Na ulicach Warszawy wiosna. A wraz z nią co 2 metry goła, no może z dwoma pasemkami materiału zasłaniającymi szczegóły, kobieta. Na każdym niemal przystanku, przy każdej witrynie sklepowej, na co drugim bloku.
Głowy panów mimowolnie skręcają w kierunku roznegliżowanej modelki. Trudno się dziwić, w końcu reklama tak zrobiona, by przykuwała wzrok.
Co się zmieniło, że aktualnie firmy reklamowe nie obawiają się zamieszczać zdjęć, które normalnie nazywane były pornografią? Nie różnią się one wcale od tych zamieszczanych w pornograficznych pisemkach. Wielka afera, gdy znajdzie się jakieś „złoża” filmów pornografii dziecięcej etc. a tu zero reakcji? W kulturze negliżu coraz trudniej funkcjonować normalnym, skromnym mężczyznom - nie mają oni już właściwie gdzie odwrócić wzroku.
Obłudne przepisy pozwalają firmą reklamowym zamieszczać w 99 procentach odsłonięte ciała kobiece na powierzchniach wielkości ściany wieżowca, bo są tam też stroje kąpielowe?- co za przekłamanie.
Dziwię się, że nikt nie zawalczy tu o godność kobiety. Za pieniążki pozwala się sprowadzać jej ciało do przedmiotu. Może by się tak wielkie samozwańcze obrończynie zwane feministkami pofatygowały, by jakoś racjonalnie zadbać o prawdziwy interes i godność kobiet? Może zorganizowałyby chociażby najmniejszą akcję bojkotu firm odpowiedzialnych za poniższe obrażające nas wszystkich zdjęcia?
I choć z początkiem czerwca część tych plakatów już zdjęto, to warto zacząć coś robić, by nie pojawiły się znów jak grzyby po deszczu, a te, które nadal rażą po oczach, jak najszybciej zniknęły.
Nie życzę sobie, by kobietę sprowadzano jedynie do cielesności, a takie widoki narzucano mi i moim bliskim.
Fot. Anna Woźniakowska