Emeryci, geje, Niemcy i antyklerykałowie oraz postulaty eliminacji zwolenników PiS

0
0
0
/

prawy.pl_images_nowe_rozne_a_z_b_bodakowskiMarsze KOD to największe zloty emerytów w Polsce. O ich stosunku do wartości takich jak demokracja i pluralizm polityczny świadczą hasła niesione przez uczestników marszu KOD, w tym i te nawołujące do eksterminacji zwolenników PiS - „pozamiatać kacze łajno, z nimi nie wolno dyskutować ich trzeba eliminować!". Nie dziwię się emerytom licznie przybywającym na demonstracje KOD, sam lubię chodzić na manifestacje. Jest to doskonała okazja do spotkania znajomych, wspólnych spacerów i prezentacji swoich poglądów. Jednak przykład demonstrantów z KOD pokazuje, że trzeba czasami zachować kontrolę nad manifestowaniem dobrego samopoczucia, by nie popaść w śmieszność. Dla niektórych uczestników marszu KOD demonstracje antyPiS są doskonałą okazją do zdobycia autografów swoich idoli. Łowczyni autografów przebrana za polską flagę ze stroikiem na głowie i transparentem „czekam na autograf prezydencie, mamy wspólne zdjęcie, niech pan się zmiłuje i podpisu nie żałuje" czatowała na Aleksandra Kwaśniewskiego. Prócz emerytów na marszu KOD byli też geje i lesbijki, antyklerykałowie, fani Bolka z transparentem „Lech Wałęsa to bohater naszej wolności", oraz motocykliści (jeden z nich na moje pytanie o ocenę „Nocnych Wilków" powiedział, że to strasznie fajne chłopaki i pił z nimi wódkę). Marsze KOD są dla przeciwników PiS doskonałą okazją do szczerego zamanifestowania swojej tożsamości. Zwolennicy KOD na swoich koszulkach deklarują się jako „pełniący obowiązki Polaka", „najgorszy sort Polaka", „jestem komunistą i złodziejem", „polskojęzyczny animalny lewak gorszego sortu". Nie jest to na pewno wyśmianie narracji PiS o KOD, bo nigdy nie widziałem by na demonstracjach PiS czy narodowców ktokolwiek wyśmiewał narrację Gazety Wyborczej i TVN odnośnie do zwolenników PiS czy narodowców, nosząc koszulki z napisami „faszysta", „nazista" czy „antysemita". Normalni ludzie noszą koszulki, które są manifestacją ich tożsamości, a nie takie z inwektywami swoich przeciwników (wolnościowcy naszą koszulki z napisem KORWiN, narodowcy z Dmowskim, a zwolennicy PiS z logo „Gazety Polskiej"). Niektórzy z demonstrantów mieli też koszulki wyrażające ich przywiązanie do satanizmu (z mordą diabła i napisem po angielsku „bóg jest zajęty, czym mogę pomóc?"), inni demonstrowali swoje pochodzenie etniczne plakatami w stylu „przyjechałam to z Rosji wiele lat temu...". Marsz KOD był też dla feministek pretekstem do zamanifestowania swoich głębokich idei transparentem „wolny balkon na wybiegu". Kiedyś myślałem, że takimi plakatami ktoś robi sobie żarty. Jednak po wielokrotnym zapytaniu feministek, czy one tak na poważnie, zdałem sobie sprawę, że tak, one tak na poważnie. Na marszu KOD przybyła delegacja Niemców w ramach bratniej pomocy z hasłem „Niemcy was wspierają" wskazującym, komu na rękę są ekscesy KOD. Bardzo rozbawiła mnie chciwość Czerskiej - na marszu egzemplarze Gazety Wyborczej były sprzedawane, chyba tylko by szerzyć stereotyp o chciwości Żydów. Na demonstracjach patriotycznych egzemplarze „Naszego Dziennika" czy „Myśli konserwatywnej" są rozdawane za darmo. Symboliczne było miejsce, z którego wyruszał marsz. W PRL plac, z którego wymaszerowali zwolennicy KOD, nazywał się placem Feliksa Dzierżyńskiego założyciela sowieckiej bezpieki, naprzeciwko zgromadzonych znajduje się wieżowiec, w którym ma mieścić się jedna z warszawskich synagog, a za wieżowcem budynek Żydowskiego Instytutu Historycznego (kojarzonego z antypolskimi wypowiedziami osób związanych z instytutem), więc miejsce protestu pewnie było znane zwolennikom KOD. Zwolennicy KOD zgromadzili się w cieniu błękitnego wieżowca, który w warszawskiej miejskiej legendzie miał być przeklęty przez rabina. W okresie PRL i III RP szkielet niedokończonego wieżowca przy Placu Feliksa Dzierżyńskiego przez wiele lat straszył mieszkańców stolicy. Wieżowiec stanął w miejscu wybudowanej w 1878 roku wielkiej synagogi na placu Tłomackie. Miała ona 2000 miejsc siedzących i 1100 stojących dla Żydów, i 1000 na galerii dla Żydówek (judaizm dyskryminuje kobiety w dostępie do synagogi). 16 maja 1943 Jürgen Stroop w ramach likwidacji getta warszawskiego osobiście wysadził budynek Po wojnie przygotowanie budowy biurowca trwała 20 lat, a sama budowa 23. Tak długa budowa miała mieć związek z klątwą rabina – rozpoczęto ją pod koniec lat 60. Pewne jest, że sprzeciw organizacji żydowskich zablokował budowę w 1978 roku. W wyniku protestu prawie ukończony wieżowiec przez dekadę opustoszały niszczał. Klątwa miała zostać z budynku zdjęta przez rabinów w 1991 roku.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną