjmuje na Siebie Jezus Chrystus i odkupia wszystkie grzechy poddawania się zachciankom uczuciowym, które w lekceważeniu świętej rozwagi, niszczą człowieka.

Chrystus zamienia wszystkie te konsekwencje w pragnienie Miłości! Oto co oznacza topnieć żalem, który nie rodzi rozpaczy, ale Miłosierdzie! Oto żal, który uczy, jak rozeznawać wszystkie nasze uczucia i pragnienia w Bogu. Żal oczyszczający.

Jezus Chrystus współodczuwa z nami we wszystkich konsekwencjach grzechu na poziomie nie tylko ciała i umysłu, ale i uczuć. On całym swym umęczonym, ukrzyżowanym Sercem zamienia wszystko w Miłosierdzie, które czujemy!

Trwanie w Miłości, która jest nieskończenie większa niż jakiekolwiek uczucia, nad którymi możemy tracić kontrolę, daje wolność. Czasem to trwanie w Miłości musi iść wbrew uczuciom i to jest wolność!

Jezus Chrystus jest przy nas, gdy czujemy zazdrość, gniew, rozpacz, smutek, złość. Jeśli chcemy to zatrzymywać dla siebie, sami siebie zamęczamy. Jeśli Jemu to oddajemy, On bierze do Swojego serca całą (!) zawartość naszego serca i przebóstwia. Dlatego jest powiedziane, aby kochać Go całym sercem, a nie tylko przyjemnymi warstwami siebie, ale całością!

Wtedy my, Jego mocą, przekraczamy siebie i kochamy wbrew odczuwanej zazdrości… rozpaczy … złości… wbrew żalowi i wbrew wszelkim zranieniom! To jest możliwe z powodu ofiary z Serca Chrystusa, które na Krzyżu zostało umęczone dla naszego uzdrowienia, w każdym uczuciu! Amen.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną