Zaczęła obowiązywać uchwalona 20 maja nowelizacja ustawy o udzielaniu ochrony cudzoziemcom. Ma ona zwiększyć bezpieczeństwo Polski.
Zmiana dostosowuje przepisy krajowe do decyzji Rady Unii Europejskiej z września 2015 roku. Zgodnie z nią - w ramach unijnych programów relokacji uchodźców - w latach 2016-2017 do krajów UE ma trafić 160 tys. osób z Grecji i Włoch. To do tych krajów napłynęła większość spośród ponad miliona migrantów, którzy przybyli do Europy w 2015 roku. Polska w ciągu dwóch lat ma przyjąć ok. siedem tys. osób.
W związku z tym ustawa wprowadziła wydłużony termin przewidziany na przekazanie przez komendanta głównego policji, komendanta głównego Straży Granicznej lub szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego informacji Szefowi Urzędu do Spraw Cudzoziemców, czy wjazd cudzoziemca na terytorium Polski może stanowić zagrożenie "dla obronności lub bezpieczeństwa państwa lub ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego".
Zgodnie z dotychczas obowiązującymi przepisami organy te miały na to siedem dni. Teraz okres ten wydłużył się do 45 dni, z możliwością dalszego przedłużenia o kolejne 14 dni (ale nie więcej), jeśli sytuacja jest szczególna.
MSWiA wskazywało, że zmiany te mają przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa państwa w związku z wykonywaniem zadań w zakresie relokacji lub przesiedleń cudzoziemców. Zdaniem resortu, "wydłużenie terminu jest zasadne, gdyż 7-dniowy może nie gwarantować rzetelnego zebrania informacji". Rząd przyjął propozycję takich zmian w drugiej połowie lutego.
Zgodnie z nowelizacją w przypadku, gdy przynajmniej jeden z uprawnionych organów poinformuje szefa UdSC, że wjazd danego cudzoziemca na terytorium Polski i jego pobyt w kraju mogą stanowić zagrożenie dla obronności lub bezpieczeństwa państwa, nie może on zostać zakwalifikowany do przesiedlenia lub relokacji.
W przepisach zrezygnowano z przewidzianego wcześniej domniemania, iż w razie braku informacji uważa się, że wjazd cudzoziemca i jego pobyt w Polsce nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa lub ochrony porządku publicznego. Regulacja nakłada bowiem obowiązek wypowiedzenia się organów, do których zwróci się szef UdSC.
Nowe przepisy wywołały falę kontrowersji. Opozycja i środowiska wolnościowe zarzucały rządowi PiS łamanie praw obywatelskich i zwiększenie ingerencji w sferę prywatności.