Kilkanaście dni temu w Warszawie lewackie środowiska popierające aborcję przeszły ulicami miasta pod hasłem „Aborcja w obronie życia”. Na Twitterze zaraz pojawiły się propozycje kolejnych haseł budowanych w tym duchu, np.: głupota w obronie mądrości, banksterzy w obronie ubóstwa, totalitaryści w obronie demokracji, itd. Cynizm i odwracanie pojęć w pełnej krasie.
Tym razem Kłamstwo przebrało się w szaty prawdy o początku życia. Żeby tu chodziło o kolejne bajdurzenie członków Komitetu Obrony Demokracji o zagrożeniu demokracji, to można byłoby spokojnie zignorować i obśmiać spacerki. Tym razem jednak sprawa dotyczyła sprawy fundamentalnej. To już nie tylko twórczość radosna postmodernistów, ale kwestia podważania niezbywalnego prawa do życia każdego człowieka, także chorego na zespół Downa, a może zwłaszcza chorego dziecka. Łono matki pod rządami ideologii ateistycznego komunizmu i genderyzmu przestało być bezpiecznym miejscem dla poczętego dziecka.
Jak nisko upadła zachodnia cywilizacja wyrażając aprobatę dla mordowania najsłabszych? Szerzą się rozmaite dewiacje, zmieniają płeć jak rękawiczki, likwidują rodzaj męski i żeński, odlot zupełny. Wszystko to po patronatem postmarksistowskich sierot ubranych w ciuszki pseudofilozoficznych rozważania ideologów postmodernizmu. Zniszczono intelektualny porządek świata Zachodu. O spustoszeniu duchowym nawet nie wspominam.
I tak mimo kolejnych kompromitacji, kolejnych tragedii, nic do nich nie dociera. Rysują kredkami po chodniku, jak dzieci. Infantylizacja Zachodu przekracza granice absurdu. Nie docierają do nich argumenty rozumowe, nie słyszą świadectwa matek przeżywających wieloletnie traumy po podjęciu decyzji o porzuceniu i zabiciu nienarodzonego dziecka. Całe lata dyskusji, wielokrotnie powtarzane argumenty i wszystko na nic.
W tej obezwładniającej Polaków bezradności „temat” życia najbardziej bezbronnych obywateli został odsunięty na boczny tor. Funkcjonujący od początku lat 90-tych „kompromis aborcyjny” uznano za najlepszy z możliwych. I pewnie wszystko pozostało by bez zmian, gdyby nie ten płacz dziecka. Niewielu miało odwagę podnosić ten temat w ostatnich latach.
W tej apatii ogarniającej miliony Polaków zabrzmiał donośny krzyk. Dziecko przeznaczone śmierć zapłakało. Wyrwane z bezpiecznego łona matki wołało o pomoc. A wokół plecy odwróconych „lekarzy” aborterów, zagubione oczy pielęgniarek. Strach, wstyd. Dziecko poczęte wyrwane z łona matki. Dziecko wołało o życie. Krzykiem swych łez przypomniało nie tylko personelowi medycznemu, ale całej Polsce o tym, że życie należy chronić od poczęcia. Że nie wolno traktować człowieka, jak ciężaru, jak „przeszkody”.
Ten krzyk malutkiego i bezbronnego człowieka rozległ się jak huk dzwonu donośnie. W szpitalu Świętej Rodziny… to brzmi, jak bluźnierstwo. Decyzja o zbrodni, jaką jest aborcja, miała pozostać w murach tzw. szpitala. Miała pozostać, ale coś poszło inaczej niż zwykle. Życie okazało się silniejsze od kłamstwa. Wiele lat zakłamywania prawdy o życiu człowieka w jego pierwszych dniach i tygodniach istnienia legło w gruzach. To małe dziecko wypłakało prawdę o życiu. Mądre rozważania, realistyczne argumenty nie mogły przebić się do mediów, to krzyk dziecka rozerwał zasłonę milczenia.
Małe dziecko nie pozwoliło, by je wyrzucić na śmietnik. Prof. Chazan mówi, że w szpitalu doszło do kilku nawróceń. Wspomina o tym także ks. Ryszard Halwa, pallotyn, który nagłośnił to tragiczne wydarzenie m.in. na portalu „Prawy.pl”. „Tygodnik Solidarność” przeprowadził z nim interesujący wywiad.
Wygląda na to, że potrzebne było świadectwo życia, by wybudzić polskie sumienia z letargu. Mija Wielki Tydzień. Wszyscy katolicy rozważają tajemnicę męki Jezusa Chrystusa i zastanawiają się, czy potrzebna była śmierć Syna Bożego. Po co ten Krzyż, po co ta śmierć? W objawieniach św. Faustyny Kowalskiej Jezus wielokrotnie zaprasza nas do powierzenia swego życia Jedynemu Bogu. On jest Panem życia i śmierci. Nie człowiek jest stworzycielem, ale Bóg. Aborcjoniści mówią, że bronią życia… Mówią.
Ciemność zbrodni na najsłabszej istocie przypomniała nam, jak bardzo uodporniliśmy się na Prawdę. Dopiero światło Miłosierdzia Bożego pozwala nam przetrzeć oczy i na nowo spojrzeć na życie człowieka.
