Podatek od sieci handlowych - został tylko podpis prezydenta

0
0
0
/

images_nowe_stories_media_felietonisci_kuzmiuk_zbigniew1W ostatni piątek Senat głosami senatorów Prawa i Sprawiedliwości (56 za, 22 przeciw, 2 wstrzymujące) przyjął bez poprawek tzw. podatek od sprzedaży detalicznej, co oznacza, że teraz ustawa czeka już tylko na podpis prezydenta. Przypomnijmy, że na początku lipca także głosami posłów Prawa i Sprawiedliwości (234 głosów za) i sprzeciwie opozycji 207 przeciw (131 posłów PO, 30 posłów Nowoczesnej, 28 posłów Kukiz15 i 16 posłów PSL) oraz przy 2 głosach wstrzymujących, tę rządową ustawę przyjął Sejm. Po podpisie prezydenta, ponieważ ustawa ma 30 dniowe vacatio legis, wejdzie w życie od 1 września tego roku i w ten sposób wielkie sieci handlowe już przez ostatni kwartał tego roku, dodatkowo będą się składały na wpływy do polskiego budżetu. Wcześniej rząd premier Beaty Szydło zdecydował o przyjęciu skali progresywnej tego podatku składającej się z dwóch stawek: 0,8% wartości obrotu od przychodu pomiędzy 17 mln zł, a 170 mln zł miesięcznie i 1,4% wartości obrotu od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie (oznacza to, że przychody poniżej 17 mln zł miesięcznie, a więc 204 mln zł rocznie, nie podlegają temu podatkowi). Ważnym rozwiązaniem przyjętym przez Radę Ministrów jest to, że wspomniany przychód dotyczy tylko sprzedaży detalicznej (a więc sprzedaży na rzecz osób fizycznych nie prowadzących działalności gospodarczej oraz rolników ryczałtowych), przy czym przychód nie będzie obejmował wartości podatku należnego VAT (czyli opodatkowana będzie wartość sprzedaży netto, bez podatku VAT). Przypomnijmy także, że nowe obciążenie podatkowe ma na celu zdaniem rządu, oprócz przyniesienia dodatkowych dochodów podatkowych do budżetu, także wyrównanie szans pomiędzy wielkimi sieciami i sieciami dyskontów, a mniejszymi przedsiębiorstwami handlowymi, a także wsparcie dla rodzimych producentów żywności, którzy sprzedają swoje produkty głównie w lokalnych sklepach małych i średnich przedsiębiorstw. Podatek ma również na celu doprowadzenie do efektywnego opodatkowania sieci wielkopowierzchniowych, które unikają pełnego opodatkowania w Polsce, transferując część zysków za granicę, a w konsekwencji powstrzymania ekspansji sklepów dyskontowych i wielkich zagranicznych sieci sklepowych. Bowiem jeszcze w 2008 sklepy małoformatowe w Polsce stanowiły jeszcze 51% wszystkich placówek handlowych, a według szacunków na koniec 2015 roku tego rodzaju sklepy stanowiły już tylko 37% wszystkich sklepów. Konsultacje dotyczące ostatecznego kształtu projektu ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej trwały bardzo długo, ponad pół roku, ponieważ rząd chciał aby to obciążenie było wprowadzane w porozumieniu z przedsiębiorcami zajmującymi się w Polsce działalnością handlową. Większość zgłaszanych przez to środowisko postulatów zostało do tej pory przez rząd uwzględnionych, między innymi rozstrzygnięto na korzyść handlowców problem sklepów franczyzowych, wszystkie w których nie ma powiązania kapitałowego z franczyzodawcą, zostały wyłączone ze wspólnego opodatkowania tym podatkiem i będą podlegały opodatkowaniu jako odrębne podmioty, zrezygnowano także z dodatkowego opodatkowania handlu w niedzielę, wreszcie wprowadzono wysoka kwotę wolną od podatku (do 204 mln obrotu rocznie), co oznacza, że większość sklepów małych i średnich przedsiębiorców będzie z tego podatku zwolniona. W tym roku rząd spodziewa się około 0,5 mld zł dodatkowych wpływów budżetowych z tytułu tego podatku, wpływy całoroczne zostały w związku z tym oszacowane na blisko 2 mld zł. Należy się spodziewać ingerencji Komisji Europejskiej w sprawie tego podatku, ponieważ kiedy wejdzie on już w życie organizacje reprezentujące zagraniczne sieci handlowe już zapowiedziały złożenie stosownej skargi, co tylko potwierdza, że skoro nie udało się im zablokować tego podatku w Polsce, będą próbowały to zrobić na poziomie unijnym.  

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną