Syria: Rebelianci odrzucają pokój
Czołowa emigracyjna struktura aspirująca do reprezentowania ugrupowań walczących z syryjskim rządem nie chce brać udziału w rozmowach pokojowych. Jednocześnie doszło do krwawych zamachów w Damaszku mającymi być jak się zdaje próbą sabotażu chemicznego rozbrojenia kraju jakie dokonuje się właśnie przy pełnej współpracy syryjskich władz.
W niedzielę w Damaszku około godziny 18 doszło do zdetonowania dwóch ładunków wybuchowych umieszczonych w samochodach prowadzonych przez zamachowców-samobójców. Oba wybuchy nastąpiły w pobliżu obiektów państwowego radia i telewizji. Według telewizji RT zginęli dwaj strażnicy czego nie potwierdziła agencja SANA. Niezidentyfikowani jeszcze dokładnie terroryści w zamieszczonym w internecie nagraniu zapowiadali ataki na syryjską TV, którą zidentyfikowali jako wroga. Ostrzegali także ludność przed przebywaniem w pobliżu wojskowych i policyjnych posterunków zapowiadając dalszy ciąg kampanii terrorystycznej w postaci podkładania bomb lub ostrzału moździerzowego, co zapowiadali w piątek członkowie tak zwanej „Wolnej Armii Syrii”.
O tym, że nie są to czcze pogróżki udowadniają kolejne zamachy. Także w niedzielę doszło do eksplozji bomby w pobliżu Four Season Hotel gdzie mieszkają inspektorzy ONZ i Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) . Jak do tej pory inspektorzy gruntownie przebadali jeden ze składów zaś w najbliższym czasie mają odwiedzić 20 kolejnych. W czwartek przewodniczący OPCW Turek Ahmet Uzumcu chwalił gospodarzy – „Współpraca była dość konstruktywna i powiedziałbym, że syryjskie władze były chętne do współpracy”. „Jeśli będziemy mogli zapewnić sobie współpracę wszystkich stron konfliktu i uda się ustanowić tymczasowe rozejmy, myślę że cele da się osiągnąć” podkreślał Uzumcu.
Analityk Manuel Oschesereiter ocenił, że „atak na inspektorów ONZ niesie zysk dla strony rebeliantów, bo w ich interesie jest aby praca inspektorów nie przebiegała prawidłowo”. W istocie jeszcze w dniu zawarcia porozumienia w sprawie rozbrojenia chemicznego dowódcy antyrządowych bojówek deklarowali, że nie zamierzają współdziałać w jego realizacji. Nie należy się spodziewać zmiany tego nastawienia.
Bomba na targu
Do najbardziej krwawego zamachu doszło jednak na północy kraju. Bomba wybuchła wczoraj przed południem na zatłoczonym targu w miasteczku Darkusz w prowincji Idlib, niedaleko tureckiej granicy. Miasto znajduje się pod kontrolą rebeliantów i było już areną ich wzajemnych walk. Ze względu na strategiczne położenie pozwalające na kontrolę szmuglu zaopatrzenia, ludzi i broni z Turcji jest ono łakomym kąskiem dla bojówek. Ostatni atak terrorystyczny kosztował życie 27 osób. Jak na razie nikt nie wziął na siebie odpowiedzialności za ten zamach.
W niedzielę doszło także do porwania sześciu pracowników Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Doszło do niego w czasie powrotu konwoju organizacji z miasta Idlib gdzie dostarczyła żywność i środki medyczne dla ludności w dzielnicach miasta opanowanych przez antyrządowe bojówki. Już kilka kilometrów za miastem na drodze do Damaszku konwój został zaatakowany przez nieznanych bojówkarzy, obstawa złożona z członków tak zwanej „Wolnej Armii Syrii” uciekła.
Porwanie wolontariuszy MCK musiało przykuć uwagę mediów. Nie można jednak zapominać, że porwania to codzienność na obszarach opanowanych przez bojówkarzy. Dość wspomnieć, że w sąsiedztwie Idlib dżihadyści uprowadzili w czwartek autobus z 45 pasażerami w tym kobietami i dziećmi.
