J 10, 11-16. "Ja jestem dobrym pasterzem"
Jezus powiedział do faryzeuszów: «Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza. Najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach.
Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz».
Oto słowo Pańskie.
Jezus Chrystus nie jest Bogiem ukrytym. On cały daje się poznawać. I to do końca. Każdemu. Rozpostarty na krzyżu mówi: patrz. Oto Ja – cały rozszyfrowany. Nie ma we Mnie nic ukrytego.
Skąd więc bierze się brak wiary w to, co On mówi?
Zawsze powód jest po stronie człowieka. Na różne sposoby zły próbuje odciągać nasze myślenie o Jezusie na boczne tory. Wypaczać je. Ale zły nie może wygrać w swojej manipulacji, chyba że na to sami pozwolimy.
Zły próbuje nam wpoić, że my jesteśmy źli, bo grzeszymy. Ale my nie jesteśmy źli z tego powodu, bo umiłowane stworzenie Boga nie ma w sobie zła! Grzech jest, to prawda, ale pomysłem złego jest myślenie, że Jezus Chrystus nie chce nas podnosić. To jest katastrofa!
Jezus Chrystus daje się poznać, On nie ma nic, co mogłoby mieć choćby pozór intrygi, czy manipulacji. Ale wielu ludzi jest podejrzliwych, ma w sobie ten strach, że Bóg chce im coś odebrać. Że chce ich ograniczyć. I takie właśnie myślenie jest dopiero więzieniem, zniewoleniem. Wtedy właśnie człowiek wybiera inne owczarnie, które są fałszywe. W których rządzą fałszywi najemnicy.
Jeśli Jezus Chrystus mówi, że musi nas przyprowadzić do Siebie, to znaczy, że to robi! Niestrudzenie!
Jeśli mówi, że będziemy słuchać Jego głosu, to znaczy że tak jest.
Słowa mówione do Ciebie i do mnie: „Będziesz słuchać Mojego głosu” są prawdziwym przekroczeniem w nas wszystkich naszych lęków i zwątpień. Taka nieskończona nadzieja jest nam dawana bezpośrednio od Jezusa Chrystusa. Kiedy? Gdzie? To proste – każdego dnia na krzyżu i w zmartwychpowstawaniu - podczas każdej Mszy Świętej!
Słuchanie głosu Chrystusa jest od razu zmartwychpowstawaniem w nas. To znaczy, że my mamy w sobie przestrzenie śmierci, konsekwencje grzechów, w te przestrzenie, na przykład w pokrzywioną uczuciowość, wnika Chrystus ukrzyżowany, nie po to abyśmy cierpieli, ale po to, abyśmy zostawiali na Jego krzyżu te nasze trudne bóle i On zmartwychwstaje w nich, w tych konkretnych miejscach naszych emocji, psychiki, duszy, w naszych zranieniach, a wraz z Nim my zmartwychwstajemy w każdym konkretnym naszym zniekształceniu. Oto czym jest słuchanie Jezusa Chrystusa. Jest od razu uzdrawianiem i powrotem do jednej, dobrej i szczęśliwej owczarni. Amen.
Katarzyna Chrzan