Szczególnie uchodźców w „kryzysowej sytuacji seksualnej”. Po tym, co się dzieje na europejskich granicach, w ośrodkach dla nachodźców, na ulicach europejskich miast, a szczególnie na basenach i pływalniach jest tylko jeden sposób zatrzymania obco kulturowych nierobów, bandytów i gwałcicieli.
Zasada jest bardzo prosta –strzelać, nie wpuszczać do kraju, a tych, którzy już tu wleźli po prostu kastrować. Takie wnioski się nasuwają po takich zdarzeniach, jak te z dnia 2 grudnia zeszłego roku, kiedy to na basenie w Wiedniu dziesięcioletni chłopiec został zaciągnięty do szatni i zgwałcony przez 20-letniego migranta z Iraku.
Matka dziecka, z pochodzenia Serbka, która do Austrii uciekła w czasie wojny na Bałkanach i samotnie wychowuje chłopca, nie może pogodzić się z tragedią. Opowiada, że jej syn pomimo terapii w grupie wsparcia dla ofiar jej syn każdego wieczoru płacze przed snem. Co więcej, nie jest w stanie zamknąć oczu bez silnych leków antydepresyjnych. Mówi, że wie, że choć fizyczne rany się zagoją, to rany na jego duszy mogą się nigdy nie zagoić. Dodaje przy tym, że nie chce, żeby sprawca został deportowany, lecz zamknięty w więzieniu, ponieważ słyszała, co więźniowie robią skazanym za molestowanie seksualnie dzieci.
Powiedziała: „Chcę, żeby doświadczył w więzieniu tego wszystkiego, czego napastujący seksualnie dzieci mogą doświadczyć od innych skazanych. A potem niech go deportują”. Napastnik po napaści na dziecko twierdził, że cierpiał z powodu „kryzysowej sytuacji seksualnej”. Według gazety „Kronen Zeitung” napastnik, który ma żonę i dzieci, powiedział policji, że zaatakował chłopca ze względu na bardzo silny popęd i że była to „kryzysowa sytuacja seksualna”. Przyczyną był brak seksu… od czterech miesięcy. Cóż na jego kryzysową sytuację seksualną najlepszym lekarstwem jest kastracja. Zresztą odebranie mu narzędzie przestępstwa to powinien być zaledwie pierwszy krok. Kolejnym wsadzenie 15 lat do celi z najgorszymi zwyrodnialcami, którzy zadbaliby o jego komfort. Trzecim - deportacja z odpowiednimi referencjami jako kobiety do rodzimego kraju. A współwyznawcy zajęliby się resztą.
Jak długo jeszcze będziemy tolerować agresywnych, roszczeniowych i zdziczałych seksualnie imigroli? Wychodzących z założenia, że mają prawo wziąć sobie pierwszą lepszą kobietę niemuzułmankę, dziecko, nawet zwierzę i sobie używać ile im się podoba. Przecież w islamie to nie gwałt, ponieważ wszystkie kobiety niewiernych są im dozwolone. Tak samo dzieci niewiernych. I to zarówno dziewczynki, jak i chłopcy. Zresztą w islamie nie istnieje pojęcie pedofilii (czyn pedofilski jest zdefiniowany w kodeksie karnym w naszym do 16 roku życia włącznie) - w ich kręgu kulturowym jest on nawet wpisany do prawa. Stąd problem imigrantów, którzy mają kilkunastoletnie (nawet 12-letnie) „żony”, mając z nimi już dzieci.
Co więcej, w Europie oni się czują całkowicie bezkarnie. Zamknięcie jednego, czy drugiego muzułmańskiego pedofila nie rozwiązuje problemu. Wyroki dla nich są po prostu śmieszne. Bardzo często w zawieszeniu. Dostaliby wyższy wyrok po wykorzystaniu kozy za zoofilię i molestowanie zwierząt, niż za europejskie dziecko. Także w tym przypadku obawiam się, że rządzące Europą lewactwo bardziej od ukarania tego zboczeńca byłoby skłonne zapłacić mu odszkodowanie, bo czuł dyskomfort gwałcąc zbyt ciasnego i opornego dziesięciolatka.
Tymczasem kary powinny być proste i surowe. Za zabójstwo kara śmierci i to takiej, która uniemożliwiałaby islamskie dotarcie do raju, za gwałt na dziecku - kastracja, 15 lat w celi z najgorszymi zwyrolami i deportacja do kraju pochodzenia. Za molestowanie i kradzież – obcięcie molestującej i kradnącej ręki.
Tylko takie kary docierają do zakutych łbów wyznawców Allaha. I tylko tak karzących szanują, tak więc dla zlewaczałej, zdziecinniałej i pierdołowatej Europy, która stosuje prawa człowieka wobec nieuznających tych praw dzikusów nie ma żadnej nadziei.