Sprawcy „moralnego molestowania”
Zastanawiam się, jak długo zło-czyniący (złoczyńcy?, nikczemnicy?, okrutnicy?,„złoczeńcy?” - tu można wymienić wiele określeń, łącznie z archaicznymi – przyp. M.C.) są w stanie udźwignąć albo podwójne życie (niektórzy wielokrotne), albo codzienną świadomość (od przebudzenia po ostatnią chwilę przed zaśnięciem&przez sen), że niszczą, krzywdzą, molestują, szargają, gwałcą i mordują.
Dla krzywdziciela rzecz o Narcyzie to tylko głupia bajeczka o tysiącu rozwiązaniach. Aborcja ( lub zachęcanie do niej), porzucenie, zadręczenie, kradzież dorobku, donosicielstwo, eutanazja w białych rękawiczkach, odebranie rodowej siedziby (jak to było po wielokroć na Kresach), wpędzenie ofiary w ciężką chorobę albo nakłanianie do samobójstwa to tylko kilka przykładów w kruchej ramce felietonu.
Krzywdziciel żyje ponoć w przekonaniu, że jego własne „dobro” jest jedyną racją i uzasadnieniem niszczenia godności drugiego człowieka.
W swoich własnych oczach stał się tylko zranionym wróbelkiem, niedocenianym geniuszem, a w życiu nie pomyślałby o sobie „bestia w ludzkim ciele”, „potwór”, „oprawca”. Przy wyolbrzymionym poczuciu własnej wartości, które może uczynić z niego „bożka bezstresowej realizacji w Erze Wodnika” będzie niszczył każdego, kto odważy mu się sprzeciwić, czy to dorosły, czy dziecko.
Przekonany, że świat się musi kręcić wyłącznie wokół niego dłuuugo kręci sznur zadręczania.
A kiedy istota udręczona targnie się na własne życie albo będzie do niej z uśmiechem strzelał w imię porachunków historycznych lub „drobnosąsiedzkich” i tak rozgłosi, że sama sobie winna, a jemu nic do tego.
Jeśli drugie „ludzkie coś” (w drugim człowieku człowieczeństwa nie widzi wcale) może mu się na coś przydać, jest dlań miły, sympatyczny, a nawet „lepki”. U narcystycznego krzywdziciela obsesyjna fascynacja agresją, zadawaniem bólu - fizycznego, i psychicznego, prześladowanie, odbieranie dobrego imienia i godności wszelkimi sposobami, wyrafinowane formy manipulacji to nic innego, jak duże oraz małe narzędzia terroru. Często kreuje siebie na ofiarę losu, której pomóc trzeba priorytetowo. Może też być złodziejem pomysłu, dorobku, posługiwać się dobrami materialnymi należącymi do drugiej osoby. Pogarda i nienawiść odbierają mu rozum.
Ma wiele masek – potrafi nakładać kilka jednocześnie nawet podczas strzelaniny w Berlinie, Paryżu, Nicei, Brukseli, czy w życiu prywatnym lub zawodowym w Bąbolewie Dużym.
Bynajmniej lektura „Anatomii ludzkiej destrukcyjności” nie wyczerpie podstawowych wątków zła, z których korzysta dla osiągnięciu celu.
Nie wolno złu ulec poprzez bezczynne przypatrywanie się jego eskalacji. Skrzywdzony czuje rozsadzający go imperatyw do uczuciowej zemsty, ale o losie sprawcy „moralnego molestowania” (modne we Francji od kilku lat określenie okazało się przerażająco trafne) zadecyduje Bóg. „Do mnie należy pomsta. Ja wymuszę zapłatę – mówi Pan.”
W tym oszalałym ze zła świecie nam pozostaje tylko czynienie dobra. Nawet jeśli potwór/ potwory wyrządził/y swej ofierze/ ofiarom potworne zło.
Dobro, dobro, dobro – na przekór wszystkiemu.
Źródło: prawy.pl