MEDYTACJE EWANGELICZNE Z DNIA 17 maja 2016

0
0
0
/

medytacjeMk 9, 30-37 Jezus i uczniowie Jego podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?» Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich! Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: «Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje mnie, lecz Tego, który Mnie posłał». Oto słowo Pańskie.   Co oznacza być wydanym w ręce ludzi? Dla każdego coś innego. Jest to swoiste złożenie przysięgi wierności i trwanie w niej. Ale nie o własnych siłach. Sami nie damy nigdy rady. U Boga wszystko jest możliwe, u nas nie. Mamy ograniczenia. Dlatego pierwsze, o co powinniśmy zabiegać, to szczere przylgnięcie do Tego, który nie ma żadnych ograniczeń. Dziecko – to słaby człowiek, ma w sobie tylko jedno pragnienie: być pokochanym. Dziecku to wystarcza do pełni szczęścia, pełni radości. Jeśli w głębi serca przejrzymy się sobie we wszystkich naszych nawet tych najskrytszych intencjach, zobaczymy że za wszystkimi naszymi pragnieniami stoi ostatecznie zawsze to jedno: pragnienie bycia pokochanym. To jest najprawdziwsze w nas, choć jeśli nie rozwijamy relacji z Bogiem, pragnienie to wykrzywia się i realizacja jego przechodzi w fałsz na różne sposoby. A życie jest proste – szczęśliwe życie, to oddawanie się w ręce ludzi. W każdym momencie życia i u każdego z nas ludzi – oznacza to zupełnie coś innego. Niejednokrotnie oznacza to trwanie w relacjach na przekór własnym odczuciom. Czasem oznacza to gwałtowną zmianę, a niekiedy zwykłe ciche wytrzymywanie przy kimś. Jedno jest pewne, im bliżej ktoś żyje przy Bogu, tym mocniej staje się dla innych kimś, kto Boga w sobie niesie. Jest się dziecięcym, ale nie infantylnym! A obcowanie z takimi ludźmi to prawdziwa radość, bo takie jest właśnie przyjmowanie Boga – czysta radość, nawet wtedy, gdy tkwi się w samym centrum burzy zawikłanych spraw. Katarzyna Chrzan

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną