Nie pomogła pełna mobilizacja gejów i lesbijek. Na nic zdały się strumienie pieniędzy płynące na konto kampanii Hillary Clinton ze strony przemysłu aborcyjnego. Pełna mobilizacja lewactwa okazała się nie wytrzymać mobilizacji tradycjonalistów i niezadowolenia Amerykanów z przeprowadzanych na nich eksperymentów, nie tylko społecznych.
Płaczą lewacy w USA, płaczą i w Europie. Krokodyle łzy spływały po policzkach kanclerz Angeli Merkel – tyle dalekosiężnych planów globalizacyjnych, genderowych, wojennych... Nieco zmieszane są też korporacje – co teraz będzie z TTIP?
Wybór Donalda Trumpa, dokonany wbrew wynikom sondażowym (przy okazji okazało się, ile one są warte) i zaklinaniu rzeczywistości przez wszelkiej maści „postępowe” środowiska, którym nie pomogły nawet satanistyczne rytuały, to nokaut, po którym Nowa Lewica nieprędko się podniesie. O ile bowiem Brexit stanowił ostrzeżenie, o tyle wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych zamroził dalekosiężne plany społecznych inżynierów przynajmniej na cztery lata. Okazało się, że Amerykanie wcale nie chcą prawa do aborcji i antykoncepcji, uprzywilejowania ludności muzułmańskiej ani powszechnej seksualizacji. Stawiają na ochronę życia, tradycję i... godne życie. Reformy administracji Baracka Obamy, nakierowane na imigrantów, mocno uderzyły w przeciętnych Amerykanów. Hillary Clinton zapowiadała ich kontynuację, więc nikogo nie powinno dziwić to swoiste pospolite ruszenie.
Amerykanie nie chcą też wojny – ujawnione powiązania Clintonów z islamskimi terrorystami niejednego przyprawiły o ciarki na plecach. Nawet amerykańskie służby specjalne miały już dość Clintonów. Do klęski Hillary Clinton niewątpliwie przyczyniło się dokonane przez FBI w kluczowym dla kampanii wyborczej momencie wznowienie śledztwa, a także publikacja mejli „zdobytych przez hakerów”. Rzecz jasna „niezależnych hakerów”.
Otwartym pozostaje pytanie, czy amerykańskie służby wystraszyły się konsekwencji wyboru Hillary Clinton na prezydenta, czy też Donald Trump przelicytował kandydatkę Demokratów? Życie i historia dokonają zapewne weryfikacji. Trump jako prezydent może okazać się wielką niespodzianką, jako że nikt tak naprawdę – może poza nim samym – nie zna jego rzeczywistych poglądów. Jakkolwiek by jednak nie było, to dla Polski i tak jego wybór jest zdecydowanie lepszy niż wybór kandydatki Demokratów, która – co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości – nie miałaby żadnych skrupułów, aby region Europy Środkowo-Wschodniej zmienić w obszar działań wojennych w globalnym konflikcie, wiszącym nad światem niczym miecz Damoklesa.