Krzyk przeznaczonego na śmierć dziecka obudził sumienia ludzi. Może nawet uczestników tej zbrodni. Do tej pory zabijane, rozrywane dzieci w łonach swoich matek nie mogły nic zrobić. Według różnych szacunków mówi się, że w Polsce rocznie zabijanych jest ok. 1000 dzieci. Ich płacz nie docierał do żyjących. Ich krzyk pozostawał w łonie matki. Zabija się dzieci „w trosce o matki”. Tylko „lekarze aborcjoniści” i „pielęgniarki aborcjonistki” widzą skutki swoich bezdusznych działań. Społeczeństwo zapomniało. Do dnia, w którym ten krzyk zabrzmiał. Ale teraz będzie trudniej zapomnieć.
Ciała abortowanych, czyli zabijanych dzieci, są kawałkowane, wyrzucane i spalane. Ciało ludzkie wyrzucane do spalarni. Czy nic to nam nie mówi? Wciąż mamy wątpliwości, czy to dotyka prawdziwego człowieka? Bo niby dlaczego matka i ojciec zostali okrzyknięci władcami i właścicielami życia dziecka? Jak wielka pycha ogarnęła serca kobiet i mężczyzn, którzy uznali się za stworzycieli, za panów życia i śmierci swoich dzieci?
Można zabić, bo jest chore, powiedzą. Bo jakość życia, bo szczęście, bo inne semantyczne parawany. Bo jest ciężko chore? A czy rodzice podejmujący taką decyzję są zdrowi? Co stało się z ich sumieniami, że dokonują takiego „wyboru”?
Jakie są skutki takiego myślenia możemy zaobserwować w „cywilizowanej” Holandii, Belgii, w których obecnie szaleje aborcja i eutanazja, czyli zabijanie na życzenie, dorosłych ludzi. Od niedawna także nastolatków. Do zabijania nienarodzonych już się przyzwyczaili. Dzieci milczały, nie występowały w telewizji.
Krzyk popsuł plany lewackich manipulatorów. Nie słychać w mediach zatroskanych lewicowców. Ekolodzy milczą. Życie ludzkie jest mniej warte niż życie zwierząt? Oby ten krzyk dziecka ze szpitala Świętej Rodziny naprawdę obudził Polaków.
I jeszcze jedno pytanie się nasuwa: dlaczego nie udzielono dziecku pomocy? Co robili lekarze i pielęgniarki w tym czasie, gdy ono płacząc umierało? Poszli na kawę? Zamknęli się w swoich pokojach, żeby nie słyszeć krzyku? Uciekli do domów w milczeniu? A matka? Co się z nią stanie? Czy ona słyszała przeraźliwy płacz swojego dziecka? Zostawili ją samą z umierającym dzieckiem? A co z ojcem? Przedstawiciele Instytutu Ordo Iuris zadają głośno podobne pytania. Nie wolno przemilczać tego wydarzenia, nie wolno zapomnieć o płaczu tego dziecka.
Lekarze nic już nie mogli zrobić. Gdy wyrwano dziecko z łona matki, to pewnie stali bezradni i przerażeni. Krzyk rozerwał im serca. I te serca aż do końca swych dni będą krwawić. Ten krzyż będą musieli dźwigać do końca. Podjęli taką decyzję, to była ich decyzja. Teraz każdy kolejny dzień w ich życiu będzie miał krzyk na imię. Ta świadomość nigdy ich nie opuści.
Prof. Chazan powiedział, że nie zna procedury postępowania, gdy urodzi się żywe dziecko w wyniku aborcji. Wiem dlaczego nie zna takiej procedury, bo nie ma procedury morderstwa człowieka. Tego nie da się ubrać w zakłamane semantycznie parawany. Bezradni stali i patrzyli, jak umiera człowiek. Personel uczestniczący w tym tragicznym wydarzeniu oniemiał. Czy nikt nie udzielił pomocy dziecku? Było już za późno. Dziecko chciało żyć, ale rodzice nie chcieli, żeby żyło. „Lekarze” nie chcieli, żeby żyło. Pielęgniarki nie chciały, żeby żyło. Prawo polskie nie chce, żeby poczęte chore dziecko żyło.
To polski ustawodawca ponosi główną odpowiedzialność. W pewnym sensie każdy z nas, o ile nie zrobił wszystkiego, by nie dopuścić do ogłoszenia takiego prawa. To jest nasza zbiorowa wina. Nasze polskie zaniedbanie. Nasze tchórzostwo. To bezimienne dziecko krzyknęło płaczem w nasze serca i sumienia.
Jak powiedział prof. Bogdan Chazan dla portalu Prawy.pl: „Na razie nie wiadomo, co stało się z ciałem zamordowanego dziecka, stąd nie wiadomo czy w ogóle sekcja będzie możliwa do przeprowadzenia. Nie sadzę, żeby dyrekcja szpitala chciała ukrywać ciało dziecka. Matka mogła prosić o wydanie ciała dziecka. Na obecnym etapie jednak nie ustalono, gdzie obecnie znajduje się ciało zamordowanego dziecka”. Ksiądz Ryszard Halwa, prezes Fundacji SOS Obrony Poczętego Życia, zadeklarował wszelką pomoc matce dziecka.
Obudźmy się. Ochrońmy najsłabszych. Ochrońmy każde życie od naturalnego poczęcia i do naturalnej śmierci. Nie pozwólmy, by aborcja i eutanazja były traktowane jak coś normalnego. Obchodzimy 1050 rocznicę chrztu Polski. Warto z tej okazji zmienić prawo aborcyjne. Naprawdę warto.
Felieton ukazał się w najnowszym wydaniu „Tygodnika Solidarność”