Libia nie zezwoli na zagraniczną interwencję na swoim terytorium
Premier Libii wykluczył możliwość zezwolenia na międzynarodową interwencję militarną, mającą w założeniach walkę z terrorystami z Daesh. Decyzję taką podjął mimo trudności w pokonaniu bojowników Państwa Islamskiego.
- To prawda, że potrzebujemy pomocy od międzynarodowej społeczności w naszej walce przeciwko terroryzmowi, i prawdą jest, że co nieco już otrzymaliśmy – powiedział Fayez al-Sarraj w opublikowanym w niedzielę wywiadzie udzielonym francuskiemu tygodnikowi „Le Journal du Dimanche”.
- Jednakże nie mówimy tu o międzynarodowej interwencji – dodał, zaznaczając, iż zagraniczne oddziały na libijskiej ziemi mogłyby urazić narodową dumę i zadziałać „wbrew naszym zasadom”. - Zamiast tego potrzebujemy raczej zdjęć satelitarnych, wywiadowczych, pomocy technicznej..., nie zaś bombardowań – wskazywał.
Sarraj podkreślił, iż „kompletne zwycięstwo nad Daesh w Syrcie jest blisko”. - Wierzymy, że ta wojna z terroryzmem pozwoli na zjednoczenie Libii. Jednakże będzie ona długa. I międzynarodowa społeczność zdaje sobie z tego sprawę – skonstatował.
Sytuacja w Libii jest o tyle trudna, że od 2014 roku, kiedy to Khalifa Ghweil i proklamowany przez niego rząd przejął kontrolę nad stolicą, Trypolisem, wspierany przez grupy milicji, zmuszając uznany na arenie międzynarodowej rząd do przeniesienia się do położonego na wschodzie kraju Tobruku.
Obydwa rządy doszły do porozumienia i w grudniu zeszłego roku, po wielomiesięcznych negocjacjach z pomocą ONZ stworzyły rząd jedności narodowej.
Źródło: Press TV
Źródło: prawy.pl