Tymczasem syryjskie Ministerstwo Spraw Społecznych właśnie w porozumieniu z MCK zdołało w zeszłym tygodniu ewakuować z miasta Medamah dzieci i małżonki mężczyzn porwanych tam przez „rebeliantów”. Stało się to możliwe wskutek utworzenia specjalnego korytarza ewakuacyjnego przez żołnierzy Syryjskiej Armii Arabskiej.
Jednak atak przeciw rządowi Syrii i jej mieszkańcom jest prowadzony nie tylko przy pomocy bomb i pocisków. Jak podało Europejskiej Centrum Analiz Geopolitycznym za syryjskim portalem Thawra według Centralnego Banku Syrii jest ona zalewana wielką liczbą fałszowanych funtów syryjskich co ma dodatkowo zdestabilizować gospodarkę i tak zrujnowaną przez 2,5-letni konflikt. W czwartek policja aresztowała w Damaszku niejakiego Hamdiego al-Khatiba, jednego z bossów czarnego rynku walutowego.
Wczoraj siły bezpieczeństwa przejęły także 57 tys. dolarów oraz 10,5 mln funtów syryjskich oraz kilogram złota w al-Jamilyeh w sąsiedztwie Aleppo. Odnalezienie takich kwot w niewielkiej miejscowości ilustruje, że rzekomo spontaniczna „rewolucja” to w rzeczywistości przygotowana i wspierana z zewnątrz wojna przeciw państwu syryjskiemu.
Deklaracje i gry
Jednocześnie mocarstwa już prowadzą grę wokół konferencji pokojowej określanej roboczym terminem „Genewa-2” która po trójstronnych ustaleniach Damaszku Moskwy i Waszyngtonu została zaplanowana na połowę przyszłego miesiąca. Wczoraj sekretarz stanu USA Kerry na spotkaniu z wysłannikiem ONZ i Ligi Arabskiej do Syrii Brahimim mówił o że celem konferencji powinno być powołanie „rządu przejściowego tak szybko jak to tylko będzie możliwe” dodając, że wierzy iż „prezydent al-Asad stracił niezbędną legitymację”. Źle to wróży wysiłkom pokojowym bowiem jak widać Amerykanie miast dążyć do jak najszybszego zatrzymania przelewu krwi znów usiłują ingerować w wewnętrzną politykę suwerennej Syryjskiej Republiki Arabskiej nie wyrzekając się celu w postaci tak czy inaczej przeprowadzonej „zmiany reżimu”.
Ze sztywnym stanowiskiem Waszyngtonu współgra sabotaż wysiłków pokojowych przez uzależnioną od niego Narodową Koalicję na Rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych, która po raz kolejny zadeklarowała, że nie zamierza przystąpić do żadnych negocjacji. Organizacja ta została powołana do życia w listopadzie zeszłego roku w Dosze, stolicy jednego z głównych sponsorów „rebelii” Kataru. Powstała pod naciskiem przede wszystkim USA, którym nie odpowiadał skład poprzedniej emigracyjnej organizacji uzurpującej sobie prawo do występowania w imieniu Syryjczyków tak zwanej „Syryjskiej Rady Narodowej”.
Trudno wierzyć by swoje stanowisko „Narodowa Koalicja” mogła utrzymywać (od maja!) wbrew Waszyngtonowi i należy je raczej uznać za część amerykańskiej strategii. Podkreślić trzeba, że od owej rzekomo „narodowej” koalicji odżegnali się pod koniec ubiegłego miesiąca nie tylko stanowiący najsilniejszą frakcję buntu dżihadyści ale nawet wielu dowódców tak zwanej „Wolnej Armii Syrii”, kreowanych do niedawna przez media na „prozachodnich” i „umiarkowanych”. Tymczasem w ostatni weekend aż w 27 krajach odbywały się demonstracje sprzeciwu wobec polityki Waszyngtonu w sprawie Syrii.
