Na Zachodzie Europy coraz więcej państw domaga się prawa do eutanazji. Rajem dla eutanazistów jest Belgia i Holandia. Tam bez problemów pozbywa się ze swojego otoczenia ludzi chorych i starych. Zgodnie z holenderskim i belgijskim prawem, ofiarami eutanazji mogą być nieuleczalnie chorzy, „niewyobrażalnie cierpiący fizycznie lub psychicznie” Również ci, którzy są już znużeni życiem, cierpiący na depresję. Eutanazji mogą być poddane również dzieci. W Holandii powyżej 12 roku życia, a w Belgii bez ograniczeń wiekowych.
Od roku w Holandii trwają badania, aby na wzór swego sąsiada skasować kryterium wieku wśród dzieci. W obu tych krajach można zabić dzieci po urodzeniu, jeżeli są niepełnosprawne, a ich wady „obniżą jakość ich życia”, lub urodziły się chore i nie rokują długiego życia. W Norwegii rząd proponuje, aby matki będące w bliźniaczych ciążach mogły wybrać dziecko, które ma się urodzić, a drugie skazać na śmierć.
W Belgii w 2014 roku wprowadzono prawo dające możliwość zabicia ciężko chorego dziecka, jeżeli tylko rodzice wyrażą na to zgodę. Niedawno tak skończył swoje ziemskie bytowanie siedemnastoletni ciężko chory chłopak. Był to pierwszy wypadek dziecięcej eutanazji w tym kraju. Na razie taka procedura budzi szok, ale już wkrótce Belgowie oswoją się z nią i proceder uśmiercania chorych dzieci stanie się czymś naturalnym.
Wachlarz osób kwalifikujących się do eutanazji jest bardzo szeroki. Kryteria dość mgliste. Co to znaczy, że ktoś cierpi „niewyobrażalnie fizycznie lub psychicznie”? Kto wyznacza granicę takiego cierpienia. Dla jednego lekarza granica może być inna niż dla drugiego. Otwiera się szerokie pole możliwości dla nadużyć, nadinterpretacji.
A ci znużeni życiem i walczący z depresją? W życiu każdego człowieka istnieją chwile, w których jest znużony życiem, ma wszystkiego dosyć, znajduje się w tzw. psychicznym dołku. Zamiast pomóc mu przezwyciężyć podobne stany, namawia się go do eutanazji? W krajach Beneluksu zdarzały się wypadki, że zabito kobietę, która cierpiała na uciążliwe szumy w uszach, dwóch głuchych braci, zmagających się z pogarszającym stanem wzroku, ofiarę seksualnych molestowań, którą w ten sposób wykorzystał leczący ją psychiatra. Widać wyraźnie, jak szybko ucieka się do ostatecznej decyzji, jaką jest odebranie życia człowiekowi. Szybki zastrzyk i po wszystkim. Nie ma kłopotu, zawracania sobie głowy z psychoterapią, z pochyleniem się nad problemem drugiego człowieka, z udzieleniem mu moralnego wsparcia.
Z dobrodziejstw „dobrej śmierci” mogą skorzystać chorzy, będący w stanie wegetatywnym, ofiary wypadków, u których mózg doznał tak rozległych uszkodzeń, że jego rokowania co do normalnego życia są równe zeru. To tyle, jeżeli chodzi o obowiązujące prawo do eutanazji. Nie oznacza to jednak, że bioetycy są nim usatysfakcjonowani, dlatego nieustannie dążą do poszerzenia pola dla „dobrej śmierci”. Nie widzą nic nagannego w zabiciu jednego człowieka, aby móc ratować życie innemu. Taka, ich zdaniem, powinna być procedura stosowana wobec osób będących w stanie wegetatywnym. Byliby oni dawcami potrzebnych do przeszczepu organów. I znów szerokie pole dla nadużyć.
W myśl zasady zwolenników eutanazji, nasze życie tu na tym świecie powinno być nastawione na to, aby nam było dobrze. Chcemy spokojnie żyć , z dala od cierpień, jakichkolwiek dylematów moralnych. Nie chcemy marnować sobie życia na opiekę ciężko chorych naszych bliskich. Życie jest krótkie i szkoda go na doglądanie ciężko chorej matki, ojca, męża, żony, czy dziecka. Nie zastanawiamy się, że kiedyś tak samo z nami postąpią. Nie ma bezrefleksyjnego życie bez cierpienia. Dążymy do czegoś, co jest utopią. I z takim bagażem pójdziemy na tamtą stronę?
Twierdzenie, że naszego społeczeństwa eutanazja nie dotyczy, jest chowaniem głowy w piasek. Coraz częściej dochodzą do głosu zwolennicy „dobrej śmierci”. W sobotę poprzedzającą dzień Wszystkich Świętych w programie „Studio Polska” odbyła się debata poświęcona temu zagadnieniu. Program jest takim polskim Hyde Parkiem. Do studia są zapraszani goście, ale dla każdego wstęp jest wolny. Można przyjechać na Woronicza i zabrać glos w dyskusji. Wspomniana debata dotyczyła właśnie eutanazji. Zaproszeni goście snuli filozoficzne dywagacje, usprawiedliwiające zastosowanie śmiercionośnego zastrzyku i tylko nieliczni odnosili się do konkretu. Zwolenników nie przekonywały świadectwa wolontariuszy, lekarzy, pielęgniarek pracujących w hospicjach. Mają gotowy projekt ,dopuszczający eutanazję i czekają na złożenie go do Sejmu.
Niedługo możemy być świadkami kolejnej światopoglądowej awantury. I znów wzorem aborcyjnych czarnych wdów, na ulicę wyjdą eutanazyjne upiory, domagające się likwidacji cierpiących chorych i niepełnosprawnych, którzy burzą tu i teraz przyjemne, bezkonfliktowe życie hedonistów. Zgodnie ze słowami znanej skandalistki Hanny Bakuły świat będzie bardziej kolorowy bez „przerażających kalek”.
Cywilizacja śmierci nie odpuszcza i wdziera się w nasze życie każdymi szczelinami.
Iwona Galińska