Stanowisko Kurdów
Tymczasem Narodowa Inicjatywa Kurdów Syryjskich zdecydowanie potępiła w piątek działania marginalnych działaczy kurdyjskich, którzy niedawno zdecydowali się na spotkanie z reprezentantami Partii Sprawiedliwości i Rozwoju rządzącej Turcją. Liderzy Inicjatywy uznali to za „cios w plecy” dla sprawy kurdyjskiej.
Organizacja ta wielokrotnie potępiała naruszanie przez Turcję suwerenności Syrii w tym oświadczenie tureckiego premiera Erdogana o możliwości militarnej interwencji jego kraju na obszarach zamieszkanych przez syryjskich Kurdów właśnie. Liderzy Inicjatywy skonstatowali „agresywną postawę” Turków wobec syryjskiego „ludu, państwa, władz od samego początku kryzysu”, zaopatrujących przecież buntowników w broń, zapewniających schronienie i wolny przepływ ochotników do bojówek w celu realizacji w Syrii „modelu Bengazi” (w którym rozpoczęła się zbrojna akcja jaka doprowadziła do obalenia i zamordowania pułkownika Kadafiego). Inicjatywa potępiła imperialne „otomańskie marzenia” Erdogana.
Narodowa Inicjatywa Kurdów Syryjskich to organizacja wspierająca legalne władze państwa, w którym szuka obrony przed dżihadystami, którzy w ciągu lata wtargnęli w do północnej, zamieszkanej przez Kurdów części kraju, dopuszczając się brutalnych ataków przeciw tej społeczności. Liderem Inicjatywy jest Omar Ossi deputowany syryjskiego parlamentu opowiadający się za samorządnością Kurdów w ramach Syrii. Według Ossiego 80 proc. Kurdów syryjskich popiera właśnie takie rozwiązanie. Według jego wypowiedzi prezydent irackiego autonomicznego Kurdystanu również zadeklarował w zeszłym roku poparcie dla takiej formy rozwiązania postulatów syryjskich Kurdów.
Na polu bitwy
Tymczasem u schyłku września na północy kraju trwały nie tylko starcia między poszczególnymi frakcjami rebelii, ale także nimi a oddziałami kurdyjskich Oddziałów Samoobrony Ludowej, które na przykład w wiosce Tal Abyad zdołały wyeliminować 83 bojówkarzy Dżabhat Al-Nusra. Wśród zabitych zidentyfikowano przybyszy z Tunezji i Libii.
Od piątku Syryjska Armia Arabska prowadzi intensywne operacje w obszarach wokół Damaszku i Aleppo wokół których opanowała szereg miejscowości. W stolicy wojsko odkryło i zajęło oświetlany elektrycznie około 70-metrowy tunel w którym bojówkarze zgromadzili broń, amunicję, mundury, ładunki wybuchowe i środki medyczne. Do soboty armia zajęła ponad 40 wiosek na strategicznej trasie Hama-Aleppo tym samym zabezpieczając ostatecznie swoje pozycje w tym ostatnim, kluczowym dla dalszego przebiegu konfliktu mieście. W czwartek w Homs rozbijając bojówki żołnierze przejęli od nich duże ilości uzbrojenie i amunicji izraelskiej produkcji zaś wczoraj w okolicy tego miasta zlikwidowano używaną przez buntowników wyrzutnię rakiet. Wojsko opanowało już praktycznie sytuację w całej prowincji Latakia.
Według rządzącej w Syrii partii BAAS w konflikcie jaki zgotowały temu krajowi siły zewnętrzne od początku tego roku zginęło już 31 tys. antypaństwowych bojówkarzy. W obronie tego państwa i społeczeństwa poległo zaś około 20 tys. żołnierzy Syryjskiej Armii Arabskiej.
Karol Kaźmierczak
fot. sxc.hu
Źródło: prawy.pl